Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Trzy dni później, DarkDisc:

Przez trzy dni od mojego dotarcia na Ziemię, odnalezienia brata i pojednania się z nim, pracowałem nad pewnym urządzeniem, które umożliwi na komunikację między centrum dowodzenia a znajdującymi się na dużej głębokości botami. Mój brat natomiast dopracowywał urządzenia, które mają zbierać energon według budowy ciała każdego mini-con'a. Obaj pracowaliśmy tak w ciszy, gdy dziewiątka mini-con'ów przyszła na przymiarkę urządzeń mojego brata.

- No dobrze, najpierw Areobolt.- powiedział.

Black założył urządzenie na grzbiet mini-con'a i zapiął pasy. Wszystko wyglądało jak trzeba. Dzięki stabilizatorom, komora na energon nie będzie się przesuwać.

- Nigdzie cię nie uwiera?- spytał go.

- Nie, a dlaczego miałoby jak to powiedziałeś, uwierać?- odparł Areobolt.

- Chcę mieć pewność, że komora z wężem i rurą do zbierania energonu są prawidłowo ustawione. Abyś nie czuł jak sprzęt ci przeszkadza przy lataniu.- odpowiedział mu Black.

- Zrobię kilka okrążeń, by to zweryfikować.

- No dobrze, tylko nie za wysoko. Nie chcę by Prime cię zobaczył z czymś takim na grzbiecie.

Areobolt przytaknął i wzbił się na wysokość regałów z przedmiotami, które zebrał Denny. Zrobił trzy okrążenia po czym wylądował.

- Wszystko jest idealnie dopasowane.- powiedział.

- Na to liczyłem. Dobrze, twój sprzęt jest już ukończony. Teraz pozostali.- odparł mu mój brat.

Po sprawdzeniu czy sprzęt jest dopasowany do wszystkich mini-con'ów przyszła pora na starsze boty, jednak....

- Wszyscy są proszeni o natychmiastowe stawienie się w centrum dowodzenia.- usłyszeliśmy z głośnika.

- Ciekawe co się dzieje.- powiedział Black.

Pobiegliśmy do centrum dowodzenia. Około 10 minut później byliśmy na miejscu. Boty jakby wiedziały, że idziemy gdyż ustępowali nam miejsca. Po chwili zobaczyliśmy bota, który wyglądał jak wierna kopia Sideswipe'a, tylko o innym kolorze lakieru na pancerzu.

- Co to za bot?- spytałem.

- To jest Sunstreaker, mój bliźniak.- odpowiedział mi Sideswipe.

- Ty masz bliźniaka?- Jetstorm spytał z niedowierzaniem.

- Tak. Przyjaciele, przedstawiam wam mojego brata bliźniaka. Sunstreakera.- odpowiedział Sideswipe.

- Też się cieszę na twój widok braciszku.- powiedział Sunstreaker.

- Co cię sprowadziło na Ziemię, Sunny?- Sides spytał brata.

- Nowa Najwyższa Rada Cybertronu mnie tu wysłała. Uznali, że potrzebuję dyscypliny i ogłady.- odpowiedział Sunny.

- Jasne. Pewnie pamiętasz Bumblebee, naszego przyjaciela.- odparł Sides.

- Jak śmiałbym zapomnieć? Fajnie cię widzieć Bee.- odparł bratu Sunny.

- Ciebie również Sunstreaker. I od razu ci powiem, że ja jestem dowódcą nie Optimus.- odpowiedział mu Bee.

- A twoim obowiązkiem jest wykonywać polecenia Porucznika Bumblebee.- wtrąciła się Strongarm.

- Jasne, załapałem.- odparł jej Sunstreaker.

- No dobrze. Ta, która ci powiedziała o twoim obowiązku wykonywania moich poleceń, to Strongarm. Następny jest Drift, były łowca nagród. Obecnie członek mojego zespołu. Tam stoją jego uczniowie, Jetstorm i Slipstream.- Bee zaczął wszystkich przedstawiać.

- Wybacz, że ci przerwę Bee. Braciszku, mam dla ciebie radę.- Sides się na chwilę wtrącił.

- Jaką radę?- spytał go Sunny.

- Radzę ci być miłym dla mini-con'ów. Gdyż w przeciwnym razie mogą się na ciebie obrazić i dość trudno będzie dla ciebie zdobyć ich przebaczenie. Dobrze mówię, chłopaki?- odparł Sides, po czym zwrócił się do Jetstorm'a i Slipstream'a.

- Nawet bardzo dobrze.- odpowiedział Jetstorm.

- Jasna sprawa. Zapamiętam.- odparł Sunny.

- Dobrze, no to lecimy dalej. Poznaj Windblade, strażniczkę tej planety, którą wybrał sam Primus. Osobiście ją wybrał.- Bee zaczął kontynuować.- Następny jest Grimlok. Zresocjalizowany dinobot, który z nami współpracuje. Następni są BlackJack i jego brat DarkDisc. I na końcu siódemka zmodyfikowanych genetycznie mini-con'ów, które stanęły po stronie autobotów po pokonaniu Starscream'a. Areobolt, Tricerashot, Sawtooth, Lancelon, Windstrike, Buzzstrike i Bashbreaker.- zakończył wskazując na każdego z nas.

- Okay. Przyznaję trochę was jest.

- A nie, chwila. Zapomniałem o kimś. Są z nami też ludzie. Denny Clay i jego syn Russell oraz James.

- I wobec nich też bądź miły, gdyż są ważnymi członkami naszej drużyny.

- Jasne, zrozumiałem.

- Skoro to mamy już wyjaśnione, Sideswipe oprowadzisz brata po złomowisku i widzimy się później.

- Spoko, mówisz i masz Bee. Chodź Sunny.

Nasz nowy gość prowadzony przez brata zaczął już odchodzić.

- To my możemy już wracać do pracy?- spytałem.

- Naturalnie.- odpowiedział Bee.

Po pewnym czasie byliśmy przy naszym miejscu pracy. Akurat Sideswipe przyszedł w samą porę.

- Dobrze się składa, że przyszedłeś. Przyszła pora na twoją przymiarkę sprzętu wydobywczego.- powiedział mój brat.

- Jakiego sprzętu wydobywczego? Bracie o czym on mówi?- spytał Sunstreaker.

- Widzisz braciszku, jakiś czas temu Black zlokalizował magazyn, w którym była cała masa broni. Jednak magazyn wybuchł i okazało się, że 600 metrów głębiej od lokalizacji tego magazynu jest gigantyczne złoże energonu. Więc Black zaprojektował sprzęt, którym wydobędziemy ten energon, jednak nie miał ani narzędzi ani materiałów by to skonstruować. Aż nagle pojawia się brat Black'a i dostarcza to czego jego brat potrzebował. I tak powstał ten sprzęt wydobywczy.- odpowiedział bratu Sideswipe.

- Ale czy to bezpieczne?- spytał ponownie Sunstreaker.

- Może byś sprecyzował pytanie?- tym razem ja spytałem jego.

- No, czy bezpieczne jest wysyłanie grupy mini-con'ów i młodego autobota na głębokość 800 metrów pod powierzchnię ziemi?- Sunny dokładniej spytał.

- Według algorytmu mojego brata, most ziemny można otworzyć jedynie na głębokości 200 metrów, czyli tam gdzie był magazyn. Dalej trzeba będzie pójść na piechtę.- odpowiedziałem.

- Okay. A co ty tam majsterkujesz?

- Specjalne komunikatory, dzięki którym ekipa wydobywcza będzie w stanie skontaktować się z Centrum Dowodzenia i poprosić o wskazówki bądź wsparcie w razie komplikacji.

- Poza tym, nie tylko ja wyruszam na tą wyprawę. Strongarm też idzie, jako wsparcie. Jakiś czas temu ludzie wydobywali z tej kopalni złoto, ale zamknęli ją i opuścili, ponieważ strop mógł się w każdej chwili zwalić im na głowy. No i jest tam bardzo dużo stalaktytów, które dosłownie skutecznie uniemożliwią Areobolt'owi poruszanie się w powietrzu. Ktoś będzie musiał go nieść.

- I tym kimś będziesz ty?

- Owszem. Jeśli ja będę trzymał Areobolt'a w swoich ramionach, nie będę w stanie w porę sięgnąć po broń by ochronić nas obu. Tak więc, Strongarm ruszy razem z nami by nam pomóc w razie potrzeby.

- A długo was tutaj nie będzie?

- Fixit razem z Black'iem i jego bratem szacują, że wyprawa zajmie nam co najmniej cztery, może pięć dni. Co prawda mamy jeszcze czas by dokładnie się przygotować, zaś Drift musi się emocjonalnie przygotować na nieco dłuższą nieobecność jego uczniów przy nim. Nigdy się z nimi na tak długo nie rozstawał, ale on ma świadomość, że jego podopieczni to już nie są małe dzieci i muszą zacząć poznawać uroki dorastania.

- No tak, odnośnie Drift'a i jego uczniów. Odnoszę takie dziwne wrażenie, że Drift jest wobec tych dwóch takim nadopiekuńczym tatuśkiem.

- I się nie mylisz, Sunny. Drift wyrwał Jetstorm'a i Slipstream'a spod wpływu decepticona, który nazywa siebie Władcą Cieni, gdy tamci byli jeszcze szkrabami. Można powiedzieć, że Drift ich wychował jak własnych synów.

- Skoro ich wychował to ja mu się nie dziwię, że tak się o nich boi.

- Takie jest życie bracie. Czy Drift tego chce czy nie, w końcu przyjdzie taki dzień, że jego uczniowie będą już na tyle dojrzali i po prostu "wyfruną" z gniazda. A ten dzień może przyjść szybciej niż Drift się zorientuje. Ja osobiście uważam, że taka wyprawa to dla nich przedwczesny skok na głęboką wodę, ale oni nie są dziećmi. Muszą w końcu dorosnąć i zacząć pewnego dnia żyć na własny rachunek. Jak my.

- Racja. Poza tym, Drift pomimo doskonałej formy nie jest już taki młody. Tak jak każdy bot, on też się starzeje i koniec końców jego iskra zgaśnie. Ale czy Jetstorm i Slipstream przy nim będą, czy nie, kiedy ten smutny dzień nadejdzie, to już inna kwestia.

- Skoro jesteśmy przy temacie dorastania. Sunny, myślę, że i my powinniśmy zacząć zachowywać się jak dorośli, nie jak dzieci. Wiem, wciąż jesteśmy młodzi i mamy przed sobą całe życie, ale jednak pomyśl co powiedzieliby rodzice, gdyby dowiedzieli się iż mimo upływu tylu lat my nic a nic się nie zmieniliśmy. Ja wciąż rozrabiam, łamię zasady i robię innym botom żarty, a ty jedynie przeglądasz się w lustrze.

- Nie byliby zadowoleni i mama by powiedziała, że nie tak nas wychowali. Zawiedliby się na nas,  i to mocno.

- No właśnie. Sunstreaker, bracie uwierz mi na słowo, ale czas jaki spędziłem na tej planecie uświadomił mnie jak bardzo nieodpowiedzialnie się zachowywałem na Cybertronie. Jak bardzo zchańbiłem dobre imię naszej rodziny. 

- Sideswipe, ja dobrze o tym wiem. Pamiętasz jakie było moje zdanie na temat mieszkańców tej planety?

- Pamiętam. I chyba do teraz nie zmieniłeś zdania, czyż nie?

- Przybyłem tutaj też z tego powodu. Nazywałem ludzi insektami, ale w rzeczywistości nie znałem dobrze ani ich, ani tej planety. Chcę spędzić tu trochę czasu by lepiej poznać ten świat i zrozumieć czemu niektóre boty uważają go za wyjątkowy.

- Miło mi to słyszeć bracie. Mówię ci, nie pożałujesz swojego pobytu tutaj. Tylko pamiętaj o przeskanowaniu jakiegoś ziemskiego pojazdu byś nie rzucał się zbytnio w oczy.

- Pamiętam braciszku, pamiętam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro