9

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam do domu moich dziadków oburzona. Oboje byli zmartwieni, a ja teraz zdałam sobie sprawę, że nic nie wiedzieli.

- Gdzieś ty była?! - krzyknęła przerażona kobieta i przytuliła mnie mocno.

- Mam wam tyle do powiedzenia...

- Najpierw wypada przeprosić, młoda damo. - oznajmił dziadek.

- Przepraszam, bardzo.

- Zrobię herbatę. - powiedziała babcia i poszła do kuchni.

Nie miałam bladego pojęcia jak mam im to powiedzieć. Niby to normalne w naszym świecie, ale dla mnie to nadal jest nie do uwierzenia.
Usiadłam przy stole i w ciszy czekałam, aż kobieta położy kubki na stole, a kiedy to się stało poczułam stres. Oboje usiedli na przeciwko mnie i patrzyli wyczekująco.

- Odnalazłam moją bratnią duszę. - westchnęłam.

- Co? To przecież świetnie! Kim on jest?

- Seth. - patrzyłam na kubek, a oni oboje zamilkli.

- Wszystko w porządku? - zapytałam widząc jak oboje stali się bladzi.

- To nie może stać się teraz. - pokręcił głową staruszek i wstał z krzesła.

- Co nie może stać się teraz?

- Jesteś pewny, że to o nią chodzi? Nie możemy myśleć pochopnie. - zapytała babcia.

- O co chodzi? Przepraszam bardzo, ale jestem tutaj.

- Kiedy na świecie panował niepokój i była wojna, czarownice spisały przepowiednie.

- Przecież to było ponad sto lat temu.

- Sto czterdzieści osiem, cukiereczku.

- Właśnie, co niby w niej było?

- Znamy tylko pierwszą część.

- Jaką?

- Kiedy księżyc złączy dwie silne dusze, szykujcie się na katusze. Wszystkie złe moce połączą się w dwie noce, a świat będzie krzywdzony i przygnębiony.

- Co to ma wspólnego ze mną?

- Rozwiąż to sama, kochanie.

- A co z resztą? - zapytałam. - Gdzie dalsza część? Kto ją ma?

- Posłuchaj, maleńka...- westchnął dziadek i ponownie usiadł.

- Naszym zadaniem jest przekazanie tego co wiemy, nie możemy ci pomóc. Sama również zostałam z tą zagadką. Teraz ty musisz to zrobić przy pomocy Setha, jeżeli tylko chcesz. Nikt więcej nie może się dowiedzieć.

- To nienormalne.

- Po prostu postaraj się to rozwiązać. - oznajmiła babcia.

Wieczorem nadal głowiłam się nad sensem zagadki, ale mimo, że nie była trudna, nic nie przychodziło mi do głowy. Starałam się coś wymyślić, ale tylko uderzyłam długopisem o zeszyt, w którym to napisałam. Znowu zaczęłam myśleć, ale poczułam zapach mojego mężczyzny i podniosłam wzrok. Stał blisko lasu i patrzył na mnie. Nie był pewny czy może podejść, a na pewno nie chciał powodować kłótni. Olałam go, ale czując jego ciągły wzrok na mnie kiwnęłam głową, a on w ciągu sekundy znalazł się koło mnie. Nawet nie wiem, w którym momencie mój zeszyt znalazł się z boku, a on przytulał mnie do siebie.

- Przepraszam, masz rację. Ja będę cię uczył.

- Masz ważniejsze rzeczy na głowie.

- Nie ma nic ważniejszego niż twoje bezpieczeństwo. - pocałował mnie w włosy, a ja poczułam ciepło na sercu.

- To oczywiste! - krzyknęłam po chwili zamyślenia i odsunęłam się od chłopaka, po czym sięgnęłam po zeszyt.

- Co jest oczywiste? Matko, nie możesz się nagle zrywać, strasząc mnie w ten sposób. - pokręcił głową nieco rozbawiony.

- My jesteśmy tymi silnymi duszami! Było nam pisane być razem! - złapałam go za policzki patrząc w jego oczy.

- Ana.. - zerknął na moje usta, a ja zobaczyłam, że jego oczy nabrały ciemniejszej barwy.

- Wybacz. Zapomniałam, że wszystko odczuwasz mocniej niż ja.

- Możemy wejść do środka?

- Oczywiście.

Uśmiechnęłam się szeroko czując ogromne szczęście, a on też zaczął się uśmiechać. Podniosłam się i poszłam pierwsza do środka, a on za mną. Chciałam iść już na górę, ale usłyszałam dziadków w kuchni. Złapałam dwudziestodwulatka za rękę i pociągnęłam go do pomieszczenia.

- Babciu, dziadku to jest Seth, mój mate. Seth to są moi dziadkowie. - przedstawiłam ich sobie, a oni nadal byli w delikatnym szoku, tak samo jak on. - Zostawię was teraz samych, a ja pójdę do siebie skończyć to rozwiązywać. - poszłam sobie.

Usiadłam przy biurku i zaczęłam się zastanawiać. Jednak teraz już nic nie przychodziło mi do głowy. Jakie złe moce? Może chodzi o przodków? Jednak, po co oni mieliby na nowo wtrącać się w nasze sprawy.
Zastanawiałam się nad tym, aż do pokoju nie przyszedł brunet.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro