26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Coś było nie tak. Czułam to mimo, że nie wiedziałam co się dzieje. Czułam się bezradna zdając sobie sprawę, że to jakaś głupia intryga i ktoś wykorzystał moment braku moich dziadków. Westchnęłam bezradnie chodząc po naszym ogrodzie.
Poczułam, że Seth idzie do mnie, ale nie miałam już siły kolejną godzinę odpychać go od siebie. Jednak nadal nie chciałam rozmawiać. Pędem uciekłam do lasu, a tam poczułam chwilową ulgę od natłoku myśli.
Jednak zapach Setha dostał się do moich nozdrzy chwilę po tym jak na moment zatrzymałam się. Udałam się biegiem w stronę domu dziadków, a tam w ukryciu czekałam na ich powrót. Nadal widziałam łudząco podobnych do nich ludzi, ale zauważyłam różnice, nie byli tak rzeczywiści jak naprawdę powinni.
Zatrzymałam swojego przeznaczonego tworząc niewidzialną barierę między nami. Wystarczył jeden ruch ręką, a on był ode mnie oddzielony i nie mógł czytać moich myśli.

- Wydaje mi się czy Ana czeka na nas w środku? - zapytał z uśmiechem mój dziadek, ale nie zdawał sobie sprawy jak bardzo się myli.

- I gotuje? Zadziwia mnie nasza wnuczka - powiedziała babcia, ale wtedy spojrzała w moją stronę i zauważyła mnie.

Pokręciłam głową w jej stronę pokazując na dom, a ona uśmiechnęła się delikatnie. Uświadomiła sobie, że coś jest nie tak. Mimo to zaryzykowała i udała się do środka bardzo powoli wraz z mężczyzną. To samo zrobiłam ja, tylko z delikatnym opuźnieniem.

Zaraz po tym jak  przekroczyłam próg domu poczułam jak zakręciło mi się w głowie. Zmarszczyłam brwi, ale weszłam dalej, usłyszałam pisk staruszki i od razu udałam się w tamtą stronę, jednak zobaczyłam tylko tą dwójkę.

- Co się stało? - zapytałam wiedząc, że to naprawdę oni i przytuliłam ich mocno.

- Byli tutaj jacyś ludzie i nagle zniknęli..Anastasia co tutaj się działo?- zapytał dziadek, a ja westchnęłam i odsunęłam się od nich.

- Zniszczyłaś mój plan głupia smarkulo, teraz nie będę już litościwa i nie oszczędze ci życia kiedy przyjdzie ten czas - usłyszałam głos Marie, a potem znowu zrobiło mi się słabo i poleciałam w ramiona dziadka.

Obudziłam się w swoim starym łóżku i czułam się okropnie. Było mi cholernie zimno i miałam drgawki. Cały czas czułam jakbym miała za chwilę oddać się w uścisk z Morfeuszem, ale tak się nie stało.
Pociągnęłam nosem i poczułam zapach swojego mate. Siedział obok mnie, a kiedy przelotne spojrzałam w jego stronę szybko przykrył mnie kolejnym kocem.

- Jak się czujesz? - zapytał z ogromną troską.

Seth

Chwilę po tym jak bariera znikła, a ja poczułem słabość swojej ukochanej.
Szybkim krokiem udałem się do środka, a widząc zaistniałą sytuację przestraszyłem się. Później dziewczyna trafiła do łóżka pod wielką warstwą kocy, a ja musiałem wszystko tłumaczyć jej dziadkom. Kiedy skończyłem byli w szoku, sam tego nie rozumiałem. Kim była czarownica zdolna to takiego oszustwa i czego chciała?
Wszedłem do pokoju dziewczyny i przyglądałem się jej. Wyglądała źle, a ja na samą myśl, że ostatnio zaniedbałem nasza więź czułem jakby moje serce mogło się rozpaść. Nie mógłbym teraz jej stracić. Nie w taki sposób. Wydawało się, że jest nieżywa, była lodowata, miała wory pod oczami, a bladość jej skóry powiększała się. Gdyby nie drgawki i połysk na włosach, mógłbym przysiąść, że straciłem ją na zawsze.
W końcu obudziła się, a ja przykryłem ją nowym kocem.

- Jak się czujesz? - zapytałem, a ona była totalnie wycieńczona.

- Jest mi zimno - wydukała uderzając zębami o siebie.

- Co się dzieje? - zapytałem i dotknąłem jej czoła, które było rozpalone.

- Seth ty też ich słyszysz? - zapytała patrząc zaszklonymi oczkami na sufit.

- Ivan jest źle bardzo źle - powiedziałem do niego telepatycznie.

- Co się dzieje?

- Jakaś czarownica była w stanie stworzyć idealną aluzję dziadków Anastasii, dzisiaj prawdziwi dziadkowie wrócili, a kiedy się spotkali z tamtymi, oni zniknęli. Teraz Ana ma gorączkę, a jednocześnie jej ciało trzęsie się z zimna, wygląda jakby była martwa od wielu godzin i..słyszy przodków.

- Niech się wsłucha co mówią.

- Kochanie co słyszysz? - zapytałem i pocałowałem ją w czoło.

- Szeptają do mnie, że mogłam do nich dołączyć..

- Zabierz ją stamtąd już!- usłyszałem i zabrałem dziewczynę na ręce.

Nie czekałem długo, żeby wynieść ją z domu, a kiedy to zrobiłem, ona zemdlała.

- Posłuchaj, jeżeli ty nie czujesz tego co ona, to oznacza, że ona umiera, albo miejsce, w którym jesteście jest opanowane przez czarownicę. Musisz ją stamtąd zabrać do domu, a ja zaraz będę po jej dziadków, którym też grozi niebezpieczeństwo.

Nie mówiąc już nic, udałem się w stronę lasu, będąc w domu głównym, który był dla mnie wystarczająco blisko, szybko położyłem moją przeznaczoną na tylnich siedzeniach. Wsiadłem za kierownicę, a potem ruszyłem. Kiedy minęliśmy dzieciach kilometr od jej starego domu, obudziła się, a chwilę później zwymiotowała czarną substancją.
Przeklnąłem w myślach, kiedy ponownie zasnęła i znowu się obudziła, ponownie zwracając truciznę.
Kiedy dojechaliśmy do domu zaniosłem ją do łóżka. Okryłem grubo kocami upewniając się wcześniej, że nie zwymiotuje. Kiedy spała siedziałem przy niej, martwiłem się jak cholera wyczekując Ivana.
W końcu kiedy koce nic nie dawały położyłem się obok niej i przytuliłem do siebie mocno wcześniej ściągając koszulkę. Była lodowata, i dygotała z zimna, ale kiedy wtuliła się we mnie powoli zaczęła się ogrzewać. Pogładziłem jej włosy i pocałowałem w czoło, a jakieś trzydzieści minut później do pokoju wszedł Ivan.

- Pokaż ją - odsunąłem się od dziewczyny i powoli wstałem z łóżka ubierając koszulkę.

Pierwotny oglądał ją przez dłuższy czas sprawdzając przy tym jej puls.
Niecierpliwiłem się nie mając pojęcia co się z nią dzieje.

- Widziałem to raz i myślałem, że więcej tego nie będę widział.

- Jak to zastopować?

- Seth tego nie da się zastopować, jakaś czarownica, zakładam, że Marie, chce przejąć jej ciało. Jeżeli ona sama nie będzie walczyć, nie przeżyje tego.

- Na cholerę ona...- zatrzymałem się wszystko rozumiejąc.

Stworzyła dziadków, żeby miała większą kontrolę, chciała połączenia, bo nie mogliby jej zabić ze względu na moje życie, uczyła ją, żeby być wiarygodna.

- Więc mam czekać i patrzeć jak cierpi? - przewróciłem oczami.

- Nie, masz ją grzać ile możesz, wtedy będzie się budzić. Kiedy będzie wracać chwilowo do życia, musisz jej mówić coś co sprawi, że będzie chciała walczyć. Teraz jest na granicy życia i śmierci, dlatego jest z nią źle.

- Wielkie dzięki Ivan..Nie mam bladego pojęcia co zrobiłabym bez twojej wiedzy..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro