Rozdział 3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

William pov.

W wakacje zacząłem się "spotykać" z Alex. Nie jest to żaden związek, poprostu od czasu do czasu sypiamy ze sobą.

Przed rozpoczęciem roku szkolnego pojechałem po Alex, ponieważ mnie o to poprosiła. Wiem o co jej chodzi, chce zeby inni myśleli, że jesteśmy razem. W sumie sam nie wiem dlaczego, skoro ona nie chce być w żadnym związku. Woli znajomości bez zobowiązań, najlepiej z przystojnymi i bogatymi chłopakami. Dla niej liczy się tylko seks. Chyba każdy chłopak w szkole już się z nią ruchał.

Gdy weszliśmy do szkoły objąłem ją ramieniem, bo wiedziałem, że tego chce. I jak to zrobiłem nagle wszyscy zaczęli się na nas patrzeć. Lubię być w centrum uwagi, wkońcu jestem najpopularniejszym chłopakiem w szkole.

Wchodzą na salę gimnastyczną dostrzegłem Dianę. Widziałem, że się patrzy na nas, więc szybko pocałowałem Alex. Nie wiem dlaczego to zrobiłem, chyba chcialem zrobić jej na złość.
Jeśli chodzi o stosunki między nami to wiem, że ona mnie nienawidzi, a Ja? Szczerze mówiąc jest mi obojętna. Wiele razy ją przepraszałem za to, co się stało w podstawówce, ale ona nie chciała mnie słuchać. Myśli, że to ja wszystko zaplanowałem, ale tak nie było. Max wiedział, że Diana jest w nim zakochana a on, że był chujem, poprostu znalazł powód do zrobienia kawału. Kazał mi jej powiedzieć, że chce z nią pogadać po szkole, więc jej to przekazałem. Gdybym wiedział, że tak to się skończy nigdy bym jej nie pozwolił przyjść na tą salę. Była wtedy moją najlepszą przyjaciółką, ale po tym wszystkim znienawidziła mnie i ja o tym doskonale wiem.
Czasem robię jej na złość, ale to dlatego, że mi nie chciała wybaczyć ani nawet mnie nie wysłuchała.

Po zakończeniu akademii wyszedłem razem z Dylanem Na zewnątrz zapalić. Dylan to mój przyjaciel. Kiedyś był razem ze mną w gangu, ale odszedł jak poznał dziewczynę. Nie chciał jej w to wszystko mieszać, bo nie ukrywajmy, ale jeśli jest sie w gangu to wszyscy najbliżsi są narażeni na niebezpieczeństwo.

-Will!- Alex krzyczała do mnie ze szkoły.
-Will tu jesteś. Wołałam Cię.-Powiedziała gdy podeszła bliżej.

-Wiem, słyszałem. Co chcesz?-Zapytałem, chociaż wiem jaką odpowiedź usłyszę, a mianowicie, że chce dzisiaj gdzies wyjść.

-Może spotkamy sie dzisiaj?-Mówiłem, kurwa mówiłem. Może i sie z nią spotykam, ale to tylko na seks. Oprócz tego nie chce mieć z nią kontaktu. Dziewczyna chyba za dużo sobie wmówiła.

-Mam już plany.-Powiedziałem oschle i pokazując przyjacielowi gestem, że idziemy, poprostu odszedłem zostawiając ją pod drzewem.

Razem z Dylanem przyszliśmy do mojego mieszkania. Tak, mieszkam sam.

-To co dziś robimy?-Zapytał mój przyjaciel

-Jak to co? Jedziemy na wyścigi.-Powiedziałem jakby to było oczywiste.

-Przecież już się nie ściągasz na motorach.-Racja nie ścigam się, po tym jak dwa lata temu miałem wypadek na motorze. Miałem złamaną nogę i kilka żeber, wybity bark i najgorsze-wstrząs mózgu. Po tym stwierdziłem, że nie będę juz jeździć. Oczywiście nie całkowicie. Nie ścigam sie na motorach, ale w samochodowych rajdach nadal biorę udział.

-Dziś jest 1 września, nie zapominaj, że w ten dzień jest najwięcej ludzi z dobrymi ścigaczami i łatwo jest zdobyć jakieś cudo. Nie przepuszczę takiej okazji.-Chcę zdobyć jakieś dobre motory, żeby je sprzedać. Potrzebuje pieniędzy, bo po szkole chce wyjechać z Los Angeles.

-Jesteś tego pewny?-Widziałem w jego oczach zmartwienie? Tak. Mój przyjaciel sie o mnie martwi.

-Tak. Nic mi nie będzie, już weź nie przeżywaj. Potrzebuje kasy, więc innego wyjścia nie mam. A poza tym nie zapominaj, że jestem najlepszy.-Powiedziałem to z dumnym uśmiechem na twarzy.

-Może i kiedyś byłeś najlepszy, teraz już ktoś inny zajął Twoje miejsce.

-Niby kto? Kto może być lepszy niż William Collins?

-Nie wiem, nie znam jej. Nie uczestniczę już w wyścigach, więc nie wiem. Słyszałem Tylko, że jest najlepsza w mieście. Zaczęła sie ścigać jakiś czas po tym, jak Ty przestałeś.

-A więc to ona. I ty naserio myślisz, że jakaś laska bedzie lepsza odemnie i zajmie moje miejsce?-Powiedziałem to z widoczną kpiną.

-Nie jeździłeś długo. Daj sobie spokój. Jeszcze znowu będziesz miał wypadek i tyle z tego Twojego ścigania się.-Wiem, że się o mnie martwi no ale bez przesady. Byłem najlepszy i nadal jestem, a jakaś paniusia mnie napewno nie pokona. Dziewczyny przecież nawet nie potrafią jeździć na motorach.

-Nie martw się o mnie. Dam sobie radę.

Uspokoiłem go i razem poszliśmy przygotować mój motor. W końcu od roku nikt na nim nie jeździł.
Sam będę jeszcze musiał trochę poćwiczyć, na szczęście mamy jeszcze kilka godzin. Nie ma innej opcji, muszę dać radę. Muszę wygrać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro