Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Mam na imię Dorota, konkretnie Dorota Tudomir. Mam szesnaście lat i mieszkam z moimi rodzicami- Tadeuszem i Natalią Tudomir, w jednej z dzielnic Warszawy lekko oddalonej od centrum by móc mieć szybki dojazd do np. szkoły jeśli chodzi o mnie. Jestem średniego wzrostu, mam lekko-ciemną skórę, dość odporną na działanie światła słonecznego, zaokrąglone rysy twarzy o praktycznie niewidocznych śladach po trądziku dzięki szybkiemu wykryciu i kremom, lekko odstające uszy by móc dobrze nasłuchiwać co się dzieje wokół mnie, i spokojne, przenikliwe, orzechowe oczy. Moje włosy sięgające do końca szyi są koloru brązowego a moja sylwetka jest umięśniona, ale za to mało ,,kobieca" jak to ludzie wolą zwać, ponieważ praktycznie nie mam biustu a ramiona i talia są dość wąskie, dodatkowo mój głos jest nadal po części dziecinny, mało co się pocę a okresy dla mnie to tylko parodniowa formalność, nie udręka, ogólnie to zmiany w ciele, które powstają podczas okresu dojrzewania mało co mnie dotknęły co mnie cieszy, bo patrząc obiektywnie i słuchając narzekań moich koleżanek o tym, że mają z tym same problemy to wolę już moje ciało w takim stanie jakim jest, dodatkowo preferuje użyteczność ponad wygląd. Akurat teraz stoję przed liceum im. Zbigniewa Krząknącego(nazwa przypadkowa), to duży, srebrny budynek z wielkimi oknami o parterze i dwóch piętrach, przed wejściem są dwa sznury drzewek z ławkami przy nich po jeden na stronę a za głównym budynkiem między dodatkowymi budynkami (po prawej basen, po lewej sala gimnastyczna)znajduje się tor do biegania i ogólnie miejsce do ćwiczenia na dworze, dzięki ustawieniu budynku przodem na północ, uczniowie nie muszą się męczyć z świecącym słońcem, zwłaszcza w lecie. Wracając do mnie z jakże ciekawego opisu, podeszłam już pod drzwi wejściowe mijając kilku innych uczniów, tym samym zauważyłam przed de mną kilku kolegów z mojej klasy, których ledwo co poznałam wczoraj na rozpoczęciu roku szkolnego a już wydawali mi się interesującymi ludźmi, którzy wiedzą do czego dążą. Wczoraj nie miałam czasu by z nimi pogadać, więc dzisiaj planuję to zrobić i poszerzyć moją już dużą paczkę znajomych, tym samym dodać kilka numerów na telefonie. Tak więc poszłam pierw do szatni, znajdującej się po lewej części budynku szatni, która nie była niczym innym jak tylko grupą pomieszczeń o miętowych ścianach z dużymi, turkusowymi szafkami na ubrania i rzeczy, w której każdy miał swoją własną szafkę za darmo i nie można byłoby dokupywać, właśnie ja weszłam do jednego z pomieszczeń, z czarnym szyldem z białym napisem ,,1 B", gdyż do tej klasy właśnie chodzę, dodatkowo każda klasa ma tylko jedno pomieszczenie.

-Cześć wszystkim!-krzyknęłam na powitanie moim kolegom z klasy, po czym w całej szatni, osoby przebierające się skierowały swój wzrok, reagując na dźwięk, tym samym mówiąc, ciche ,,cześć".

-Witaj!-odpowiedział mi głośniejszy, ciepły głos z prawej strony, była to dziewczyna trochę niższa ode mnie i dość szczupła, miała jasne-blond włosy i zielone oczy, właśnie kończyła przebierać się.-Jestem Amelia Borowicz, a ty?-dodała pytająco.

-Jestem Dorota Tudomir.-odpowiedziałam, po czym podeszłam do swojej szafki po lewej stronie i zaczęłam odkładać do niej rzeczy

-Cześć Doroto.-odezwał się mocniej, tym razem męski głos-Jestem Mateusz Kosztinir.-dodał jakby znudzenie, był średniego wzrostu, trochę przygruby o ciemnych włosach i niebieskich oczach a jego ubiór sugerował coś w rodzaju bad-boya, choć po głosie bardziej wydawał mi się piwniczakiem. Po krótkiej chwili wyszłam z szatni i poszłam na pierwsze piętro za grupką uczniów z mojej klasy, hol był jasno-kremowy, gdzie po jednej stronie były sale a po drugiej były ławki i toalety. Poszłam pod salę spokojnym, wręcz perfekcyjnym krokiem, trzymając brązowo-srebrny plecak, gdy nagle zadzwonił dzwonek, no to pora na lekcję i pora zacząć rok.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro