Rozdział 52. Powitanie cz. 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia wcześnie rano do naszego dormitorium wleciała sowa Rogacza. Lily dosłownie wyrwała sowie małą, mocno wymiętą karteczkę.

Przyjdźcie jak najszybciej na siódme piętro.

James

Nic więcej nie było. Początkowo uznałam, że to tylko kolejny żart Huncwotów, ale stwierdziliśmy, iż nie ma, co siedzieć w pokoju.

Założyłyśmy peleryny i cieplejsze ubrania.

Dotarłyśmy na owo piętro, a chwilę później zza rogu wyłonił się Peter z torebką cukierków, wymachując ręką na znak, że mamy iść za nim.

Po kilku minutach wpadliśmy na resztę.

— Liluś! Co tak długo? — zapytał James.
— Byłoby krócej, gdybyś napisał, gdzie konkretnie mamy przyjść — mruknęła.
— Przestańcie się wreszcie przekomarzać i zabierzmy się do pracy — powiedział Remus.
— Do jakiej pracy? — zapytałam.
— Mamy zamiar zrobić imprezę powitalną dla wszystkich uczniów i nauczycieli, a w szczególności dla profesor McGonagall.

Wyobraziłam sobie rozzłoszczoną do granic możliwości McGonagall ścigającą nas wszystkich i wymyślającą nam niezliczoną ilość szlabanów.
Uśmiechnęłam się pod nosem.

— To, co teraz?
— Teraz? Pokażemy wam pokój życzeń.
— Pokój życzeń? Nigdy o takim nie słyszałam.
— O tym miejscu wie niewiele osób. Nawet na mapie go nie ma.
— Myślałam, że są tam wszystkie miejsca!
— Wszystkie, prócz tego — powiedział Łapa, uśmiechając się szeroko.

Przeszliśmy kawałek w prawo, a dalej? A dalej działo się coś, czego kompletnie nie rozumiałam i — co najważniejsze — nie dowierzałam.

Remus stanął przed ścianą i zacisnął pięści tak, jakby kurczowo nad czymś myślał.

Wolnym krokiem ruszył w lewo, potem w prawo i tak trzy razy. Kiedy się zatrzymał, otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.

W ścianie pojawiły się drzwi. Chłopcy kiwnęli głowami na znak, że mamy wejść.

Byłam bardzo zdziwiona, ale zrobiłam krok do przodu, potem następny, jeszcze jeden i... och... ten widok zostanie w mojej pamięci do końca życia.

Niezwykle ogromny pokój. Stosy przeróżnych rzeczy. Nawet trudno określić, co konkretnie się tam znajdowało. Raz czy dwa ktoś się potknął.

— Więc — zaczął Peter — tutaj Huncwoci zgromadzili swoje najważniejsze i najbardziej udane rzeczy.
— A ten Pokój Życzeń to... — mruknęła Lily
— On nie zawsze tak wygląda. Musisz przejść trzy razy i pomyśleć, czego pragniesz. Może teraz to brzmi dość dziwnie, ale bardzo nam się przydaje.
— Ale co nam do tego? — zapytałam.
— Mamy zamiar urządzić niespodziankę dla osób, które zjawią się za dwa dni, jak już pewnie wiecie — powiedział Syriusz, zacierając ręce.
— Myślicie, że to się uda?
— Na pewno!
— Skoro tak to, co mamy robić?
— Na początek...

Ok, wiem, że nie było rozdziału tydzień temu, ale... no cóż, byłam na wycieczce klasowej. W prawdzie próbowałam coś napisać, ale trudno się skupić, gdy za tobą cały czas ktoś drze mordkę, a po zielonej nocy człowiek czuje się jak zombi.
Cóż, mam nadzieję, że mnie nie zabijecie, jednak mam jeszcze nominacje od Despite_flaws21 😘


1. Gryffindor
2. Insygnia Śmierci
3. Era Huncwotów
4. Voldemort
5. Czarny Pan
6. Dramione
7. Idk, lubię tak samo
8. Draco czy Harry?
Mogę tylko powiedzieć: #Drarry
Uwielbiam ten ship :)
9. McGonagall
10. Czarodziej na jeden dzień :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro