Rozdział 11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Maia siedziała na błoniach i dyskutowała z Agnes jednocześnie patrząc na Huncwotów, którzy jak zwykle dokuczali Severusowi. Maia była zażenowana. Skoro Potter boi się konkurencji więc dokucza takiemu nijakowemu czemuś, czym jest Snape to naprawdę musi być słabym czarodziejem...

Agnes nagle roześmiała się. Maia odwróciła się do przyjaciółki. 

-Co?

-Maiu nie słuchałaś? Mówiłam, że to dziwne Lord Voldemort rośnie w siłę a Ministerstwo to coś robi to nie...

-Masz rację..Wczoraj rozmawiałyśmy o tym z Jacobem, prawda?

-Tak-Agnes przekrzywiła głowę- Ale teraz zastanawiam się co robi Caro

-Tak..Powinnyśmy w końcu sobie wybaczyć..O co poszło?-Pauline wtrąciła się do rozmowy

- O to, że bez Caro nie przeżyjemy i będziemy tylko pakować się w kłopoty-przypomniała Maia 

-I niechętnie to przyznaję ale Caro miała racje-Agnes potarła miejsce gdzie widniała malutka blizna. Ślad po pojedynku z zeszłego tygodnia, na szczęście znikał bo gdyby Syriusz go zobaczył naśmiewałby się z siostry do końca życia

-Musimy się z nią pogodzić, nie przyznając się przy tym do błędu...

-..czyli tak jak zawsze-dokończyła za Maię Agnes

Jakiś czas później, gdzieś w bibliotece siedziała Caro, oczywiście z nosem w książce. Czuła się trochę samotna bez Huncwotek ale nigdy by się do tego nie przyznała. Nagle ktoś wyrwał jej książkę z ręki i zamknął ją. Nie zawracając sobie głowy by włożyć do środka zakładkę

-Black! Mógłbyś przestać?-dziewczyna zabrała książkę szarookiemu i zaczęła szukać strony na, której skończyła czytać

-No, no Mądralińska. Bez koleżanek robisz się nerwowa co?

-Nie pogrywaj ze mną! Jak chcesz kogoś poderwać, to na korytarzu znajdziesz mnóstwo swoich fanek-powiedziała gryfonka po czym wstała i wyszła z biblioteki

************************************

-Co widzę, że Łapcia jest zły bo dziewczynka go odrzuciła-James bezlitośnie nabijał się z przyjaciela

-Powiedział chłopak, który zaleca się do mojej siostry-mruknął Syriusz a James wymruczał coś w odpowiedzi

Remus uniósł głowę znad książki i powiedział

-Moglibyście się w końcu pouczyć-James i Syriusz ryknęli śmiechem

-Daj spokój, Luniaczku umiem wszystko....

Wtedy przejście do pokoju wspólnego otworzyły się i 3 Huncwotki-oczywiście bez Caro- wmaszerowały, siadając na kanapie. Huncwoci doskonale słyszeli ich rozmowę

-Dobra to na bank, Caro wejdzie i my wtedy zapytamy dlaczego się do nas nie dosiądzie...

-...a jak nie załapie o co chodzi?

-Jest inteligentna, załapie

Wtedy Caro weszła do pokoju wspólnego niosąc kilka książek. 

-Hej, Remusie-podeszła do chłopaka i oddała mu jedną książkę-dzięki na pożyczenie mi jej-po czym rzuciła pogardliwe spojrzenie Syriuszowi i Jamesowi oraz nie zaszczycając Huncwotek spojrzeniem skierowała się na schody

-Hej, Caroline! Nie dosiądziesz się?- Agnes podniosła głos za przyjaciółką. Blondynka odwróciła się i z uśmiechem na twarzy usiadła koło przyjaciółek.

*Dobra to chyba koniec tego rozdziału....Nie ma to jak wstawiać rozdział o 01.18*



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro