Rozdział 6

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~*~

*Hirako*

Gdy się obudziłam Kirito już nie spał, ale był strasznie spięty. Ja jeszcze dokładnie nie kontaktując ze światem spojrzałam zaspana na twarz chłopaka. Zauważyłam na jego twarzy duże, czerwone rumieńce. Spojrzałam w dół i zobaczyłam, że go przytulam. W jednej sekundzie przerażona odskoczyłam od chłopaka z czerwonymi plamami na policzkach. W tej chwili przeklinałam mój nawyk przytulania czegokolwiek podczas snu.

- O matko! Kirito ja tak strasznie cię przepraszam!- Krzyknęłam wręcz kłaniając się i dotykając czołem materaca. 

- N-nic się nie stało.- Za jąkał się i podniósł moją głowę. 

Oboje byliśmy strasznie zawstydzeni i nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Nie wiem dlaczego ostatnio tak na niego reaguję, ale to jest przerażające! Mruknęłam do niego, że idę się ogarnąć, a on pokiwał tylko głową. Gdy już wyszłam, on poszedł po mnie, a ja ogarnęłam w pokoju. Usiadłam na łóżku po turecku czekając na chłopaka. Jak już wyszedł usiadł obok mnie.

- Idziemy na naleśniki?- Zagadałam wesoło, a on z uśmiechem się zgodził i opuściliśmy pokój. 

Czarnowłosy miał wynajęty pokój na kilka dni, więc nie musiał oddawać klucza. Po drodze rozmawialiśmy o błahostkach, aż w końcu postanowiłam zapytać o świat rzeczywisty. Mimo, że nie powinnam byłam tego ciekawa.

- Oi, Kirito, wiem, że nie powinnam pytać, ale masz rodzeństwo?- Zapytałam się go, a ten lekko przygnębiony spojrzał w inną stronę.

- Nie, mieszkałem z kuzynką i ciotką. A ty?- Też zadał pytanie o podobnej tematyce.

- Nope, można wręcz powiedzieć, że mieszkałam sama.- Zaśmiałam się ponuro, a ten spojrzał na mnie pytająco.- Moja matka dużo pracuję, a ojciec umarł, gdy trzy lata temu.- Wytłumaczyłam, a ten pokiwał głową.

Więcej już dzisiaj nie poruszyliśmy tego tematu. Gdy już doszliśmy do Lochów ograniczaliśmy się do krótkich rozmów na temat walki. Rozumieliśmy się bez słów, więc one nie były potrzebne. 

*Cztery miesiące później*

Minęły już dwa lata odkąd ta gra się zaczęła, a ja nawet nie spotkałam mojego wujka. Dzisiaj po raz kolejny musiałam iść do Przywódcy Rycerzy Krwi razem z Asuną, ponieważ chciał mnie widzieć. Za pewne znów chodzi o to samo. Chcę bym dołączyła i być może to nie jest taki zły pomysł. W końcu może odkryję co ten gościu ukrywa. Przechodząc przez drzwi z moją przyjaciółką nie czułam się zbyt pewnie, ale jej obecność mnie uspokajała. 

- Chciałeś mnie widzieć, prawda?- Zapytałam, choć wiedziałam jaka jest odpowiedź.

- Tak, dziękuję, że przyszłaś. Asuna możesz już odejść.- Spojrzałam na moją przyjaciółkę z paniką, a ta tylko uśmiechnęłam się przepraszająco. Skłoniła się i wyszła.

- Słucham?- Powtórzyłam gdy mężczyzna się przez dłuższą chwilę nie odzywał.

- Musimy jeszcze na kogoś zaczekać.- Powiedział i wtedy rozległo się pukanie.- Wejść!

- Przyprowadziłam go.- W drzwiach pojawiła się sylwetka mojej najlepszej przyjaciółki Aizako.

- Zostaw go, a ty możesz już odejść.- W drzwiach minęła się z Kirito i wyszła z pomieszczenia. 

- Po co on tu? I po co ja tutaj jestem?- Zapytałam lekko zaskoczona obecnością mojego przyjaciela. Ostatnio bardzo się do siebie zbliżyliśmy. Czasem myślę, że nawet za bardzo. 

- Mam do was pytanie. Jako iż jesteśmy już na 74 piętrze chciałem was zapytać czy dołączycie do Rycerzy Krwi. Jesteście silnymi graczami, a taka siła nam się przyda.- Wytłumaczył, a ja zmarszczyłam brwi. 

Nie chciałam mu dać satysfakcji, że tak szybko się zgodziłam. Spojrzałam na Kirito pytająco czy mogę mówić za nas obu. On chyba to zrozumiał, bo pokiwał potakująco głową.

- Nie rozumiem. Przecież walczymy oboje na Froncie za każdym razem. Nie potrzebujecie nas w gildii. Nie mylę się prawda?- Powiedziałam.

- Walczycie, ale jednocześnie gracie solo i nie możemy was uwzględniać w szeregi Rycerzy Krwi, którzy walczą na samym czele.- Pokiwałam głową ze zrozumieniem. Niby miałam się dowiedzieć coś o nim, ale ta aura wokoło niego jest podejrzana i jednocześnie jak bardzo chcę go rozszyfrować, tak samo nie chcę się do niego zbliżać.

- Ja dalej się nie zgadzam. Twoje argumenty są jak najbardziej trafne, ale nie chcę dołączać do Rycerzy Krwi.- Powiedziałam pewna swego.

- Ja również.- Dopowiedział Kirito, a Heathcliff westchnął zrezygnowany.

- To może się założymy?- Zapytał, a ja spojrzałam na niego zaintrygowana.- Jeśli oboje mnie pokonacie przestanę was prosić, a jeśli ja wygram dołączycie do Rycerzy Krwi.- Zaproponował.

- Mamy walczyć dwa na jednego?- Dopytałam dla pewności.

- Owszem.

- Co ty na to Kirito? Skopiemy go?- Zapytałam ze śmiechem, nie przejmując się tym, że przywódca nadal tutaj stoi.

- Jasne!- Powiedział i wystawił do mnie rękę bym przybiła mu żółwika, co z chęcią zrobiłam.

- Gdzie i kiedy?- Zadałam pytanie, a on się uśmiechnął.

- Na Arenie o godzinie 14 za tydzień. Zrobimy z tego wydarzenie.- Powiedział, a ja już wiedziałam, że z tego będą kłopoty.

~*~

Yo!

Rozdział macie! Jutro od razu mówię, że nie wstawię. Dopiero w sobotę ^^ Dobra uciekam, bo jadłam obiad i mam DOSYĆ!!!!!

Bayoooooo

Kazenakii

KOMENTUJCIE!!!!!!

ORAZ

GWIAZDKUJCIE!!!!!!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro