Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było dokładnie tak, jak przewidział Kakashi. Kilka dni po wyjściu artykułu w gazecie, praktycznie nikt już o nim nie pamiętał. W końcu mogliście legalnie upubliczniać Wasz związek, przed nikim się nie ukrywając.

Twoi rodzice początkowo byli trochę smutni, że nic im nie powiedziałaś. Jednak w końcu doszli do wniosku, że nie jesteś już małą dziewczynką, której wszystkie tajemnice muszą być im powierzane. Zaakceptowali to, że jesteś już dorosła i masz swoje życie, których szczegółów nie muszą - a może i nawet niektórych nie chcą - znać.

Naruto powoli przestawał się dąsać, na co duży wpływ zapewne miała Hinata, z którą nadal się spotykał. Sasuke natomiast pozostał niewzruszony jak zawsze.

Mistrz Guy początkowo płakał za każdym razem, gdy widział Was razem. Wszystko to dlatego, że wzruszał go widok "pięknej, młodzieńczej miłości", który sobą przedstawialiście. Pewnego razu nawet wraz z Lee zorganizowali Wam randkę wśród kwiatów, które sami rozrzucali biegając dookoła Waszego piknikowego koca w strojach Kupidynów, które ukazywały znacznie więcej, niż powinny.

Dni, tygodnie, a nawet miesiące upływały Wam spokojnie i beztrosko. Nie można pominąć jednak kłótni między Wami, które pojawiały się od czasu do czasu, jednak to normalne i nawet po tych największych awanturach, które - nie chcąc się przyznać - sama wywoływałaś, zawsze wszystko wracało do normy.

Cała sielanka trwała w najlepsze, aż do pewnego dnia.

— Ile? — wydusiła z siebie Shizune, krztusząc się śniadaniową bułką, którą właśnie spożywała.

— Trzy tygodnie. — powtórzyłaś. — Myślisz że coś może być nie tak? — zmarszczyłaś brwi, również pałaszując swój posiłek.

— Chyba nie muszę ci mówić, czego symptomem jest spóźniający się okres, co? — powiedziała, wiercąc w Tobie dziurę swoim przeszywającym spojrzeniem.

— Oszalałaś? — zaśmiałaś się. — Przecież wiesz, że to niemożliwe. Sama dałaś mi tabletki. — odparłaś, pewna swego zdania, biorąc kolejnego gryza kanapki z kurczakiem i ogórkiem kiszonym.

— A robiłaś test? — spytała nader poważnie.

— Co ty mówisz? Przecież tabletki... — przerwałaś gryzienie, patrząc na nią coraz to większymi oczami, gdyż jej powaga trochę Cię przytłoczyła.

— [Imię], przecież dobrze wiesz, że żadne tabletki nie dadzą ci stuprocentowej pewności. — odparła, a Ty pobladłaś. — Jesteś pewna, że brałaś je reguralnie, nie zapominając o ani jednej? — dodała.

— Ja... — popatrzyłaś posępnie na blat, starając się przypomnieć sobie wszystkie momenty, w których mogłaś o nich zapomnieć. Nie chcąc skłamać - było ich dość sporo, ponieważ prowadziłaś bardzo dynamiczne życie, biorąc pod uwagę ilość dyżurów w szpitalu i obowiązków. Popatrzyłaś na Shizune tak, jakbyś zaraz miała zemdleć, a z Twojej twarzy odpłynęła cała krew. — Zaraz wracam. — rzuciłaś tylko, odkładając swoją kanapkę i zerwawszy się na równe nogi, wybiegłaś z pomieszczenia, w którym jeszcze przed momentem wraz z kobietą spokojnie spędzałyście przerwę śniadaniową. — Nie, to niemożliwe... A może wtedy... Nie, na pewno nie... — mówiłaś sama do siebie, kierując się do swego celu. — Dzień dobry, poproszę test ciążowy. — wysapałaś tuż po tym, jak wbiegłaś do apteki, podpierając się o blat, abyś mogła zaczerpnąć tchu.

— Będzie Kakashi - junior? — spytała wścibska aptekarka z uśmiechem pod nosem, kiedy nabijała na kasę twój przyszły zakup.

— To nie dla mnie. — odparłaś natychmiast. Co za baba! Nie mogłaś pozwolić na to, aby zaczęła plotkować. Co to, to nie! — A z resztą, chyba nie powinno to panią obchodzić, prawda? — dodałaś, na co jej głupi uśmieszek pod nosem jeszcze bardziej się powiększył.

Gdy dokonałaś już swojego zakupu, czułaś się jak zamaskowany ninja, którego nikt nie może zobaczyć. Mimo tego szłaś przez Wioskę, narażając się na wzrok ludzi, którzy przecież nie mogli nic podejrzewać. Ty jednak miałaś wrażenie, że wszyscy już wszystko wiedzą i tylko czekają na moment, aż będą mogli się wtrącić.

— Nie jesteś dziś w pracy? — usłyszałaś nagle za sobą, przez co podskoczyłaś, omal nie wypuszczając z ręki torby z tajemnym przedmiotem.

— Oczywiście, że jestem. Wyszłam tylko na chwilę, musiałam coś załatwić. — odparłaś, odwracając się w stronę blondyna. — A co, śledzisz mnie? — dodałaś nieco nerwowo, jakby Naruto już wszystko wiedział.

— Właściwie, to chciałem się o coś zapytać. Bo wiesz, chodzą plotki... — zaczął, natomiast Tobie zapaliła się czerwona lampka na sam dźwięk tych słów. W Twojej głowie pozostało tylko jedno słowo - plotki - które krążyło nieustannie i wywołało w Tobie istną panikę.

— Plotki? Jakie plotki? To tylko plotki, bzdury i nie prawda. — przerwałaś mu szybko. — Wiesz, nie musisz wierzyć we wszystko, co usłyszysz. Muszę iść, zaraz mam operacje, na razie. — dodałaś, wymijając go w tempie Ślimaka Turbo i pozostawiając zdezorientowanego na środku drogi.

— Ojć, więc chyba już wie o tajnych zgromadzeniach Mistrza Guy'a w pobliskim domu publicznym. — wymamrotał sam do siebie wzruszając ramionami i patrząc na dziewczynę, która spłonąwszy rumieńcem uciekła przed siebie.

Nawet nie wiedząc kiedy, wpadłaś do szpitala i czym prędzej pognałaś do łazienki, zamykając się w kabinie na cztery spusty.

W głowie jednak utkwił Ci moment, w którym drżącymi rękoma trzymałaś kawałek plastiku wpatrując się w ekranik, na którym lada moment miał pokazać się wynik. W ostatniej jednak chwili odwróciłaś wzrok. Po krótkim czasie byłaś już pewna, że wynik jest gotowy. Kilka kolejnych minut upłynęło Ci na przygotowaniu się do zerknięcia na ilość kresek. Po kilku głębokich oddechach w końcu byłaś gotowa.

Powoli przysunęłaś obiekt przed twarz, jednak Twoje oczy nadal pozostawały zamknięte. W końcu jednak zdecydowałaś się je otworzyć.

🍂🍂🍂🍂🍂

🤔🤔🤔

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro