Bonus

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Ten chapter to bonus, nie ma nic wspólnego z serią po prostu chciałam to napisać + nie mam pojęcia o rangach w policji oraz czym się zajmują więc proszę po prostu zignorować te błędy

*Inspirowane piosenką "No body no crime" Taylor Swift

***

Yulia spojrzała na zegarek. Caroline spóźniała się już piętnaście minut. To nie było w jej stylu. Zazwyczaj była wcześniej, o pięć czy dziesięć minut. Jej rodzice zawsze przychodzili wszędzie po czasie, dlatego ona miała odwrotny nawyk. Dobrze, zdarzało jej się czasem spóźnić. Jednak wtedy zawsze dawała wcześniej znak. SMS, telefon, cokolwiek. A teraz? Nic.

Westchnęła ciężko i zamknęła ekran laptopa. Miały spotkać się by obejrzeć serię filmów z "Harry'ego Pottera". Niedawno wyszła ekranizacja o rodzicach głównych postaci. Tak długo czekały na to, aby poznać losy Coraline White, Juliet Crystal, reszty ich przyjaciół oraz oczywiście Huncwotów. Odsunęła miskę z popcornem na bok w poszukiwaniu telefonu. Znalazła go w końcu, zakopanego pod pościelą i wybrała numer Caro. Niemal od razu włączyła się poczta głosowa. Dziwne.

Odczekała jeszcze dziesięć minut, po czym uznała, że przyjaciółka zwyczajnie ją wystawiła. Z powrotem włączyła laptop i sama zaczęła oglądać filmy. No trudno, jej strata. Przecież zobaczą się jutro w szkole, wtedy zapyta o powód nieobecności.

Następnego dnia, gdy Yulia weszła do budynku liceum, powitała ją nieprzyjemna wiadomość. Najlepsza przyjaciółka Caro, Claudia zatrzymała ją na korytarzu. W oczach miała łzy.

— Słyszałaś? Caro zniknęła! Szuka jej policja! — krzyknęła.

Zza rogu wyłoniło się trzech policjantów. Dwóch było mężczyznami około trzydziestki, natomiast trzeci wyglądał jak ich syn. Był przystojny, miał czekoladowo brązowe loki oraz jasne oczy. Mógł śmiało uchodzić za nastolatka. Wraz z drugim mężczyzną prowadził rozmowę z dyrektorem placówki. Yulia domyśliła się, że pewnie chcieli przesłuchać uczniów. Jako pełnoletni, nie potrzebowali już przecież zgody rodziców.

— Jedziesz na komendę? — spytała Claudii, gdy najmłodszy z policjantów zaczął zbliżać się w ich stronę. Dziewczyna pokiwała głową.

— Muszę. Może coś, co powiem pomoże im ją znaleźć. Ale ja tego nie rozumiem! To nie mogła być ucieczka!

Yulia pokiwała głową. Znała Caroline na tyle dobrze, żeby wykluczyć opcję ucieczki. Co wtedy zostawało? Porwanie... lub morderstwo. Wzdrygnęła się na tę myśl. W małym miasteczku, jakim był Gawaldon, porwania się nie zdarzały. Jakie wielkie miasto ma osiedlowego złodzieja, którego wszyscy znają? W jakim mieście wszyscy się znają?

— Dzień dobry, jestem podinspektor Robert Nightfall. Szukam Yulii Stone. — przedstawił się najmłodszy, podchodząc do nich.

— To ja. — odezwała się dziewczyna.

— Musi się Pani ze mną udać na komendę, tak samo jak Pani Rozett. Proszę za mną.

Yulia nie do końca wiedziała co się dzieje. Pojechała na policję razem z Claudią. Dowiedziała się, że inni znajomi i osoby, z którymi Caro miała kontakt, zostaną przesłuchane później. One dwie, jako osoby znające zaginioną najlepiej były pierwsze w kolejce. Jeden z policjantów, który przedstawił się jako Solve, oznajmił, że zostaną przesłuchane osobno. Po kilku minutach, które strasznie się dłużyły, dziewczyna wylądowała na krześle w gabinecie przeznaczonym do przesłuchań. Naprzeciwko niej siedzieli wcześniej poznany Nightfall i Solve. Powiedzieli, że przesłuchanie zostanie nagrane. Yulia nie miała nic przeciwko.

— Więc, jak długo znała Pani zaginioną? — zaczął starszy policjant.

— Od pierwszej klasy podstawówki, w tym roku wychodzi chyba dwanaście lat. — stwierdziła zgodnie z prawdą dziewczyna.

— Jak nazwałaby Pani tę znajomość?

— Wydaje mi się, że przyjaźń. Rozmawiałyśmy ze sobą często, miałyśmy wspólne zainteresowania i w ogóle.

— Czy zaginiona kiedykolwiek wspominała coś o ucieczce? — Yulia spodziewała się tego pytania. Widać, że Solve chciał szybko przejść do sedna. Pokręciła głową.

— Nie, nigdy. Ona by tego nie zrobiła. Wiem, że pewnie każdy tak mówi ale to prawda. Caro, tak jak ja, była domatorką. Chodziła tylko do szkoły i na zajęcia teatralne. Coś musiało się jej stać, jakieś porwanie lub-

— Rozumiemy. — do przesłuchania włączył się młody Nightfall — Więc, kiedy ostatnio Pani widziała Caroline?

— W piątek po szkole. Miałyśmy się spotkać w sobotę na film, ale ona nie przyszła. Nie dała znaku, że jej nie będzie. A zawsze pisała lub dzwoniła.

— Czy może nam Pani powiedzieć, czy Caroline miała chłopaka, dziewczynę czy jakąś znajomość romantyczną?

— Tak, miała chłopaka. Nath Stupigoose. — dziewczyna przerwała, gdy pomyślała o czymś. Jak mogło to jej umknąć? Coś tak oczywistego... Ale nie chciała w to wierzyć. Nie sądziła, że Nath mógłby skrzywdzić Caro. Wydawało jej się, że stanowili dobrą parę. Chociaż ostatnio przecież Caroline podzieliła się swoimi wątpliwościami... Spojrzała na policjantów. Oboje wpatrywali się w nią, wiedząc, że ma coś do dodania.

— Caroline ostatnio coś odkryła. Nie chciała powiedzieć co. Stwierdziła, że Nath może ją zdradzać. Miała z nim potem porozmawiać i opowiedzieć mi, jak się potoczyła sytuacja.

—I myślisz, że Nath coś jej zrobił? — spytał młodszy policjant.

— Myślę, że on ma coś wspólnego z jej zaginięciem, ale nie potrafię tego udowodnić.

Następnego dnia, Yulia musiała wrócić do szkoły. Nie spała prawie całą noc, zastanawiając się, co mogło przydarzyć się Carze. Martwiła się, że dziewczyna nie żyje. Bała się też szkoły. Wiedziała, że jak tylko przekroczy prób budynku, zostanie obsypana pytaniami o przesłuchanie. Jednak czasem trzeba po prostu zmusić się do działania. Ona zmusiła się do pójścia do szkoły. Szła korytarzem, aby odłożyć rzeczy do szatni. Wzrok wbiła w ziemię, aby uniknąć ciekawskich spojrzeń. Nigdy wcześniej nie była tak zła, że ich szatnia jest na końcu korytarza. Weszła do środka i zapaliła światło, a dwójka przyklejonych do siebie zakochanych w mgnieniu oka od siebie odskoczyła. Yulia nie mogła uwierzyć w to, co zobaczyła

— Nath?! Co tu ty robisz, nawet nie chodzisz do tej szkoły... razem z Mar?! — dziewczyna była w szoku. Przyłapała chłopaka Caroline, całującego się z ich przyjaciółką. Tą samą, która wydawała się być aniołkiem, tak płaczącą podczas przesłuchania.

— Yulia! To nie tak jak myślisz! — Mar próbowała się bronić.

— W-właśnie! Caro zniknęła, więc już nie jesteśmy razem! — stwierdził Nath.

Dziewczyna nawet nie próbowała ich słuchać. Wyszła z szatni i poszła na lekcję. Co innego mogła zrobić? Do końca dnia ignorowała Mar, a gdy tylko dzwonek wybił czternastą, szybko poszła do domu. Czekała ją tam kolejna niespodzianka. Pod jej blokiem stał Robert Nightfall, paląc papierosa. Pomachał do niej, gdy ich spojrzenia się skrzyżowały. Nie miała siły mu odmachać.

— Nie wiem, czy jest Pan teraz na służbie czy nie, ale widziałam niedawno jak chłopak zaginionej całuje się z inną dziewczyną. — stwierdziła, wkładając w to zdanie jak najwięcej jadu. Mężczyzna wyglądał, jakby nie spodziewał się tego tonu oraz informacji.

— Czyli zdradzał. — podsumował tylko — Ale go wykluczyliśmy. Ma alibi i to solidne. A ta dziewczyna ma na imię Mar?

— Tak. — Juliet usiadła na ławce stojącej przed blokiem — A czy udzielanie informacji o przebiegu śledztwa nie jest zakazane?

— Trochę jest, ale zależy od informacji. I nie mów do mnie Pan, jesteśmy w podobnym wieku. Mam ledwo 21 lat. Jeżeli chcesz wiedzieć oboje zapewniają sobie alibi. Chociaż on jest na zdjęciu, a ona nie...

— Hm? Zdjęciu? — spytała.

— Ta. Ale nie mogę Ci go wysłać. To poufne. Chociaż jakbyś mi dała swój numer...

Yulia chciała walnąć się w twarz.

Albo jego.

Definitywnie jego.

Typ serio wybrał sobie najlepszy moment na zapytanie jej o numer. Nie mogła zaprzeczyć że był przystojny i totalnie w jej typie, ale jej przyjaciółka zaginęła parę dni temu. Chyba Robert doszedł do tego samego wniosku, bo nagle się zawstydził.

— Wiesz co, to chyba nie był najlepszy pomysł. Wybacz.

— Nie, nie. — zreflektowała się szybko dziewczyna. — Ja chcę to zdjęcie.

Yulia siedziała w swoim pokoju wgapiając się w zdjęcie przekazane jej nielegalnie SMS'em. Wszystko nagle nabrało sensu. A ona była zła. Wściekła. Czuła się zraniona i oszukana. Wyłączyła telefon i położyła się na łóżku. Nie wiedziała już komu ufać. Miała dość tego wszystkiego.

Wieści o związku Natha i Mari szybko rozeszły się po szkole. Oczywiście, Nath jako chłopak (a właściwie ex-chłopak) zaginionej nic sobie nie robił z tego, że podsyca tylko te szepty. Bardziej obawiał się oskarżenia o morderstwo. Na razie był w miarę spokojny.

W końcu nie ma ciała, nie ma zbrodni, nie?

Ale Yulia nie zamierzała się poddawać.

Cieszyła się z plotek krążących po szkole.

Cieszyła się, że Nath i Mar głośno rozmawiali o swoich planach na weekend.

Cieszyła się, że razem z Caro odkryła mały porzucony domek w lesie.

Cieszyła się, że dzięki harowaniu w wakacje stała się mistrzem sprzątania.

Cieszyła się, że siostra Caro zapewni jej alibi.

Parę dni później znowu spotkała się z Robertem na komisariacie. Siedziała w pokoju przesłuchań, a on zrobił jej kawę z ekspresu. Tym razem musiała odpowiadać na pytania związane z zaginięciem Mar. Gdy skończyła, wdała się w rozmowę z młodym policjantem.

— Sami nie wiemy co o tym sądzić. — stwierdził. — Nie mamy żadnych dowodów ale myślimy, że to on.

— A on co mówi? — spytała biorąc łyka kawy.

— On mówi, że to ty, ale-

— Ale nie potrafi tego udowodnić. — dokończyła za niego Yulia. Uśmiech na jej twarzy sprawił, że Robert zamarł w miejscu. Do głowy przyszła mu przerażająca myśl.

Żadne z nich nie zwróciło uwagi na błysk zielonych oczu za oknem. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro