Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wakacje to bardzo przyjemny czas dla wszystkich uczniów, oprócz Harry'ego. Pierwsze dwa tygodnie spędziłam u Pani Figg. Spotykałam się z przyjacielem, gdy tylko było to możliwe. Rano 15 lipca dostałam sowę z listem o treści:

"Hej Alex. Ja i moja rodzina zapraszamy Cię do Nory. Jeżeli będziesz chciała możesz zostać ile Ci się podoba.
Ron"

Odrazu odpisałam chłopakowi:

"Oczywiście, że chcę Was odwiedzić!"

Nasza korespondencja zakończyła się tak, że juz 17 lipca byłam u Weasleyów. Mojej "babci" powiedziałam prawdę - jadę do przyjaciół. Zabrałam ze sobą wszystkie rzeczy i przetransportowałam się. Dostałam pokój z Ginny, była dość sympatyczna, ale nie nawiązałam z nią szczególnego kontaktu. Całe dnie spędzałam na lataniu na miotle i zabawie z Ronem i bliźniakami. Pisałam też do Harry'ego i Hermiony. Oczywiście robiłam też mnóstwo zdjęć. Czasami pomagałam Pani Molly w przygotowywaniu obiadów. Tak mijały dni. Zbliżały się moje urodziny kilka dni wcześniej dostałam sowę.
O dziwo nie była ani od Hermiony, ani od Harry'ego. Była od Malfoya. Gdy czytałam list zrobiło mi się gorąco.
"Zapraszam Ciebie droga Alex do Malfoy Manor na resztę wakacji. Moi rodzice chętnie Cię poznają.
Draco Malfoy"

- Od kogo to? - usłyszałam głos Freda.

- Od rodziny! - odpowiedziałam trochę zbyt nerwowo.

- Jak to od rodziny?- odezwał się Ron.

- Rodziny Pani Figg, zapraszają mnie na resztę wakacji do siebie.

- Może powinnam odmówić? - zapytałam po chwili.

- No co ty! Powinnaś ich poznać! - tym razem odezwał się George

- Na prawdę tak myślisz?

- Tak!

- A wy co na to?- spojrzałam na chłopców.

- Uważamy jak George!

Malfoy'owi odpisałam, że się zgadzam. On odebrał mnie z Privet Drive. 29 lipca przekroczyłam próg domu blondyna. Zostałam ciepło powitana ze strony matki - Narcyzy, ale za to ojciec- Lucjusz nie był taki miły. Draco zaprowadził mnie na górę, a skrzatom kazał wnieść kufer.

- Cieszę się, że jesteś- powiedział i uroczo się uśmiechnął.

- Ja też - odwzajemniłam uśmiech.

- To mój pokój - rzekł otwierając drzwi.

Było to duże pomieszczenie z sporym łóżkiem na środku i szafę. Wszystko było bardzo czyste i w kolorach bieli i srebra. Wyszliśmy z pokoju.

- A to twoja sypialnia- wskazał na drzwi naprzeciwko.

Otworzyłam i zatkało mnie. Była niesamowita.

- Żartujesz?!

- Za mała? - zaśmiał się chłopak.

- Nie, jest idealna!- wykrzyknęłam i rzuciłam mi się na szyję.

Gdy go puściłam, lepiej się rozejrzałam. Była w podobnym stylu jak ta chłopaka. Ściany miały lekko szary kolor. Duża szafa zakrywała lewą ścianę,  a przy prawej stało ogromne łóżko.

-Rozgość się, niedługo kolacja - rzucił wchodząc do swojego pokoju.

Zjedliśmy wykwintne dania, a następnie położyliśmy się spać.

30 lipca, moje urodziny wstałam, nałożyłam wygodne, ale też ładne ubranie. Nagle do mojego okna zapukała sowa. Wpuściłam ją, w ręku miała paczuszkę. Nadesłała ją Hermiona, w środku była książka pod tytułem "Mały Książę" i liścik "To moja ukochana lektura mam nadzieję, że Ci się spodoba" nie było nic więcej. Zdążyłam przeczytać zaledwie kilka stron, bo do pokoju wleciały kolejne dwa ptaki z paczkami. Jeden od Hagrida, był duży w środku znajdowała się lalka podobna do mnie. Nie mogła ruszac rękami ani nogami, ale i tak była urocza. Druga była od rodziny Weasleyów. Ta za to była mała, lecz równie wspaniała. Znajdowało się tam kilka naszych wspólnych zdjęć zrobionych w te wakacje.
Gdy tak siedziałam i zachwycałam się podarunkamu do moich drzwi ktoś zapukał. Był to sympatyczny skrzat.

- Jeżeli panienka jest już gotowa to śniadanie czeka.

- Dziękuję ci... - zawachałam się - jak masz na imię?

- Z-zgredek proszę pani...

- Mów mi Alex- uśmiechnęłam się.

Zeszłam do jadalni, czekali tam na mnie już rodzice Draco, a chłopak zszedł chwile po mnie.

- Mam coś dla ciebie - powiedział, a następnie wyciągnął zza siebie ładnie zapakowany prezent.

Odwinęłam papier i zobaczyłam przywieszkę do kluczy w kształcie wilka, która w dotyku byla bardzo miękka.

- Z prawdziwej sierści- rzekl Lucjusz

- Dziękuję jest wspaniała.

- Draco nam mówił, że lubisz zwierzątka- powiedziała Narcyza.

Po miłym śniadaniu udałam się do pokoju. Poranek był chłodny, a dzięki otwartemu oknu w pokoju panowała miła atmosfera. Chciałam rzucić się na łóżko, kiedy zobaczyłam leżącą na nim paczkę.

- Pewnie od Harry'ego- pomyślałam.

W środku znajdowała się biała sukienka z haftem w kształcie czarnych półksiężyców. Poszukałam wśród papierów, ale  je znalazłam żadnego podpisu.

Kolejne dni wakacji mijały nam na spacerach, rozmowach i wyścigach na miotłach. Przyznam Draco bym w tym całkiem niezły, w 90% wygrywał on pozostałe sytuacje zdarzały się wtedy, gdy celowo przegrywał .

Kilka dni przed koncem wakacji razem z Malfoyami udaliśmy się na pokątną. Wcześniej ustalając to z Narcyzą, rozdzieliłam się z nimi i poszłam po trochę pieniędzy do Gringotta. Potem, tak jak ustaliłyśmy, poszłam po księgi. Gdy weszłam do Esów i Floresów, byłam zaskoczona panującym tam harmidrem. Z daleka zobaczyłam Weasleyów i Pottera. W tym momencie kiedy do nich podeszłam, do Harryego podbiegł mężczyzna, jak sie dowiedziałam chwilę później był to Lockhart, i wyciągnął Harryego na środek. Gilderoy chwilę później wręczył mu wszystkie swoje książki. Gdy udało mu się wydostać spod ramion mężczyzny i fleszy aparatów, podszedł do Ginny i wręczył jej otrzymane wcześniej egzemplarze. Nagle usłyszałam znajomy głos.

- Słynny Harry Potter- powiedział Draco- Nie może wejść do księgarni, żeby nie trafić na pierwszą stronę.

Rudowłosa zaczęła bronić Pottera, ale Malfoy tylko ją wyśmiał. Byłam tak zaskoczona jego zachowaniem, że nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam Pana Weasleya.

- Dzieci wychodzimy!

- No, no, no... Artur Weasley - to był starszy Malfoy.

- Witaj Lucjuszu.

W krótkim czasie wywiązała się kłótnia między mężczyznami i nagle, Pan Weasley nie wytrzymał. Uderzył Lucjusza. I w ten sposób zaczęła się bójka. Na nasze szczęście do sklepu wszedł Hagrid i ich rozdzielił.

- Black wychodzimy- warknął i skiną na mnie Lucjusz.

Draco zlapal mnie za rękę i pociągnął za sobą.
Przez całą drogę powrotną żadne z nas nie odzywała się, dopiero przy kolacji pan Malfoy zaczął.

- Wybacz Alex, że musiałaś oglądać tego zdrajcę krwi z bliska.

- Wolałabym, żeby pan nie  nazywał tak Weasleyów w moim towarzystwie. Byłabym za to wdzięczna.

Lucjusz zrobił nie sympatyczną minę i wrócił do jedzenia.

- Przez ten incydent nie zdążyłam kupić podręczników.

- Nie przejmuj się, zrobiłem to za ciebie-  uśmiechnął się Draco.

- Dziękuję! - obdarzyłam go ciepłym spojrzeniem.

Reszta wakacji minęła mi przyjemnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro