Rozdział 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~

*Hiroko*

Wyszliśmy z Kirito na środek Areny. Z bólem musiałam przyznać, że nie dam rady sobie jeden na jeden z Heathcliff'em. Czarnowłosy miał szansę dzięki swoim dwóm ostrzom. Z mocno bijącym sercem stanęłam obok chłopaka na przeciwko starszego mężczyzny. 

- Wybaczcie, nie przypuszczałem, że z tego zrobi się takie widowisko.- Stwierdził rozglądając się po trybunach.

- Będziemy musieli poprosić o procent z zysków.- Zażartował Kirito, a ja się uśmiechnęłam. 

- Zapomnijcie. Za chwilę będziecie należeć do mojej gildii,- Prychnęłam w odpowiedzi, ale on się nie zraził i kontynuował.-, a tę walkę potraktuję jako twoją pierwszą misję.

- Jesteś zbyt pewny siebie.- Odezwałam się po raz pierwszy, a siwowłosy spojrzał tylko na mnie i wysunął rękę wywołując menu. 

Po chwili oboje z chłopakiem dostaliśmy powiadomienie o pojedynku dwa na jeden. Oboje zaakceptowaliśmy i wybraliśmy opcję pojedynku do połowy życia. Mieliśmy minutę. Chłopak wyjął swoje dwa ostrza, a ja jedno moje. Dowódca Rycerzy Krwi wyjął za tarczy swój i ustawiliśmy się. Wtedy nastąpił start. 

Ja odskoczyłam do tyłu, a czarnowłosy zaatakował. Siwowłosy obronił cios tarczą, a chłopak przyśpieszył swoje ruchy. Okrążyłam ich i zaatakowałam mężczyznę od tyłu, ale mojego ciosu uniknął i dalej walczył. W tej chwili czułam się jakbym była tu kompletnie nie potrzebna. Mężczyzna zaatakował go z tarczy co spowodowało zdziwienie mojego towarzysza. Odepchnęło go na cztery metry, ale on wylądował na nogach, wtedy ja przystąpiłam do ataku i zaatakowałam go mieczem. Skrzyżowałam z nim broń i starałam się za nim nadążyć. Jednak Heathcliff był szybszy i wbił mi miecz w brzuch. Skrzywiłam się, a mój pasek opadł do żółtego poziomu. Wiedziałam, że nie mam z nim szans. Właśnie w taki sposób Kirito stracił wsparcie, a ja zostałam wykreślona z pojedynku.

- Przepraszam.- Szepnęłam niemo do chłopaka i wycofałam się ze smutkiem. 

Byłam bezużyteczna, przeszkadzałam mu. Byłam na Arenie mniej niż minutę. Czułam wstyd. Postanowiłam jednak oglądać walkę do końca. Czerwonowłosy zaatakował go serią szybkich ciosów w tarczę. Heathciff przesunął tarczę i chciał zaatakować mieczem jednak ten przeleciał obok obrony. Mówili wzajemnie coś do siebie. Krzyki na trybunach były głośne, ale ja i tak zwracałam uwagę tylko na to co działo się na Arenie. Stali od siebie pięć metrów i żaden przez chwilę się nie ruszał, ale po sekundzie oboje na siebie ruszyli. Wymieniali serię szybkich ciosów. Raz jeden przechodził do defensywy, a drugi do ofensywy i tak na zmianę. W końcu Kirito był cały czas w ofensywie, a Heathcliff w defensywie. Do tego czarnowłosy cały czas przyśpieszał. Siwowłosemu udało się wykonać atak, ale chłopak obronił to zielonym mieczem. Został jednak zraniony w policzek. Mimo to Kirito cały czas napierał i przyniosło to efekty w postaci tego, że teraz Heathcliff też miał rozcięty policzek. Chłopak znów przyśpieszył. Siwowłosy musiał odsunąć tarczę pod wpływem ataku i się odsłonił. Wtedy Kirito wykonał ruch drugim mieczem. Miał już uderzyć w jego głowę, gdy nagle tarcza Heathcliff'a znalazła się w obronie. Przetarłam oczy myśląc, że mam zwidy. Nie było szans by to obronił, to nie wchodziło w prawa tej gry, chyba że ktoś był ponad jego prawem, ale to było nie możliwe. Chłopak osunął się po tarczy i przeleciał obok. Heathcliff uderzył go w bok mieczem, a pasek chłopaka spadł do poziomu żółtego. W taki właśnie sposób przegraliśmy, a ja wiedziałam, że w głównej mierze była to moja wina. Widząc napis "Winner" i zaznaczony znaczek Heatcliff'a powstrzymałam łzy złości i obróciłam się wymijając Asunę.

- Hirako!- Krzyknęła za mną, ale ją zignorowałam. 

Nie byłam zła na chłopaka, że przegrał. W końcu była to tylko i wyłącznie moja wina. Okazałam się kompletnie bezużyteczna. Wyszłam z Areny i szłam przez miasto do lasu. Chciałam być sama. Byłam dla niego ciężarem w tej walce. Nie zasłużyłam by móc walczyć u jego boku. Po pół godzinie wędrówki usiadłam na jakimś pnie mając nadzieję, że chłopak mnie nie znienawidzi. Po moich policzkach zaczęły wypływać łzy bezradności i wstydu. On chciał być wolnym graczem, a ja mu to odebrałam. 

Teraz ja i on musieliśmy wstąpić do Rycerzy Krwi. 

*  *  *

*Kirito*

Zaraz po walce Heathcliff obrócił się do mnie plecami i nic nie powiedział. Po prostu odszedł. Myślałem, że coś do mnie powie, ale nic nie zrobił. Westchnąłem i przywołałem w pamięci jego ostatnią akcje. Taka szybkość nie była możliwa. Wstałem powolnie z ziemi i skierowałem się do wyjścia. Miałem nadzieję, że Hirako nie była na mnie zła za to, że przegrałem. Kiedy byłem już wystarczająco blisko zauważyłem, że czarnowłosej nie ma, a stała tam tylko Asuna. Od razu gdy poszedłem zapytałem.

- Asuna, gdzie jest Hirako?- Zapytałem marszcząc brwi i stając przed dziewczyną. 

- Nie wiem.- Pokiwała przecząco głową.- Wyszła zaraz po zakończeniu walki. Była...- Zawahała się, ale dokończyła.- Była zła...

Wiedziałem. Była wściekła o to, że przegrałem. Wywołałem menu i użyłem umiejętności tropiących. Moje oczy zmieniły się na zielone i widziałem jej kroki. Pobiegłem za tropem. Biegłem przez różne uliczki w mieście aż do lasu. Zatrzymałem się na chwilę i wbiegłem do niego. Przedzierałem się przez gałęzie aż zobaczyłem ją na jednym z pni. Miała spuszczoną głowę i pociągała nosem. Płakała.

*  *  *

*Hirako*

Czułam jego obecność. Wiedziałam, że czarnowłosy tutaj przyszedł, jednak nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Stał nadal w tym samym miejscu, ale w końcu się ruszył i usiadł obok mnie spoglądając w niebo.

- Przepraszam.- Powiedział, a ja na chwilę przestałam oddychać. Za co on przepraszał? Przecież to ja zawiniłam.

- Za co?- Zapytałam zdziwiona i na niego spojrzałam.

- Za to, że przegrałem.- Powiedział i spuścił głowę. 

Nie, to nie była jego wina. To była moja. Ja ponosiłam za to odpowiedzialność.

- Ale Kirito...- Pociągnęłam nosem, a chłopak na mnie spojrzał.- To była moja wina!- Krzyknęłam.- To ja byłam bezużyteczna, przeszkadzałam Ci i przez to przegrałeś! Miałam Ci pomagać, a tylko zawa...- Chłopak zatkał mi usta dłonią znacznie się przybliżając. Jego czoło teraz opierało się o moje. Dzieliła nas tylko jego ręka. 

- To nie była twoja wina. Wcale mi nie zawadzałaś i nie byłaś bezużyteczna. Nie jestem na ciebie zły i nawet mi to przez myśl nie przeszło.- Powiedział, a w moich oczach pojawiły się łzy.

- Naprawdę?- Zapytałam w jego dłoń.

- Naprawdę.- Wziął dłoń z moich ust, ale się nie odsunął i wtedy stało się coś co chyba nie powinno, ale nie żałowałam tego.

Pocałował mnie, a ja pomimo dużego szoku oddałam pieszczote.

~*~

Yoooooo!!!!!!

Kto się spodziewał takiego zakończenia? Nikt? No ja też nie! Wymyśliłam tą końcówkę tak na poczekaniu XD Szczerze mam też nadzieję, że nie zawaliłam części gdzie było napisane z perspektywy Kirito. Napisanie tego rozdziału zajęło mi 1,5h! Nie tak dużo prawda? A przyznam szczerze, że nie miałam na niego żadnego pomysłu. Wiecie co? Mam też nadzieję na to, że części z walką nie zawaliłam XD Nie wyszło też za sztucznie? Mnie się wydaję, że nie, ale może się mylę? Uciekam, bo muszę jeszcze kilka rzeczy zrobić.

Bayoooooo!!!!!!

Kazenakii

PS.

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro