Rozdział 7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- No to w drogę!- Krzyknęłam i pełna pozytywnej energii ruszyłam biegiem w stronę danego miejsca.

Pozostali spojrzeli na siebie i młodzież ruszyła biegiem za mną.

Każdy powypłacał odpowiednią ilość monet a ja po cichaczu przelałam pewną sumkę pieniędzy na konto Weasley'ów. Po Gringott'cie ruszyliśmi do Madam Malkin po nowe szaty. Oczywiście ja cały czas miałam na głowie kaptur. Potem podeszliśmy do apteki, sklepu z kociołkami, Easy'ów i Floresów. Po skończonych zakupach szkolnych postanowiliśmy iść każdy w swoją stronę i spotkać się za godzinę w Dziurawym Kotle.

Postanowiłam "pozwiedzać" sama. Hermiona poszła z Ginny, Harry z Ronem, bliźniacy osobno a moi chłopcy osobno. Oczywiście musieli zrobić przy tym dużo hałasu. Zaśmiałam się na ich zachowanie i spokojnie ruszyłam w swoją stronę. Czasami serio zastanawiam się czy ja jestem ta najbardziej dojrzała.

Przemierzałam ulice wstępując co jakiś czas do sklepów, które mnie zainteresowały. Wróciłam oczywiście do księgarni po kilka dodatkowych książek. No dobra "kilka" to jest spore niedopowiedzenie bo było ich naprawdę dużo. Kupiłam też ich parę na Nokturnie bo tylko tam mają takie unikaty jakich potrzebowałam. W sklepie z kuframi kupiłam kufer-bibliotekę. Odwiedziłam także sklep zoologiczny ale nic nie kupiłam i do Miodowego Królestwa gdzie z kolei kupiłam po trochę prawie wszystkiego.

Kolejnym przystankiem na liście sklepów, które muszę odwiedzić był sklep z markowym sprzętem do Quidditch'a. Słodycze spakowałam do woreczka a książki zmniejszyłam i uczyniłam z nimi to samo. Weszłam do środka i rozejrzałam się. Może nie kręci mnie jakoś bardzo ten sport ale chłopaki to co innego i zawsze może się przydać wiedza co ile kosztuje. Plus szybka miotła nie jest zła przy ucieczce. Swoje kroki skierowałam do wystawy najnowszych modeli i wtedy go zobaczyłam.

Na dworze, w cieniu schowany stał chłopak. Wysoki szczupły o czarnych włosach i równie czarnych oczach, które mogły oznaczać geniusz lub szaleństwo. Jego cera była blada niczym ściana lub kartka papieru. Rozglądał się jakby czegoś szukając. A może kogoś? Zdawał mi się taki znajomy ale nie mogłam stwierdzić skąd go znam. Obserwowałam go jeszcze chwile puki nie zniknął w cieniu na moich oczach.

Zdziwiona wzruszyłam lekko ramionami i wróciłam do oglądania najszybszych mioteł cały czas rozmyślając skąd znam tą twarz. W końcu wybrałam najszybszą miotłę jaką znalazłam i udałam się do kasy by za nią zapłacić. Z nowym nabytkiem skurczonym w woreczku wyszłam ze sklepu. 

Postanowiłam wejść w zaułek, w którym widziałam chłopaka. Był kompletnie pusty. Już miałam wychodzić ale zobaczyłam jakiś błysk na ziemi. Podeszłam do tego miejsca, schyliłam się i podniosłam z ziemi łańcuszek z zawieszką w kształcie serca. Co ciekawe zawieszka była otwierana. Po jej otwarciu ujrzałam w środku zdjęcie. Zaskoczyło mnie że na zdjęciu byłam młoda ja przytulająca się z małym chłopcem na oko w moim wieku i starszą dziewczynką. 

Chłopiec miał czarne włosy które wyglądają jakby dopiero co wstał z łóżka, oliwkową, bladą skórę oraz ciemnobrązowe, prawie czarne oczy. Dziewczynka natomiast miała czarne oczy, w których widać blask szaleństwa i geniuszu. Miała piegi i ciemne jedwabiste włosy, które zaczesane były w warkocz. Od razu ich rozpoznałam. To byli moi przyjaciele z wczesnego dzieciństwa. Na zdjęciu mam około 6-7 lat. 

Patrząc w to zdjęcie aż łza mi się w oku zakręciła. Szybko się uspokoiłam, założyłam wisiorek na szyi i schowałam go pod koszulką. Nałożyłam na głowę kaptur i poszłam w ostatnie miejsce przed udaniem się do "Dziurawego kotła". Tym przystankiem był fryzjer. Postanowiłam obciąć moje włosy. Załatwiłam to szybko i już po 10 minutach wyszłam z budynku z włosami troszkę za ramiona. Spojrzałam na zegarek i widząc że zostało mi już tylko 5 minut ruszyłam biegiem na miejsce spotkania z innymi. 

Dosłownie w ostatniej sekundzie wpadłam do lokalu dysząc ciężko. Rozejrzałam się i już chwilę potem namierzyłam resztę. Byli prawie wszyscy oprócz Harry'ego i Ron'a. Dosiadłam się do nich i czekaliśmy razem na spóźnialskich. Jakiś czas później i oni zaszczycili nas swoja obecnością. Zebraliśmy się i wróciliśmy do kwatery głównej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro