···2···

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pov. Aron

Przeglądałem jakieś papiery. Gów no.

-ej stary nudzisz się? Bo jak tak to...- Beta nie dokończył, gdy zobaczył mój wymuszony, przesłodzony, fałszywy, a za razem zgorzkniały uśmiech.- widzę, że nie...ale serio kurwa przerażasz mnie z takim czymś na mordzie- mówiąc to, spróbował udawać mimikę mojej twarzy.

-hmm...daj pomogę ci. Jesteśmy przyjaciółmi nie?- mówiąc to miał na swojej okropnej gębie cwaniacki uśmieszek. Ta kurwa...przyjaciel od siedmiu boleści.- dobra ja idę na zwiady, ostatnio jakieś łamagi przechadzały się naszym lasem- mówiąc "przechadzały" pokazał w powietrzu cudzysłów.

Zbyłem go machnięciem ręki.

-Ależ ty gościnny- mruknął pod nosem. Ale ja miałem go już po dziurki w nosie.

~no kurwa, no~

Pomyślałem gdy jakaś omega zapukała do mojego królestwa i dała kolejny stos papierów . Po nie całej minucie zadzwonił mój telefon, był to pan "jestem zajebisty". Tak dla wyjaśnienia mój braciszek.

-Halo?- pytałem znudzonym głosem.

-stary,stary,STARY!!!

-kurwa opanuj się! Co ci?- spytałem tym razem pobudzonym głosem. Po chuj się drze. Debil.

-Znalazłem ją.

-Kogo?

-moją Mate- a ja momentalnie znieruchomiałem. Mój. Młodszy. Brat. Znalazł. Mate!!

-że co!?- wydarłem się tak głośno, że pewnie obudziłem małe szczeniaki.

-No... to...to uczucie jest takie...wiesz, czujesz się ta...

-cicho...- wyszeptałem z wyczówalnym smutkiem.

-ej, ty też ją znajdziesz, nie martw się.

-Uwierzyłbym tylko ty nigdy nie masz racji- powiedziałem z przekąsem.

-prawie- poprawił mnie.

-dobra ja muszę kończyć, pa.

- pa, trzymaj się.

-Mhm...- rozłączyłem się i rozmyślałem.

Nagle usłyszałem wycie. Zwiastujące, że coś dzieje się z Luną. Już miałem wychodzić z gabinetu gdy nagle się zatrzymałem.
Luna. Znaleźli Lunę.

                         Moją MATE

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Podoba się? Mam nadzieję, że tak wiem prze krótki rozdział, ale pisany na szybko. Sorry
Mam teraz mało czasu i jestem wykończona.
Papatki🤗❤️


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro