Rozdział 28

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział dedykowany PelnaAmbicji 💕

Następnego dnia wstałam w miarę wcześnie, mówiąc w miarę mam na myśli nie ostatnia, czyli przed Lavender.

Hermiona była już ubrana do wyjścia na śniadanie, a Fay się myła.

- Dzień dobry - przeciągnęłam się ospale.

- Wchodzisz do łazienki? - spytała koleżanka.

- Tak - zeszłam z łóżka i wyjęłam z kufra błekitną, tiulową sukienkę za kolana.

- I tak będziesz musiała założyć szatę na zajęcia - powiedziała Hermiona.

- Stroi się dla swojego przystojniaka Malfoy'a - zaśmiała się Dunbar.

- Przystojniaka - prychneła z rozbawienia Granger.

- Bądźcie ciszej! - wtrąciła się Brown. - Ja tu śpię.

- Wstawaj leniu - nie podejmowałam rozpoczętego tematu Dracona.

Umyłam się, ubrałam i razem z dziewczynami wyszłam z dormitorium. W salonie czekali na nas Ron i Harry.

- Wow - mruknął cicho Harry. - Ale się odstroiłaś.

- Hermiona to chyba o tobie, bo ja wyglądam normalnie - uśmiechnęłam się i mimowolnie obkręciłam wokół własnej osi, a rozpuszczone włosy opadły mi na ramiona. Jeden kosmyk spoczął na mojej twarzy.

- Pfff - chciałam go zdmuchnąć.

- Wygladasz zabawnie, jak tak robisz - zza moich plecow dobiegł mnie głupkowaty śmiech Fay. Nie zauważyłam jej przedtem i teraz byłam zdziwiona jej nagłym wcięciem się do rozmowy. Dziewczyna również miała na sobie sukienkę tylko w kolorze różu.

Całą grupką ruszyliśmy do Wielkiej Sali .

- Hej Potter - krzyknęła Pansy Parkinson siedząca przy stole obok Draco. - Dementorzy idą. Łuuu....

Draco udał, że mdleje, a jego kumple się zaśmiali.

- Nie przejmuj się nim - powiedziałam to w tym samym momencie co Ron. - Zaraz do was dołączę - dodałam już sama.

Podeszłam do Draco i teatralnym ruchem przytuliłam go, a nastepnie pocałowałam w policzek, tak aby Pensy widziała, że on już ma dziewczynę. Przyznam byłam lekko zazdrosna widząc, jak się mu podlizuje.

- Cześć - odpowiedział z szerokim uśmiechem na moje powitanie. - Neville mówił, że też widziałaś jak Potter o mało co tam nie umarł, ze strachu - zaśmiał się.

- Nie przyglądałam mu się. Sama nie czułam się przy tym dementorze najlepiej - zamyślona spojrzałam na swoje dłonie.

- Spokojnie niedługo złapią tego Blacka i będzie po wszystkim - na jego twarzy malowała się troska.

Złapał mnie za rękę i przyciągnął ją do swoich ust, a następnie pocałował.

- Będzie dobrze Alex - uśmiechnął się pokrzepiająco, chyba wyglądałam na bardziej przybitą niż mi się wydawało.

- Idę coś zjeść - powiedziałam widząc nadchodzącego z daleka Hagrida z jakimś martwym zwierzęciem w ręku.

- Widzimy się na ONMS!

Gdy dosiadłam się do stołu Gryfonów rozmowa zeszła na temat lekcji. Bliźniacy dali mi plan.

Zjadłam i szybko poszłam do dormitorium by założyć szatę i pobiegłam na wróżbiarstwo. Doskonale wiedziałam, gdzie znajduje się ta sala, ponieważ podczas nocnych wypraw w skórze wilka nie raz  zawędrowałam do wieży północnej. Weszłam do środka i zajęłam miejsce na przodzie.

Lekcja wróżbiarstwa była bardzo specyficzna, tak jak kobieta nauczająca tego przedmiotu. Wyglądała na nie do końca normalną. Lekcja w sumie minęła spokojnie. Nie działo się nic zaskakującego. No może poza tym, że Trelawney przewidywała różne zdarzenia i oprócz zdania  wypowiedzianego przez nią  mimochodem do mnie "och, tak bardzo ci współczuję". Nie mam pojęcia co miało to znaczyć i postanowiłam nie przejmować się tym.

A, zapomniałabym, że profesorka przewidziała Harryemu śmierć, ale to chyba nic istotnego, skoro to tylko jakieś głupie wymysły wariatki?

Następna lekcja była dla mnie trochę stresująca....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro