Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chaos, strach, śmierć - tymi słowami mógłby opisać pierwszy dzień walk. Wiedział, że wybuch pierwszych walk jest nieunikniony. Był prawie pewny, że zginie prędzej czy później. Gdy nastąpił pierwszy atak ze strony wroga, zawył alarm. Rozpoczęła się ewakuacja mieszkańców. Przerażeni cywile, trzymając w ramionach mini-con'y z symbolami autobot'ów wbiegali na statki ewakuacyjne, zajmowali miejsca chcąc odpocząć i uspokoić przyspieszone bicie iskry. On jednak nie miał tyle samo szczęścia co inni. Nagły wybuch oddzielił go od rodzeństwa i nim się spostrzegł, statek odleciał. Ciemnoszary mini-con o błękitnej optyce został sam. Udawało mu się zdobyć trochę energonu by przeżyć i umknąć trepom, które przeszukiwały okolicę w poszukiwaniu wroga, albo cywilów z ich frakcji. Mini-con ukrył się w piwnicy jednego z zniszczonych bloków w Kaonie, stolicy Decepticon'ów. Pewnego wieczoru, mini-con opuścił swoje schronienie w poszukiwaniu energonu, który najprawdopodobniej znajdował się wśród ruin banku energonu w Icon'ie. Aby tam dotrzeć, najpierw musiał dostać się do podziemnych tuneli, które łączyły oba te miasta.

Mini-con'owi przez jakieś 5 minut udawało się niezauważenie przemknąć za plecami żołnierzy, niestety jego dobra passa się skończyła. Zauważył go inny patrol i zaczęli ścigać malca. Mini-con biegł przed siebie ile miał sił w nóżkach, niestety został schwytany. Z większym botem, który ma dłuższe nogi nie wygra. Mini-con próbował się uwolnić, jednak na marne. Żołnierze zaprowadzili mini-con'a przed oblicze przywódcy wrogiej frakcji - Lorda Megatrona. W sali tronowej przebywał również Główny Naukowiec Shockwave, który przyjrzał się młodemu mini-con'owi.

- Ten młody mini-con będzie idealnym obiektem do mojego nowego eksperymentu, mój panie.- powiedział jednooki con.

- Skoro tak twierdzisz, jest twój.- odparł przywódca.

Będący sparaliżowany strachem mini-con, nie stawiał oporu. W połowie drogi do laboratorium, mini-con się opamiętał i zaczął wyrywać, ale jego próby uwolnienia się spełzły na niczym. Jeden z trepów poraził mini-con'a prądem by ten przestał się rzucać. Decepticon'skiemu naukowcowi było to nawet obojętne, przytomny czy nie - bez znaczenia. Eksperyment, o którym mówił w sali tronowej nie był wielce skomplikowany. Tak naprawdę to była prosta operacja polegająca na zwiększeniu wzrostu obiektu i zmodyfikowaniu modulatora głosu tak aby był niższy o kilka "stopni", po czym obiekt na czas nieokreślony miał przebywać w komorze testowej.

Gdy mini-con się obudził, nie wiedział gdzie jest i co się dzieje. Zaczął w panice uderzać pięściami w szybę komory, czym zwrócił na siebie uwagę decepticon'a. Masywny mech podszedł do komory i szponem zastukał w szkło. Mini-con spojrzał na Shockwave'a, który dłonią pokazał by mini-con się uspokoił a go wypuści. Nie mając innego wyboru, mini-con się uspokoił i po chwili został wypuszczony.

Gdy tylko postawił stopy na podłodze, spojrzał na swoje ciało. Wyglądał inaczej niż siebie zapamiętał. Masywnemu naukowcowi sięgał ledwie do pasa. Shockwave jakby wiedział, że mini-con się go boi. By uspokoić młodego, ostrożnie położył szponiastą dłoń na głowie i pogłaskał go. Ten gest uspokoił mini-con'a już bardziej. Jako następne było zdobycie zaufania mini-con'a. W tej kwestii decept miał utrudnione zadanie. Mini-con z nim nie rozmawiał. To nie było tak, że był mało rozmowny. Po prostu nie był pewny, że może zaufać mech'owi.

- Posłuchaj, twój brak zaufania do mnie jest w pełni .... zrozumiały. Jednak masz moje słowo, że nic ci nie zrobię. Jak do tej pory, nie poznałem twojego imienia.- powiedział con.

- BlackJack.- odparł cicho mini-con.

- Możesz powtórzyć trochę głośniej?- spytał con.

- BlackJack.- odpowiedział trochę głośniej mini-con.

- Miło mi cię poznać. Moje imię już znasz, prawda?- odparł mech.

BJ jedynie potaknął w odpowiedzi. Shockwave powoli wystawił rękę, którą BJ trochę nieufnie ujął. Mech zaczął stopniowo wprowadzać młodego mini-con'a w świat nauki. Pomimo zapewnień, BJ nie zaufał naukowcowi w stu procentach. Pozostawał czujny, opracowywał plan ucieczki i czekał na dogodny moment by wymknąć się niespostrzeżenie ze statku deceptów a potem opuścić zniszczoną przez wojnę planetę.

Jednak pewnego cyklu, jego plan został pokrzyżowany przez jak to przywódca con'ów ujął "bezpodstawny" atak autobot'ów na statek. Z tego co BJ'owi udało się usłyszeć w całym tym harmiderze to na czele ataku był Optimus Prime we własnej osobie. Ostatni przedstawiciel dynastii Prime'ów przybył na statek wroga by go odbić. Niestety BJ został zabrany na niewielki myśliwiec. Jedyny myśliwiec jaki Megatron posiadał. Sterowanie było ustawione na losowe współrzędne, gdzieś na wschodnie rejony Cybertronu. Przywódca decepticon'ów osobiście zabrał BJ'a na lądowisko gdzie czekał już gotowy myśliwiec, zaś Optimus ruszył w pościg.

Gdy BJ został zamknięty w kabinie pilota, systemy uruchomiły się automatycznie i myśliwiec wyleciał ze statku. Z jednej strony był wolny, z drugiej piętno niewoli w laboratorium Shockwave'a odcisnęło się na jego psychice na trochę dłuższy okres czasu.

- Najpierw straciłem rodziców, potem brata, dom i wszystko inne co znałem i kochałem.- szepnął do siebie.

Siedząc w fotelu pilota, BJ zaczął zasypiać. Optyki same mu się zamykały, aż w końcu zasnął. Mini-con spał tak głębokim snem, że nie zauważył tego jak myśliwiec wylądował przed budynkiem wyglądem przypominającym rezydencję mafijnego bosa. Z budynku wyszedł dobrze zbudowany mech o ciemnofioletowym lakierze i nieco jaśniejszej fioletowej optyce z insygnią decepticonów na piersi. Con podszedł do myśliwca i z pomocą swoich owadzich skrzydeł dostał się na górę. Widząc spokojnie i głęboko śpiącego mini-con'a, ostrożnie otworzył kabinę i wyciągnął pogrążonego w hibernacji BJ'a.

Mech zaniósł śpiącego do swojej komnaty i delikatnie położył na swoim łóżku po czym przykrył. Nie wiedział skąd ten mini-con się wziął, jak znalazł się tak daleko i jakie jest jego imię. Jednak miał zamiar się tego dowiedzieć, gdy tylko młody się obudzi. Minęło około ośmiu godzin zanim BJ się obudził. Mini-con był wypoczęty jak nigdy wcześniej. Łóżko, na którym spał było tak wygodne, że nie chciał wstawać. Gdy otworzył optykę, zobaczył przestronną komnatę z dużymi oknami i otwartymi drzwiami od balkonu. Gdy BJ podniósł się do siadu, do komnaty wszedł właściciel pomieszczenia.

- Już wstałeś. Jak ci się spało?- spytał con.

Ciepły ton głosu mech'a wzbudził w BJ'u zaufanie.

- Dobrze. To łóżko jest bardzo wygodne.- odpowiedział.

- Miło mi to słyszeć. Jeszcze ci się nie przedstawiłem. Nazywam się Władca Cieni, a ty?- odparł mech.

- BlackJack, ale dla przyjaciół BJ.- odpowiedział mini-con.

- Bardzo mi miło cię poznać. Chodź, oprowadzę cię po świątyni.

BJ miał wrażenie, że mech nazywający siebie Władcą Cieni jest bardziej godny zaufania niż Shockwave. Jednak gdzieś tam w procesorze tlił mu się cichy głosik ostrzegający przed zagrożeniem. Ale owy głosik był tak cichy, że BJ go nie usłyszał.

Minęły kolejne cykle, a BJ coraz bardziej poszerzał swoją wiedzę, zaś wygląd mini-con'a diametralnie się zmienił. Ciemnoszary lakier został zmieniony na czarny i dodano złote zdobienia dla lepszego wyglądu. Jak również od niedawna szyję mini-con'a zdobił ciemnofioletowy szal, który był podarkiem od Władcy Cieni.

- Pasuje ci.- powiedział.

- Dziękuję.- odparł BJ.

BJ jak co każdego cyklu zajmował się badaniami nad Zielonym Energonem. Niezwykle rzadką, naturalną odmianą zwykłego energonu, który ponoć ma właściwości lecznicze. BJ musiał to sprawdzić, jednak mogło mu to zająć trochę czasu. Mini-con do tamtej pory nie zetknął się z tą odmianą i musiał uzupełnić luki w wiedzy na temat tej odmiany. Jak również dowiedzieć się, gdzie naturalnie na Cybertronie można tą odmianę znaleźć.

- BlackJack'u, Władca Cieni wzywa cię na audiencję.- padło zdanie.

BJ odsunął swoją błękitną optykę od mikroskopu i spojrzał na stojącego nieopodal sługę decept'a.

- W jakiej sprawie mnie wzywa?- spytał go.

- Cytuję "dowie się gdy przyjdzie."- odpowiedział sługa.

BJ westchnął. Mógł się spodziewać takiej odpowiedzi. Władca Cieni zawsze był dla BJ'a zagadką. Mini-con wstał od stołu laboratoryjnego i ruszył za sługą do Głównej Sali.

- Wzywałeś mnie. Czy coś się stało?- spytał.

- Owszem wzywałem. Poznaj mojego ucznia, Deadlocka.- odpowiedział con, wskazując na mech'a.

Iskra BJ'a zaczęła bić jak oszalała. Deadlock? Ten Deadlock? Najbardziej bezwzględny decepticon w historii Cybertronu?

- Nie martw się, nic ci nie zrobi. Ostrzegłem go, że jeśli choćby cię zarysuje będzie miał ze mną do czynienia.- powiedział con, trochę uspokajając BJ'a.

- Rozumiem. I jak rozumiem, mam go zbadać, zgadza się?- odparł BJ.

- W rzeczy samej. Wolę być pewny, że nic mu nie dolega. Mimo jego zapewnień.- odpowiedział con.

BJ się lekko ukłonił i razem z Deadlock'iem udał się do jego ambulatorium. Mini-con czuł w głębi iskry, że ze strony idącego za nim decepticon'a grozi mu ogromne niebezpieczeństwo i w związku z tym musi się bardzo, bardzo pilnować.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro