Rozdział 33. Przeprosiny.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Nadszedł ostatni dzień w Hogwarcie. Już chciałabym wrócić do domu. Tam przynamniej mogę oderwać się od rzeczywistości. Chociaż... No tak, będę musiała odwiedzać Jamesa. Właściwie to wolałbym tam nigdy nie pójść, a już na pewno nie wtedy, kiedy będzie tam Syriusz. Teraz nie mam odwagi ani siły na niego spojrzeć, a już nie wspomnę o rozmowie. Znów wszystko zaczęło się zmieniać. Żarty, jakie wywijałam razem z Huncwotami przestały być takie wyjątkowe i wesołe. Za każdym razem, kiedy widzę Syriusza, uciekam. Uciekam jak zwykły tchórz. Tak bardzo chciałabym, żeby wreszcie się jakoś ułożyło, ale tak nie będzie. On teraz wdycha do tej dziewczyny. Gdy ją widzę, staram się stłumić to, co czuję do Łapy. Niestety to nie pomaga, przeciwnie! Przez to staje się jeszcze silniejsze, trwalsze. Po prostu nie mogę nad tym zapanować! A jakby tego było mało, to jeszcze Syriusz próbuje, to wyjaśnić. Nie raz i nie dwa kątem oka widziałam, jak stara się zostać ze mną sam na sam. Jednak ja za każdym razem uciekam. Biegnę albo do Lilly, albo do któregoś z Huncwotów.

Tak też było teraz. Chciałam iść z Mervą na zewnątrz, bo tam była Lilka i Molly. Niestety, moje plany zostały zniszczone, gdy ujrzałam Huncwotów.
- Ty idź - zwróciłam się do dziewczyny - Ja czegoś zapomniałam.
Merva zrobiła zdziwioną minę, ale kiwnęła głową na znak, że rozumie.

Powędrowałam korytarzem na trzecie piętro. Potem skierowałam się do jednego z tajnych przejść. Jadnak, kiedy skręciłam za zbroję, ktoś złapał mnie za ramię i pociągnął w inne tajne przejście.
- Co jest?! Puszczaj mnie... Severus?! - ostatnie słowo wykrzyknęłam.
- Ciszej - uspokoił mnie.
- O co ci chodzi? - spytałam gniewnie i chciałam się wyrwać.
- Posłuchaj - zaczął spokojnym tonem - Chcę, żebyś mi pomogła.
- A w czym?! - oburzyłam się.
- Wiem, że jesteś przyjaciółką Lilly i...
- Po tym, co zrobiłeś Lilly mam ci pomagać?
- Tak! - krzyknął - Chcę wytłumaczyć Lilly, że to nie prawda! Nie mam nic do jej statusu krwi. - krzyczał, choć przed chwilą mnie uciszał - Ona jest dla mnie wszystkim!
Z niewiadomego powodu zrobiło mnie się trochę głupio. A może mu naprawdę zależy na Lilly? A jeśli tak, to do czego ja mu jestem potrzebna?
- No, dobrze - bąknęłam - Załóżmy, że ci wierzę.
- Świetnie! To jak? Pomożesz mi?
- A co mam zrobić? - powiedziałam dość niepewnie.
- Od końca piątej klasy Lilly mnie unika. Za każdym razem, kiedy chcę z nią porozmawiać, ona ucieka. Proszę, żebyś przytrzymała ją na błoniach i najlepiej, jeśli nie będzie... - prychnął wyniośle - Huncwotów.
O rany, to zupełnie taka sama sytuacja, w jakiej ja się znalazłam!
- Dobrze, spróbuję coś z tym zrobić, ale tym razem postaraj się niczego nie zepsuć, bo drugiej takiej szansy nie otrzymasz - ostrzegłam go.
Zrobił poważną minę, kiwnął głową i poszedł sobie, a ja zostałam sama. Jedyne co mi pozostało to setki pytań, które chodziły za mną jak cień.
Właściwie to nie wiem, dlaczego postanowiłam mu pomóc, ale doskonale pamiętam, co się działo z Lilly po tej aferze. Może ona nie zdaje sobie sprawy, ale ja wiem. Wiem i to dobrze jak ona to przeżywała, a najgorsze było to, że nie mogłam pomóc, ponieważ tylko pogorszyłabym sprawę. Często była smutna, nie mówiła za wiele, płakała. A ja nie mogłam nic zrobić! Dlatego teraz jej pomogę. Wiem, że ona tak naprawdę sądziła, iż Severus jej tego nie zrobił, nigdy nie przestała go lubić...

Nieco później...

Skoro Ślizgon powiedział, że mam zatrzymać Lilly na błoniach to tak muszę zrobić, ale tam jest James! A jak jest James, to Syriusz jest w pobliżu. No dobra, mówi się trudno. W końcu teraz liczy się Lilly nie ja.

Później...

I tak też czas mijał. W końcu zrobiło się pusto, bo wszyscy szli już na kolację.

- Idziecie już na kolację? - spytał okularnik.
- T-ta... - zaczęła Lilly.
- Nie! - powiedziałam twardo.
- A to dlaczego? - wtrącił się do rozmowy Syriusz.
Najpierw zbladłam, potem odwróciłam wzrok i mówiłam gdzieś w przestrzeń. Tak jakby Łapy w ogóle nie było.
- Bo... - nie zdążyłam dokończyć, ponieważ z mroku wyłoniła się czyjaś sylwetka.
Natychmiast wstałam i starałam się odciągnąć Rogacza od nadchodzącego Severusa.
Lilka też wstała.
- Posłuchaj mnie - zaczął - To, co wtedy powiedziałem było kłamstwem. Ja nie chciałem...
- Ale to powiedziałeś. - Szepnęła Lilly, a do jej oczu napłynęły łzy.

Ja natomiast próbowałam odciągnąć Rogacza. Ten jednak nie ruszył się z miejsca, a jego zimny, nienawistny wyraz twarzy nie wróżył nic dobrego.
- James! - szarpnęłam go za rękę - Chodź, proszę!
Nic nie powiedział i nie ruszył się z mniejsza.

- Wiem, że nie było ci z tym łatwo - ciągnął - i, że byłaś na mnie wściekła...
- Trudno, żeby nie była wściekła na takiego palanta jak ty - warknął James.
- Cicho bądź! - wysyczałam przez zaciśnięte zęby.
- Rogacz, ona ma rację - wtrącił Syriusz - Lepiej już chodźmy.
Zignorował to, po prostu gapił się na Lilly.
- Rozumiem to - Ślizgon ciągnął, jakby mu wcale nie przerwano - Ale chcę cię prosić, żebyś mi wreszcie wybaczyła. Ty jesteś dla mnie najważniejszą osobą w życiu!
- T-tak? - zdziwiła się Lilly.
- Wybacz mi, proszę! Chcę, żeby było tak, jak dawniej!
Sprawiał wrażenie zrozpaczonego. Zauważyłam też coś, co naprawdę mnie osłupiło. Po bladych policzkach Severusa zaczęły płynąć łzy.
- Och, Sev! - Lilly wydała z siebie coś na kształt krzyku i szlochu i rzuciła się na Severusa.
- Jesteś wspaniała - powiedział nie do Lilly, ale do mnie, a każdym razie miałam takie wrażenie.
- Nie ma sprawy - uśmiechnęłam się.
- O co tu chodzi? - James jak dotąd siedział cicho, ale teraz mówił nienaturalnie wysokim głosem, ale był bardzo wściekły.
- O nic nie chodzi - wzruszyłam ramionami - Ja mu tylko trochę pomogłam.
- Pomogłaś mu! Pomogłaś temu... temu WYCIERUSOVI!
James ryknął, jakby nagle postradał wszystkie zmysły i rzucił się na mnie, nie zważając na krzyki przerażonych przyjaciół i ich nieudolne próby uspokojenia go. Złapał mnie za ramiona i potrząsnął i ogromną siłą także moja peleryna spadła na ziemię.
- James... C-co jest?! - próbowałam się wyrwać.
- Jak mogłaś?! - ryknął - Myślałem, że jesteś moją przyjaciółką?
Nie zrobiłam tego celowo. To był odruch.
Kopnęłam go w kolano. Może nie było to mocne, ale wreszcie mnie puścił.
- O Boże! - wrzasnęła Lilka.
- N-nienawidzę cię - warknął ostro Rogacz i pociągnął Syriusza.
Łapa wyraźnie chciał jeszcze zostać, ale... No właśnie "ale".

Stałam przerażona, roztrzęsiona. W głowie cały czas powtarzałam "nienawidzę cię". Dlaczego ma może się tak wkurzył? Normalnie Severus wisiałby już do góry nogami albo topił się w jeziorze, a teraz? Nic! Ja nie chce stracić przyjaciela!
- Viv, chodź. - Lilly uśmiechnęła się nieśmiało.
Przytuliłam się do przyjaciółki, a Severus ostrożnie poklepał mnie po plecach.

I co? Podoba się rozdział? A może ktoś zna tę piosenkę? Jest ponad tysiąc słów i uważam, że nieźle tu namieszałam. :)
Cóż, może jutro dodam rozdział, ale nie jestem pewna ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro