Rozdział 31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

William pov.

Od mojej ostatniej rozmowy z Dianą minęły trzy dni. Nie chcę z nią na razie rozmawiać. Muszę sobie wszystko przemyśleć. Jak mogła mnie okłamywać w takiej sprawie?! Wszyscy o tym wiedzieli tylko nie ja.

Jakiś czas temu na imprezie poznałem dziewczynę. Nazywa się Jane i jest naprawdę fajna. Od kilku tygodni się z nią spotykam, ale nie wiem, czy coś do niej czuję. Trudno to określić, przynajmniej ja mam z tym problem. Nawet nie wiem, czy jesteśmy razem. Niby zachowujemy się jak para, ale nie było oficjalnego pytania ani z mojej strony, ani ze strony Jane.
Może to czas, żeby się zapytać? Lubię ją, a to chyba dobrze, prawda? Dzisiaj wieczorem się z nią widzę. Zobaczymy, jak to będzie. Najpierw jednak muszę pojechać do Jamesa, ale szczerze mówiąc mam pewne obawy, a dokładniej, że spotkam Dianę. Wiem, to bardzo dziecinne zachowanie, ale co ja mam jej powiedzieć? Zabolało mnie to, że nie powiedziała mi wcześniej. Ja przed nią nie mam tajemnic. Ciekawe, co jeszcze przede mną ukrywa. Chyba wolę nie wiedzieć.

- Za ile będziesz? - usłyszałem głos przyjaciela, gdy odebrałem telefon.

- Za pół godziny. - oznajmiłem.

- Ok, do zobaczenia.

- James? - powiedziałem szybko, żeby się nie rozłączył.

- Tak?

- Diana jest w domu? - zapytałem niepewnie.

- Nie, a czemu pytasz? - zapytał, a po chwili dodał. - A no tak, Diana mi mówiła, co się stało.

- Nie rozmawiajmy o tym. – poprosiłem.

- No ok, ale nie masz o co się wkurzać.

- Nie mam? - zapytałem już podenerwowany. - Tyle czasu mnie okłamywała.

- Myślisz, że mnie nie? Ale to nie powód, żeby się od niej odsuwać.

- Pogadamy, jak przyjadę, cześć. - zakończyłem szybko rozmowę, nie dając już dojść do słowa Jamesowi. Nie chciałem o tym rozmawiać. Może i on ma trochę racji, ale na razie nie potrafiłbym jej zaufać. W końcu w przyjaźni to podstawa.

U przyjaciela byłem po mniej więcej trzydziestu minutach i tak jak powiedział, jego siostry nie było.
Chwilę siedzieliśmy i rozmawialiśmy, aż James zaczął temat, o którym nie chciałem rozmawiać.

- Co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy tobą a moją siostrą? – zapytał.

- No przecież ci powiedziała. – odparłem.

- Myślisz, że uwierzę, że poszło o Justina? – zapytał, a ja nie zrozumiałem.

- Jak o Justina?

- No ja się od niej dowiedziałem, że podobno ty chciałeś się z nią umówić, a ona, żeby zrobić ci na złość umówiła się z Justinem. - powiedział, a ja nie mogłem w to uwierzyć.

- Co? Czekaj, nie o to poszło. Taka sytuacja nawet nie miała miejsca. - powiedziałem, chociaż sam dobrze wiedziałem, że prawda jest trochę inna.

- To, co się wydarzyło?

- Nieważne. Nie rozmawiajmy o tym.

- Powiedz. - powiedział stanowczo.

- Naprawdę nie mam ochoty o tym rozmawiać. Nasza przyjaźń była oparta na kłamstwie. - oznajmiłem, a gdy mówiłem "przyjaźń" zrobiłem rękoma gest cudzysłowu.

- Jak chcesz. Może kiedyś mi powiecie, tylko żeby nie było za późno. Wszystko da się jeszcze naprawić, pamiętaj. - próbował mnie pocieszyć.

- Wątpię. Jak tam z tym Zackiem? - zapytałem, chcąc zmienić temat.

- Na razie próbuję wymyślić plan, żeby zastać go samego, bez jego ekipy.

- Masz jakiś pomysł? - zapytałem ciekawy jego odpowiedzi.

- Teraz chłopaki go obserwują. Jak będzie sam, my przyjedziemy, więc bądź cały czas w gotowości. - powiedział stanowczo. Widziałem, że się tym bardzo przejmuje, w sumie jak my wszyscy. Jednak to James ma największy problem, bo jest szefem gangu.

- Nie ma sprawy. – odparłem.

Siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy, pijąc piwo, gdy ktoś zapukał do drzwi. Myślałem, że to dostawca pizzy, ale się myliłem.

- Zapomniałam kluczy. - powiedziała Diana do Jamesa, gdy ten otworzył drzwi.

- Myśleliśmy, że to pizza. - powiedział zawiedziony chłopak.

- My? - zapytała zdziwiona dziewczyna.

- Ja i Will. - oznajmił James, ale chyba dopiero po chwili zrozumiał, co powiedział.

- On tu jest?

- Em, tak. - powiedział zakłopotany.

Dziewczyna szybko weszła do salonu, zastając mnie na kanapie. Patrzyliśmy się na siebie, nie wiedząc, co powiedzieć.

- To może ja was zostawię? - powiedział znowu zakłopotany James.

- Nie, ja i tak wychodzę, spotykam się z Jane. – oznajmiłem.

- Will, zostań, proszę. - poprosiła mnie dziewczyna, ale ja i tak wyszedłem. Widziałem smutek w jej oczach. Może i żałuje, ale co to zmienia ?
Chłopak wybiegł za mną, wiedziałem, że będzie chciał mnie przekonać, żebym z nią porozmawiał. Jak ją zobaczyłem, to wszystko mi się przypomniało. Dziś dopiero zrozumiałem, że nasza przyjaźń od początku była budowana na kłamstwie. Ja tak nie potrafię. Całe życie być okłamywanym przez jedną z najważniejszych osób. Co ja mówię? Ona nie jest dla mnie aż taka ważna. Chociaż i tak boli mnie to, że cały czas mnie okłamywała. Tego nie da się naprawić, nie umiem jej znowu zaufać.  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro