Rozdział 12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hotel w Crown City, Tony:

Od trzech dni jesteśmy w hotelu. Jak na razie nic się nie dzieje, ale klucz zawieszony na mojej szyi lekko świeci. To znak, że Prime tu jest i to możliwie blisko. Wciąż mnie zastanawia kim są dzieci Tromedeusza. Dwóch mech'ów, jedna femme. Stałem przy oknie patrząc na ulice miasta, gdy klucz rozbłysł nieco jaśniej. To może oznaczać dwie opcje. Pierwsza - gdzieś w pobliżu jest Optimus, druga Alpha Trion wzywa. Gdy usiadłem na łóżku, to klucz wciąż świecił. Czyli opcja druga. Usiadłem po turecku, wyciągnąłem klucz spod bluzki i odpiąłem, wyprostowałem się i zamykając oczy wziąłem głęboki oddech. Opuściłem moje ciało, by momentalnie znaleźć się przy Alphie.

- Witaj Alpho Trionie.- powiedziałem, lekko się kłaniając.

- Witaj Aleksandrze.- odpowiedział.

Komu jak komu, ale jemu, Primus'owi oraz wszystkim Prime'om należy się szacunek. Będąc na ramieniu mech'a zacząłem się rozglądać.

- Czy, to Cybertron?- spytałem.

- Owszem. Cybertron na wiele eonów przed nastaniem Złotego Wieku i wybuchem wojny.- odpowiedział.

Tata mi opowiadał o swojej podróży na tą planetę. Zapamiętał ją jako zniszczoną, pozbawioną życia skorupę. A ja mentalnie pojawiłem się na tej planecie i to w czasach przed nastaniem tego Złotego Wieku. Wtedy w oczy rzuciła mi się trójka mini-con'ów. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że poczułem od nich tą więź. Rodzinną więź jaka ich łączy między sobą i Tromedeuszem.

- To są jego dzieci. Dzieci Tromedeusza.- powiedziałem.

- Dokładnie. Ich imiona to BlackJack, DarkDisc i Ruby. BlackJack i DarkDisc są już na Ziemi. Ruby ich szuka.- odparł mi Alpha.

- Czemu ich porzucił?- spytałem.

- Gdyż wiedział, że nie będą podzielali idei Megatrona. Tylko ideę Optimusa.- odpowiedział Alpha.

- Jakim cudem?- spytałem ponownie.

- Matka trojaków i jednocześnie żona Tromedeusza, była pacyfistką. Nie tolerowała przemocy i rozlewu krwi, w przeciwieństwie do jej męża. Wiedziała, że może nie przeżyć porodu. Tak więc, poprosiła by jej małżonka nie zawiadamiać o porodzie. Jej prośba zaskoczyła lekarzy, jednak spełnili jej prośbę. Tromedeusz o wszystkim dowiedział się po fakcie, wyparł się swoich dzieci i odszedł. Niedługo później trojaki trafiły do sierocińca i tam spędziły większość życia. Potem nastał Złoty Wiek, który dla wielu, nie był taki złoty.- odpowiedział mech.

- Ogromne bezrobocie.- zauważyłem.

- I równie ogromna korupcja. Nieszczęśliwie, Cybertronianie się podzielili na dwie frakcje a potem....

- Potem wybuchła wojna, która zniszczyła Cybertron.

- W rzeczy samej. Jesteś naprawdę bystry.

- Dziękuję, chociaż już mi to mówiłeś.

- Wiem. W każdym razie, Ruby nie jest sama.

- A kto z nią jest?

Mech pstryknął palcami i znaleźliśmy na mostku jakiegoś statku. Przy sterach pilota siedziała Ruby. Poznałem ją po czerwonym lakierze. Obok siedział nieco niższy od niej mini-con o trawiastozielonym lakierze.

- Kto to jest?- spytałem.

- To jest Airstrike. Mini-con orzeł. Brat innego mini-con'a o imieniu Areobolt. Niedługo go poznasz.- odpowiedział mi.

- Okay. I oni pomogą nam ocalić Ziemię?- upewniłem się.

- Dokładnie.- odparł mi Alpha.

Przytaknąłem w zrozumieniu i niedługo później wróciłem do swojego ciała. Kiedy otworzyłem oczy niemal spadłem z łóżka. A czemu? Centralnie przed sobą miałem twarz Mary. Dosłownie stykaliśmy się nosami.

- Mara! Kiedyś naprawdę dostanę przez ciebie zawału.- powiedziałem.

Dziewczyna jedynie się głupio wyszczerzyła. Nie no, ciocia Miko może być w cholerę dumna z córki. Ta dziewczyna uwielbia mnie straszyć. Jak tylko uspokoiłem przyspieszone bicie serca, opowiedziałem im czego się dowiedziałem.

- Orły. Kocham orły!- pisnęła Mara.- Ale ten gościu zachował się nie w porządku. Porzucić własne dzieci tylko przez to, że po matce odziedziczyły pacyfistyczne uosobienie.- dodała po chwili.

- Tutaj się muszę z Marą zgodzić. Nowy przywódca decepticon'ów zachował się naprawdę podle.- powiedział Howard.

Przytaknąłem przyznając im rację. Jego zachowanie względem tej trójki było poniżej wszelkiej krytyki. Znaczy tu na Ziemi to jakby nic nowego, ale na Cybertronie? Nie spodziewałbym się czegoś takiego po przedstawicielu rasy, która może i niewiele różni się od rasy ludzkiej, ale wciąż z lepiej rozwiniętą technologią.

- A co spotkania, to Alpha nie powiedział ci nic więcej?- spytał Howard.

- Niestety nie. Ale coś mi mówi, że spotkanie do najprzyjemniejszych nie będzie należało.- odpowiedziałem mu.

Tymczasem, statek kosmiczny, Ruby:

Bezkresny kosmos. To było jedyne co widziałam. Przemierzałam kosmos w poszukiwaniu braci, ale nie sama. Towarzyszy mi mini-con orzeł o imieniu Airstrike, bliźniak Areobolt'a. Opowiadał mi o bracie i jak za nim tęskni. Opuścił Cybertron by go odnaleźć. Przynajmniej łączy nas wspólny cel. Oboje chcemy odnaleźć naszych bliskich. Nam obojgu zależy na tych, których kochamy. Latamy od planety do planety, od sektora do sektora i ani śladu naszych bliskich. Poczułabym gdyby coś się stało moim braciom. Air też by poczuł, gdyby iskra jego brata zgasła. Siedzieliśmy tak w ciszy, patrząc w kosmos gdy na radarze pojawił się sygnał energii. Air od razu to sprawdził.

- To bardzo odległy sektor. Ale wygląda w porządku.- powiedział.

Bez słowa ustawiłam kurs na tą planetę i niedługą chwilę później, już tam lecieliśmy. Moi bracia. Moi kochani bracia, wreszcie się spotkamy. Po tylu eonach.

Las niedaleko złomowiska, Tony:

Znacie to uczucie gdy macie odnaleźć ostatniego przedstawiciela szlachetnej dynastii Prime'ów i mini-con'a orła, ale jednak macie świadomość, że to spotkanie może być niezbyt przyjemne? Nie? Ja właśnie tego doświadczyłem. I to dość boleśnie. Próbowałem załatwić to pokojowo, ale się nie dało. Uznali nas za zagrożenie, więc musieli zareagować.

- Ta walka zdaje się ciągnąć w nieskończoność. Klucz nie reaguje!- krzyknęła Mara.

- Nie ma w pobliżu Optimusa. Ale pewnie się pojawi.- odpowiedziałem jej.

I jak na zawołanie, zawieszony na mojej szyi klucz rozbłysł bardzo jasnym światłem. Nim się zorientowałem klucz poderwał mnie do góry i znalazłem się przed obliczem Optimusa Prime'a. Przez chwilę tak lewitowałem przed twarzą samego Optimusa, a gdy klucz wyleciał spod kołnierza kombinezonu to stało się coś czego się nie spodziewałem. Mianowicie z klucza wydobyły się dwie wiązki energii, które jakby "połączyły" mój umysł z umysłem Optimusa. Przez chwilę byłem cholernie przerażony, ale potem się rozluźniłem. Wyciszyłem się, by nie zaburzyć połączenia.

- Witaj Optimusie Prime.- przekazałem mu myśl.

- Witaj młodzieńcze. Jak się nazywasz?- odparł mi tak samo.

- Anthony Derby, Optimusie.

- Derby? Jesteś synem Jacka Derby'ego?

- Zgadza się. Moja towarzyszka to Mara Nakadai. Córka Miko Nakadai.

- Nie widziałem się z nimi od lat. Nie sądziłem, że spotkam ich potomków. A co z Raphaelem?

- Jego syn Howard jest z nami. W bezpiecznym miejscu. Dostaliśmy misję by was wesprzeć w nadchodzącej wojnie z nowymi Decepticon'ami.

- Rozumiem. A skąd masz klucz?

- Mój ojciec mi go przekazał. Ale to nieco skomplikowana historia i raczej nie na rozmowę "telepatyczną"

- Oczywiście.

Gdy połączenie zostało zakończone to klucz przestał świecić i zleciałem prosto na dłoń Optimusa. Przynajmniej nie zaliczyłem twardego spotkania z glebą.

- W porządku. To nasi przyjaciele.- powiedział na głos Prime.

- Przyjaciele? Na przyjaciół to oni mi nie wyglądają.- odpowiedział mu nastolatek o elektryzująco niebieskich oczach.

- Spokojnie Alex. Oni nie stanowią dla nas zagrożenia.- odparł mu Prime.

- Więc co to za jedni?- spytał mech o zielono-czarnym lakierze z goglami i peleryną.

- Poznajcie Anthony'ego Derby'ego i Marę Nakadai. Potomków dawnych ludzkich sojuszników autobot'ów.- odpowiedział Optimus przedstawiając jak na razie mnie i Marę.

Jakby to było możliwe, to by wszystkim kopary opadły. Dosłownie. A tak to mieli wytrzeszczone gały na wiadomość czyimi jesteśmy dziećmi. Nie wytrzymałem i zacząłem się śmiać, a chwilę po mnie Mara.

Time skip, Ośrodek Resocjalizacyjno-Szkoleniowy

Gdy tylko wszystko było już wyjaśnione Optimus zabrał nas do tego ośrodka. I musiałem przyznać, że jest ogromny.

- Więc to tutaj decepticony są resocjalizowane?- spytałem.

- Tak, ale wiele poziomów niżej. Dla ich i naszego bezpieczeństwa.- odpowiedział mi mech.

- Jeszcze w życiu nie widziałam tylu botów.- powiedziała Mara.

- To kadeci z Akademii Policyjnej i Akademii Medycznej Cybertronu.- odparł Optimus.

Musiałem szczerze przyznać, że byłem tym jednocześnie zachwycony i zdumiony. Cybertronianie nigdy nie przestaną mnie zaskakiwać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro