Z drugiej strony lustra

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

***

POV. Juliet Crystal

To miał być zwyczajny dzień w Hogwarcie. Taki jak wszystkie inne. Wstała rano, ubrała się i sprawdziła, czy ma spakowane wypracowanie dla profesor Sprout. Niezbyt lubiła ten przedmiot. Grzebanie w ziemi nie było jej ulubionym zajęciem, czego nie można było powiedzieć o Tinie. Jej najlepsza przyjaciółka uwielbiała zielarstwo i zawsze dostawała z niego najlepsze oceny. Za to druga puchonka nigdy nie mogła się do niego przemóc. O wiele lepiej uczyła się obrony przed czarną magią, gdy uczyła się nowych zaklęć razem z Remusem w bibliotece. Westchnęła cicho, wiążąc włosy w niski kucyk. Remus Lupin. Ten chłopak całkowicie zawrócił jej w głowie, jednak nie chciała się do tego przyznać. Wiedziała, że chłopak nie czuje do niej tego samego. Dla niego byli tylko przyjaciółmi.

- Dzień dobry! - z rozmyślania wyrwał ją znajomy głos. Tina wzięła ją pod rękę.

- Dzień dobry. - odpowiedziała pogodnie Juliet. - Idziemy na śniadanie?

Tina pokiwała głową i we dwie ruszyły na dół, do Wielkiej Sali. Puchonka spojrzała na stół Gryffindoru i zauważyła Remusa. Jego skóra była bladsza niż normalnie, wyglądał na schorowanego. Juliet zmarszczyła brwi. Zdarzało mu się tak chyba co miesiąc. Głosiła plotka, że chłopak ma jakąś nieuleczalną chorobę, jednak za każdym razem gdy puchonka chciała go o to zapytać, ten tylko zbywał temat i czerwienił się, jakby ze wstydu. Juliet nie naciskała, ale po cichu miała nadzieję, że gryfon wyjawi jej kiedyś swoją tajemnicą. Cokolwiek by to nie było, wiedziała, że nie zmieni to jej nastawienia i zawsze będzie jego przyjaciółką.

Z drugiej strony, mogła zapytać Cory, która wiedziała o co chodzi.

Gdy tak pomyślała o ślizgonce, jej wzrok mimowolnie powędrował w stronę stołu Slytherinu. Ale po dziewczynie nie było śladu. Zdziwiła się, gdyż o tej porze Cora zawsze już jadła śniadanie. Jednym z jej nawyków było przychodzenie wszędzie o wiele za wcześnie niż rzeczywiście powinna, dlatego jej nieobecność tak bardzo zdziwiła puchonkę. Jak już o tym pomyślała, zauważyła że Mai (niezbyt ją lubiła, gdyż dziewczyna dręczyła ją w przeszłości, ale nie kwestionowała jej znajomości z Corą), Moon oraz Nicole? (nigdy nie mogła zapamiętać jej imienia) także nie było.

- Widzisz to? - spytała Tinę, która dopiero po chwili załapała o co chodzi.

- Widzę, widzę. A właściwie nie widzę. Cory jeszcze nie ma? - spytała. Puchonka tylko wzruszyła ramionami i zajęła miejsce przy swoim stole.

- Dziwne, ale zapytamy ją o to później. Jej dziwnego towarzystwa też nie ma. - Juliet ponownie wytężyła wzrok w stronę stołu Gryffindoru. - Ale Claudia siedzi przy stole i je, może ona coś wie?

Tina pokiwała głową, prawie maczając włosy w swojej herbacie.

- Poczekajmy, może później przyjdą. - dodała, wiążąc włosy w koński ogon.

Śniadanie minęło. Jedna lekcja, potem druga, a po ślizgońsko-puchońskiej grupce nadal nie było śladu. Zaniepokojona Juliet poszła powiadomić o wszystkim profesor Sprout, która zaalarmowała Dumbledore'a. Dyrektor odkrył, że oni zniknęli. Nigdzie ich nie było. Wymusił na puchonce, aby nikomu nie powiedziała o tajemniczym zniknięciu, aby nie wszczynać paniki.

Jednak wieści szybko się roznoszą.

W mniej niż godzinę po zaalarmowaniu nauczycieli cały Hogwart wiedział o zniknięciu czwórki uczniów. Gryfoni i Puchoni prześcigiwali się w wymyślaniu jak najdziwaczniejszych i niedorzecznych teorii, jedna gorsza od drugiej. Ktoś powiedział, że uciekli aby dołączyć do szeregów Voldemorta. Inny, że Dumbledore wysłał ich na sekretną misję i teraz udaje głupiego. Jeszcze ktoś inny, że cały czas były w szkole, tylko ich prankują. Ślizgoni udawali, że ich nie interesuje to całe zamieszanie, ale po cichu stawiali zakłady, co się stanie, gdy grupa już wróci i czy w ogóle wróci. Krukoni po prostu mieli dość zamieszania i byli pewni, że uczniowie zostaną wyrzuceni. Przez te nagłe komplikacja lekcje zostały niezwłocznie odwołane, a nauczyciele włączeni w poszukiwania.

Juliet martwiła się o Corę, ale wiedziała, że nic nie może zrobić, nie wiedząc co się dzieje. Ruszyła więc do jedynego miejsca w Hogwarcie, gdzie panowała cisza i spokój. Do biblioteki. Razem z Tiną zajęły swój ulubiony stolik i zaczęły żywo dyskutować o tym, co mogło się stać z Corą i jej znajomymi.

- Sama nie wiem... - westchnęła Tina, opierając się o krzesło. - Jeżeli chodzi o Corę to może być cokolwiek.

- Ale jeżeli coś im się stało? - drążyła Juliet. - Sama wiesz, w jakim towarzystwie obraca się Maya...

Tina pokiwała głową. Drzwi od biblioteki otworzyły się, a do środka weszła Claudia. Ucieszyła się na widok puchonek i usiadła obok nich.

- Gadaj! - zażądała Tina. - Ty na pewno wiesz, gdzie jest Cora!

Niebieskooka westchnęła ciężko

- Nie wiem, czy mam ją pochwalić jak wróci czy porządnie jej przywalić. - zaczęła, rozglądając się dokoła, aby się upewnić, że nikt nie podsłuchuje.

- Chyba oba. - zaśmiała się Juliet.

- Ta, mówiłam jej że ten wyjazd to był głupi pomysł, ale ona mnie nie słuchała. Jak zawsze zresztą. Pojechali na jakiś zlot i mieli wrócić wieczorem... Sama nie wiem. Na razie Cora się nie odezwała, więc pewnie nieźle się bawią, podczas gdy nauczyciele muszą sobie włosy z głowy wyrywać. - Claudia schowała pasmo jasnych włosów za ucho.

- Nieźle im się oberwie gdy wrócą. - podsumowała Tina.

- Tak, na pewno - gryfonka wstała z miejsca. - Zapomniałam, że miałam iść pogadać z Isą. Widzimy się później! - rzuciła i wyszła z biblioteki. Z informacji podanych przez Claudię, było jasne, że cały wyjazd z Hogwartu Cora i jej znajomi mieli zaplanowany. I to był jednorazowy wypad, na jakiś zlot. Juliet nie popierała tej decyzji i wiedziała, że spotkają ich za to konsekwencje.

- Hej, mogę się przysiąść? - puchonka odwróciła się, słysząc znajomy głos. Przed nią stał nikt inny tylko Remus. Podszedł od strony półek z książkami, więc na pewno dopiero nie wszedł. Czy słyszał rozmowę z Claudią? Gryfon usiadł naprzeciwko niej, wbijając wzrok w stół. Juliet wiedziała, że coś się święciło.

- Muszę Cię o coś spytać. - zaczął Gryfon niepewnie - Czy Coraline... mówiła Ci coś o jakiejś mapie?

Juliet zdziwiła się bardzo tym pytaniem. Nie spodziewała się go.

- Sama nie wiem. A to była ważna mapa?

- Tak. - potwierdził Remus, odrzucając włosy z czoła. - Bardzo ważna. I mam podstawę sądzić, że Coraline ją... "pożyczyła".

- Możliwe. Cora jest do tego zdolna. - przyznała Juliet.

Remus podrapał się nerwowo po karku. Puchonka obserwowała jego ruchy. Wydawał się czymś zdenerwowany. Zwykle, był spokojny i opanowany, a teraz coś mu ciążyło. Jednak nie miała odwagi zapytać co to było. Wzięła więc książkę i pogrążyła się w lekturze, a gryfon zrobił to samo. Co jakiś czas rozmawiali, dopóki po gryfona nie przyszedł James. Kapitan drużyny Gryffindoru wyglądał, jakby nic sobie nie robił ze zniknięcia dziewczyn, ale za to wyśmiewał Blacka, którego tam nie było. Juliet usłyszała tylko jak okularnik mówi "Syriusz zmienił się w psa i próbuje ją wywęszyć" ale nie wiedziała, czy to ich jakiś żart miedzy sobą czy po prostu głupia uwaga. Sama zajęła się czytaniem oraz rozmową z Tiną i sama nie zauważyła, kiedy musiały iść na obiad. W wielkiej sali nasłuchały się mnóstwa kolejnych teorii. Nikt nie śmiał pisnąć słowa, gdy dyrektor wstąpił na piedestał aby wygłosić przemowę. Wszyscy czekali na wieści o ekipie.

- Drodzy uczniowie, jak wiecie to bardzo nietypowe, aby przyjmować do Hogwartu nowych uczniów szczególnie tych powyżej jedenastego roku życia, jednak informuję wszystkich, że to się zmieni. - gdy Wielka Sala zdała sobie sprawę, że dyrektor nie przyniesie dla nich wieści, na które czekają ponownie pogrążyli się w rozmowach i domysłach. Po obiedzie Juliet i Tina wróciły do biblioteki. Spędziły tam kilka godzin, tylko czytając i ciesząc się wzajemnym towarzystwem, jednak w pewnym momencie Tina musiała iść coś załatwić u profesor Sprout, więc Juliet została sama. Pół godziny później, gryfon imieniem Remus Lupin znów zaszczycił ją swoją obecnością. Tym razem usiadł obok niej i poczęstował ją czekoladą. Jeżeli było coś, czego Juliet była pewna, to była to na pewno miłość gryfona do czekolady. Przez kilka minut rozkoszowali się smakiem, po czym gryfon chciał zapytać o coś, co ciążyło mu na umyśle od kilku dni.

- Mam pytanie. Czy pójdziesz ze mną-?

Wtedy drzwi od biblioteki otworzyły się gwałtownie. Stanęła w nich Tina, miała czerwone policzki i oddychała ciężko, pewnie biegła do nich całą drogę.

- Wrócili! Coraline wróciła!

Juliet i Remus zerwali się z miejsc, zupełnie zapominając o swojej konwersacji.

- Gdzie? Prowadź! - krzyknęła Juliet i we trójkę pobiegli za Tiną pod gabinet profesora Dumbledore'a. Zgromadziła się pod nim wielka gromada uczniów, którzy również czekali na wyjście uczniów. W tłumie dało się usłyszeć różne plotki, mniej lub bardziej niedorzeczne.

- Podobno zostaną wyrzuceni! - krzyknął jeden krukon.

- Ja słyszałam, że pojedynkowały się z nauczycielami! - wyszeptała jakaś ślizgonka.

- A one nie poszły na schadzki? - dopytywał się młodszy puchon.

- Coraline weszła tam cała we krwi, widziałem ją! - Juliet nie wiedziała, kto to powiedział, ale usłyszała jak ktoś stojący za nią wstrzymał oddech. Ku swojemu zdziwieniu rozpoznała Syriusza Blacka. W tym tłumie nawet nie zauważyła, że dołączyli do nich Huncwoci. Remus mówił coś do Petera, ale w obecnej sytuacji nie mogła usłyszeć o co chodzi. Tłum szybko podchwycił plotkę o Coraline i reszcie ekipy.

- We krwi?

- Podobno Maya była cała poobdzierana!

- Krew? Coraline jest ranna?

- Moon wyglądał jakby miał zemdleć!

- Coraline White umrze?

- Nicole była blada jak ściana!

- Ta ślizgonka nie żyje?

Gdy drzwi od gabinetu otworzyły się, wszyscy zamarli. Ale wyszedł z niego tylko sam dyrektor. Ani śladu po słynnej ekipie. Gdyby Juliet nie znała dyrektora, powiedziałaby że szczerze się zdziwił na widok tylu uczniów.

- Proszę was, abyście rozeszli się do swoich pokoi. Tu nie będzie żadnego widowiska. - stwierdził spokojnie i jednocześnie poważnie, tonem nieznoszącym sprzeciwu.

Chcąc nie chcąc, uczniowie musieli się rozejść, ale Juliet obiecała sobie że następnego dnia zapyta o wszystko Coraline.

Żadna z dziewczyn nie miała pojęcia, że następny dzień nie miał być lepszy od poprzedniego.

A/N

Ten rozdział jest gorszy, bo nie miałam pomysłu co tu dać, więc macie XDD

Also będę pisać "Maya" od dzisiaj bo tak 

Jeżeli macie jakieś podejrzenia piszcie ja uwielbiam czytać komentarze 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro