#40

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Nie obwiniaj się za coś na co nie miałaś wpływu. Było, minęło. Trzeba iść dalej. Obiecaj mi że nadal będziemy przyjaciółmi i bez względu na to co się stanie nigdy mnie nie znienawidzisz. - mówił to z taka determinacją w głosie.
- Ale co ma się stać?
- Obiecaj.- powtórzył.
- Obiecuje.
- Ok. A teraz pozwól mi zrobić to.- nie wiedziałam o co mu chodzi ale za chwilę poczułam jego usta na swoich, nie trwało to jednak długo bo przerwał nam ...... .

Mój dzwoniący telefon. Wyciągnęłam go z kieszeni spodni i odebrałam.
- Halo! Kochanie! Gdzie ty jesteś?- no kto inny mógłby dzwonić jak nie Chris on to zawsze ma wyczucie czasu.
- No jak to gdzie? No przecież miałam się spotkać z Brookiem.
- No tak zapomniałem, ale nie ma Cię już tak długo że zapomniałem.
- No jak długo, przecież nie ma mnie jakieś - spojrzałam na zegarek który miałam na nadgarstku -  dwie godziny.- dokończyłam.
- No właśnie dwie godziny. Myślałem że coś się stało.
- Spokojnie już będę wracać.
- To dobrze bo zabieram Cię za półtorej godziny w jedno miejsce. To jak hcesz zdążyć się wystąpić to musisz się pospieszyć.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Dowiesz się wszystkiego na miejscu.
- Dobrze. To już wracam tylko się pożegnam.
- Już się nie moge doczekać. Kocham Cię.
- Ja Ciebie też.
Kiedy skończyłam rozmawiać pożegnałam sie z Brookiem i poszłam czym prędzej do domu. Droga nie zajęła mi długo więc kiedy byłam już w swoim pokoju zrzuciłam z siebie ciuchy i pobiegłam do łazienki pod prysznic. Po kąpieli okręciłam się ręcznikiem i podeszłam do szafy żeby znaleźć jakąś wystrzałową kiecke. Szukałam i szukałam aż nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach, wystraszona aż pisnełam i odwróciłam się w stronę właściciela rąk. A kogo tam zobaczyłam? Oczywiście że mojego kochanego chłopaka.
- Nie strasz mnie.
- Przepraszam nie chciałem. -powiedział i pocałował mnie w usta.
- Oj nie przeszkadzaj mi bo muszę się ubrać.
- Jak dla mnie to możesz iść w tym ręczniku.- Poruszył brwiami i zaczął ściągać ręcznik.- Albo bez niego. - zaczął całować mnie najpierw w usta a później zjechał na moją szyję.
- Chris ... - chciałam go odsunąć ale jeszcze bardziej wzmocnił uścisk na moich biodrach. - Chris muszę się ubrać a chyba nie chcesz żebym latała w samym ręczniku po domu zwłaszcza że nie mieszkamy sami.- odsunoł się odemnie z niechęcią.- A teraz przepraszam ale muszę znaleźć jakąś sukienkę. Więc proszę Cię abyś wyszedł z te drzwi - pokazałam palcem na drzwi na korytarz - i poczekał na mnie na dole.
- No dobrze. Jeszcze sam też muszę się ubrać.- pocałował mnie ostatni raz i wyszedł, a ja wróciłam do przekopywania mojej szafy w poszukiwanu sukienki. Po chwili znalazłam tą idealną.

Poszłam do łazienki zrobiłam lekko makijaż, nałożyłam sukienkę i czrna szpilki, ostatni raz spojrzałam w lustro i kiedy stwierdziłam że jest dobrze wzięłam jeszcze torebkę do której wrzuciłam klucze do domu, telefon i portfel i zeszłam na dół. Chris czekał już przy drzwiach, kiedy mnie zobaczył, podszedł i pocalowal mnie w policzek po czym powiedział.
- Pięknie wyglądasz.
- Ty też niczego sobie.
Miał na sobie czarne rurki i czarną koszulę.
- To jak jedziemy?- zapytał kiedy skończyłam go prześwietlać.
- Tak ale gdzie ty mnie zabierasz?
- Wszystkiego dowiesz się po drodze.
- No dobrze to jedźmy.
Wyszliśmy z domu, wsiedliśmy do samochodu i Chris ruszył. Po około 40 minutach jazdy nie wytrzymałam i zapytałam.
- Powiesz mi w końcu gdzie my jedziemy?
- Do lasu.
- Wywozisz mnie do lasu?- zapytałam lekko spanikowana.
- Spokojnie mam tam domek.
- Ufff trochę lepiej.- odetchnełam.
- A co boisz się?
- Nie tylko jakoś tak nie lubię lasu.
- Spokojnie będziesz tam ze mną o obiecuję że nic ci się nie stanie.
- No dobrze nich ci będzie.
Jechaliśmy jeszcze kilka minut aż w końcu Chris skręcił w jakąś drogę pomiędzy drzewami która była dość długa. Kiedy przejeżdzaliśmy przez bramę spojrzałam w okno i zobaczyłam jakiś stary domek.
- Napewno to tutaj?- zapytałam trochę rozczarowana tym widokiem.
- Napewno.- odpowiedział i wyszedł z samochodu, odszedł do okoła i otworzył mi drzwi. Kiedy wysiadłam moja skóra spotkała się z wieczornym chłodem. Chris chciał już ruszać ale oczywiście jak to ja musiałam zostawić torebkę w samochodzie.
- Chris poczekaj chwilkę bo zostawiłam torebkę.- odwróciłam się żeby zabrać torebkę i kiedy miałam ją w rękach odwróciłam się w stronę domu i zamarłam. Chrisa nigdzie nie ma.
- Chris gdzie jesteś?!- krzyknęłam ale nikt mi nie odpowiedział.- Chris to nie jest śmieszne!- nagle gdzieś obok usłyszałam trzask i spojrzałam w tamtą stronę ale nic tam nie zauważyłam, kiedy miałam już odwrócić się w stronę domu, zobaczyłam że Chris z niego wychodzi i nagle dom został oświetlony.
- Czemu tak stoisz zamiast wejść do środka?-zapytał a ja myślałam że zaraz mu przywale. To ja tu umieram ze strachu bo ten debil mnie zostawił samą na dworze do tego w lesie kiedy robi się już ciemno a on jakby nigdy nic wychodzi sobie z domu i pyta się dlaczego nie wchodzę. No normalnie debil. Ale zamiast mu wygadać odpowiedziałam.
- Zostawiałam torebkę w samochodzie.- kiedy to powiedziałam dopiero teraz zobaczyłam jak wygląda ten dom naprawdę. Był piękny. Wszędzie były światełka.
- No chodź bo zmarźniesz.
- Już idę.
Weszliśmy do środka a co tam zobaczyłam zaparło mi dech w piersiach.

Miałam wene więc postanowiłam napisać trochę dłuższy rozdział.
Mam nadzieję że się podoba.☺☺

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro