Splątane szczęście

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj przedstawiam pierwszą książkę Lechitka_95. Różni się ona od poprzednich tym, że jest ona pisana na poważnie (osobiście czekam na jej papierową wersję).

Publikuję ją, gdyż nie piszecie do mnie e-maili z waszymi pierwszymi książkami... Na ten czas jest ich mało, ale rozumiem, że szukacie albo nie macie odwagi się nimi podzielić.

Poza tym twierdzę, że Splątane szczęście jest warte przeczytania, dlatego wstawiam na zachętę prolog i notkę od autorki :D

***

Prolog

Olga:

Przyciągnęłam do piersi jego bezwładne ciało. Cała się trzęsłam, a obraz przed oczami zamazywał się z powodu napływających łez.

- Nie zamykaj oczu, mów do mnie - wyszeptałam błagalnie.

Chłopak nawet nie próbował walczyć z ciężkimi powiekami. Być może miał nadzieję, że sen ukoi jego cierpienie.

- Kiedy będzie ta karetka?! - wykrzyknęłam, zauważając, że krwotok przybiera na sile.

- Uciskaj ranę. Pogotowie ma być za jakieś piętnaście minut! - padła krótka odpowiedź.Męski głos był podniesiony i podenerwowany.

Drżącą dłonią zwiększyłam ucisk na skórę, a kolejne łzy spłynęły mi po policzkach. Chłopak wyglądał teraz tak niewinnie i bezbronnie. Jego usta otwierały się i zamykały bez żadnego dźwięku. Wiedziałam, że chce mi tyle powiedzieć. Sama miałam mu tak wiele do przekazania.

Pogłaskałam go wolną ręką po policzku. Jeszcze wczoraj wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Wierzyłam, że czas pozwoli nam poukładać puzzle naszego życia. Sądziłam, że w końcu otrzymaliśmy od losu szansę na splecenie swojego szczęścia. Być może ją dostaliśmy, ale nie wiedzieliśmy, że jest krótkoterminowa.

Moim ciałem ponownie wstrząsnął szloch, kiedy zdałam sobie sprawę, że mogę już nigdy nie usłyszeć jego śmiechu czy zobaczyć roześmianych oczu.

- Nie zostawiaj mnie! Słyszysz?! Nie zostawiaj mnie! - błagałam, zaczęłam krztusić się łzami.

Nie mógł mnie zostawić. Nie teraz, kiedy zdałam sobie sprawę jak wiele dla mnie znaczył. Był tym wszystkim przed czym tak usilnie uciekałam i okrywałam się gruboskórnym pancerzem. Walczyłam z nim, a on i tak przedarł się do mojego serca. Złapał mnie w swoje sidła i nie chciał puścić. Za każdym razem, gdy przygotowywałam się do ucieczki zagradzał mi drogę. Chwytał stanowczo, ale i delikatnie. Kiedy indziej kroczył za mną niczym cień. Nawet jeśli nie czułam na plecach jego oddechu oraz spojrzenia, przebywał w moich myślach. Zadomowił się w nich na stałe i mimo natarczywych prób wyplenienia go jak jakieś zarazy powracał nieustannie.

Tyle razy chciałam, żeby odszedł, aby oddał mi zabraną wolność. I dzisiaj mogłam to dostać. Pytanie tylko, czy to było to czego tak naprawdę pragnęłam?

-----

Splątane szczęście jest moim pierwszym poważnym projektem. Pomysł na tę historię zrodził się z pasji do piłki nożnej,którą być może zarażę niektórych czytelników. Splątane szczęście to opowieść o tym, że nie ważne ile będziemy mieli planów i jak bardzo będzie poukładane nasze życie, wszystko może się zmienić w ciągu zaledwie chwili. I jak to mówią, czasami to przed czym tak usilnie uciekamy ze strachu, okazuje się być tym, co najlepsze mogło nas spotkać.

****

Odwagi! Możecie śmiało pisać do nie ze swoimi pierwszymi książkami, które kiedyś były Waszą dumną, a z biegiem lat zamieniły się w żart haha ;)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro