Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Mandragory dojrzały. Wszyscy spetryfikowani zostaną przywróceni do życia - ogłosiła Profesor McGonagall trzy dni przed egzaminami.

- Fajnie - powiedziałam do Fay.

- No, ale twój chłopak chyba się nie cieszy - zasmuciła się dziewczyna.

- Cieszy się, tylko nie daje tego po sobie poznać - szeroko się uśmiechnęłam.

Na następną lekcję prowadził nas Lockhart.

- Panie Profesorze, może dalej pójdziemy sami? - usłyszałam Weasleya i już wiedziałam, że coś knują.

Reszta Gryfonów odeszła, a tamci dwaj ruszyli w boczny korytarz. Postanowiłam ich śledzić. Za rogiem wpadli na nauczycielkę transmutacji. Wiedziałam, że ich nie puści, więc się wycofałam i poszłam na lekcje.

Gdy zajęcia się kończyły, usłyszeliśmy Prfesor McGonagall:

- Proszę nauczycieli o odprowadzenie uczniów do dormitoriów i zgromadzenie się w pokoju nauczycielskim.

Profesor Flitwick zaprowadził nas do wieży i odszedł.

Nie chciałam siedzieć w kompletnej ciszy, dlatego poszłam do swojego pokoju, a tam leżałam i rozmyślałam.

- Dziwne, że Potter jeszcze nie uratował szkoły przed zamknięciem. On zawsze wtyka nos w nie swoje sprawy. Co prawda czasem wychodzi mu to na dobre - odezwałam się cicho.

Po jakimś czasie okazało się, że Harry uratował z Komnaty Tajemnic Ginny Weasley. Potworem, który petryfikował uczniów był Bazyliszek na usługach Toma Marvolo Riddla. Dowiedziałam się też, że Lockhart przez przypadek wyczyścił sobie pamięć.

Siedzieliśmy już w Wielkiej Sali i słuchaliśmy ogłoszenia wyników, gdy podszedł do mnie Draco.

- Cześć skarbie - wstałam i go przytuliłam.

- Cześć piękna. W tym roku zabieram cię na całe wakacje - uśmiechnął się szeroko.

- Cieszę się, ale porozmawiajmy po uczcie.

Chłopak skinął twierdząco głową i odszedł, a ja usiadłam.

- Alex - zwrócili się do mnie Ron i Harry. - Chcieliśmy cię przeprosić. Widzimy, że kochasz Malfoya i jako dobrzy przyjaciele powinniśmy to zrozumieć.

- Wybaczam wam - uśmiechnęłam się, lekko zdziwiona ich nagłą zmianą i objęłam chłopców.

Uczta się skończyła. Razem z Draco wsiedliśmy do pociągu. Podróż minęła nam szybko. Na dworcu odebrał nas Lucjusz, jak zwykle niezadowolony z życia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro