11

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Godzinę później weszłam za Sethem do domu głównego. Było pusto, ale to dlatego, że większość domowników siedziała w swoich pokojach, a wilkołaki, które spędzały tutaj dnie, wróciły do siebie. Brunet poprawił moją torbę z ubraniami na ramieniu i złapał mnie za rękę.

- Wszystko okej, kochanie? - zapytał z troską, a ja tylko pokiwałam głową.

On natomiast pociągnął mnie do swojego pokoju i poszedł się wykąpać, wcześniej upewniając się, że dam sobie radę. Miałam wyrzuty sumienia, że zostawiłam  głupią kartkę, która miała powiadomić moich dziadków o tym, że tutaj jestem. W pewien sposób tutaj mogłam dowiedzieć się cennych informacji, które pomogą mi dowiedzieć się dalszej części przepowiedni.

Kiedy oboje byliśmy wykąpani i leżeliśmy na łóżku, czułam dziwną niepewność do bruneta. Czy mógłby zabić kogoś niewinnego? Jaki był gdy stawał się agresywny, a jego wilk przejmował kontrolę?

- Przyglądasz się mi słońce - spojrzał na mnie, a ja poczułam zażenowanie.

- Wybacz.

- Nie przeszkadza mi to, ale chciałbym wiedzieć co dzieje się w twojej głowie.

- Praktycznie się nie znamy...

- Co masz na myśli?

- Nie znam cię Seth, nie wiem jaki jesteś kiedy nie ma mnie obok, ukrywasz dziwne rzeczy i nie jestem pewna czy mogę czuć się bezpiecznie przy tobie..- poczułam smutek jaki teraz w nim był, od razu zrozumiałam jak głupie były te słowa.

- Jestem sobą będąc obok ciebie, nie mogę być taki dla każdego, bo weszliby mi na głowę, ale nigdy nie wątp w to, że jesteś przy mnie bezpieczna.

- Ja po prostu. Nie wiem co mam myśleć. - przytuliłam się do niego.

- Jesteś moją mate, luną mojego stada, przyszła matką naszych dzieci, nie pozwolę, żeby ktoś cię skrzywdził oraz sam tego nie zrobię. Jeżeli ktoś odważy się coś ci zrobić, to naprawdę słono za to zapłaci.

- Kiedy zaczyna się twoja rywalizacja z Johnem? - zmieniłam temat.

- Właściwie to wydaje mi się, że już się zaczęła, w momencie kiedy odnalazłem ciebie.

- Co?

- John jest ode mnie młodszy o dwa lata, nie znalazł swojej przeznaczonej. Mam teraz nad nim przewagę, ale nie znaczy to, że moi rodzice nie będą nas oceniać pod innymi aspektami.

- Kiedy się okaże kto zajmie miejsce twojego taty?

- Za tydzień. Planują od miesięcy wielką uroczystość, na pewno tam wszystko się okaże.

- A gdyby John został alfą?

- Skarbie, cała wataha jest moją drugą rodziną. Kocham ich, chciałbym, żeby żyło im się dobrze, przy czym znam ich problemy, ale gdyby mój tata wybrał mojego młodszego brata, nie byłbym zły. Zamieszkał bym z tobą w jakimś domku na obrzeżach miasta.

- Byłbyś szczęśliwy? - oparłam głowę na jego klatce piersiowej, a on zaczął bawić się moimi włosami.

- Mając ciebie przy swoim boku, nie mógłbym nie być.

Uśmiechnęłam się delikatnie i ułożyłam wygodniej. On natomiast objął mnie szczelnie ramieniem i gładził moje włosy. W końcu pocałował mnie w czoło i splótł nasze palce.

- Dobranoc najdroższa.

- Dobranoc wilczku.

Następnego dnia obudziłam się rano, a Seth nadal spał. Uznałam, że pójdę do kuchni, gdzie dziewczyny na pewno robiły śniadanie dla osób, które za chwilę przyjadą do domu głównego. Wyszłam powoli z łóżka i ubrałam się w czarne dżinsy oraz lawendowy sweter. Rozczesałam włosy i związałam je w warkocza.
Odwróciłam się w stronę bruneta, a on przez sen przyciągnął do siebie moją poduszkę. Przytulił się do niej twarzą i spał w najlepsze mówiąc coś pod nosem.
Uśmiechnęłam się, po czym zgarnęłam telefon z komody i zrobiłam mu zdjęcie. Zadowolona zeszłam na dół i udałam się niezauważona do kuchni.

- Hej wam, w czym mogę pomóc? - zapytałam, a one spojrzały na mnie rozbawione.

- Pokroisz bekon? - zapytała Sophie.

- Jasne - zadowolona wzięłam się za to, a potem zrobiłyśmy bardzo dużą ilość jajecznicy oraz tostów.

- Seth jeszcze śpi? - spojrzałam na Lydię.

- Tak, znaczy spał, jak wychodziłam, teraz też powinien.

- To dobrze. Mam nadzieję, że mówił ci o uroczystości?

- Tak, wczoraj.

- Musimy kupić ci suknię - oznajmiła Rosie.- Jako przyszła Luna musisz ładnie się zaprezentować przed wszystkimi gośćmi.

- Jeszcze nie wiadomo, czy będę luną.

- Według mnie tak. Wszyscy chcą, żeby władze przejął Seth, nie John.

- Jaką suknie miałabym kupić? - wróciłam na dobry tor rozmowy.

- Najlepiej długą. Każda ważna kobieta ma takie, ale nie możesz też za bardzo się wyróżniać. Myślę, że gdybyśmy mogły jechać na zakupy doradziły byśmy ci - uśmiechnęła się Hailey.

- Zobaczymy. Właściwie to będę znikać, zobaczymy się później - wyszłam i udałam się do sypialni, gdzie mój mate nadal smacznie drzemał.

Jego włosy były w artystycznym nieładzie i delikatnie nachodziły mu na czoło. Spał bez koszulki dlatego teraz idealnie widziałam jego umięśniony brzuch. Położyłam się obok niego i pocałowałam jego nos.
On tylko coś wymruczał pod nosem i przyciągnął mnie do siebie. Wtulił nos w zagłębienie mojej szyi, a ja przejechałam dłonią po jego włosach.

- Dzień dobry wilczku - powiedziałam widząc, że już nie śpi.

- Dzień dobry najpiękniejsza - mruknął zasypany. - Dzisiaj twoja pierwsza lekcja- oznajmił i tyle wystarczyło, a ja miałam ochotę uciec stąd.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro