Rozdział 46

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od teraz rozdziały będą pojawiały się regularnie we wtorki i piątki :D
Miłego czytania!

*****

Ron otworzył szerzej oczy i wpatrywał się w coś za nami. Szybko odwróciliśmy się w tym kierunku. Naszym oczom ukazał się średniego wzrostu mężczyzna. Jego długie, poplątane włosy przykuwały uwagę. Był wychudły. Jego oczy płonęły głęboko w oczodołach, a szeroki uśmiech ukazywał zęby. Serce zabiło mi mocniej.

- Syriusz Black - szepnęłam i złapałam Harry'ego za rękę.

- Expelliarmus - wycelował w nas różdżką Rona.

Z rąk wyleciały nam różdżki, a on zręcznie je chwycił. Cały czas patrzył się na Harry'ego.

- Byłem pewny, że przyjdziesz, by ratować przyjaciela - mówił do chłopaka, a w mojej głowie rozlegał się krzyk:

- Zwróć na mnie uwagę do cholery! Ja jestem twoim dzieckiem, nie on! Zabij mnie, ale zwróć uwagę!- nie mogłam wydusić żadnego słowa.

Z mojego świata wyrwał mnie gwałtowny ruch Harry'ego ku Blackowi. Razem z Hermioną przytrzymaliśmy go.

- Jeżeli chcesz zabić Harry'ego, musisz zabić i nas - krzyknął Ron, który podniósł się do pozycji stojącej i biały jak kreda patrzył na Syriusza.

"Ron powinien leżeć"- pomyślałam.

- Połóż się, bo jeszcze bardziej uszkodzisz nogę - powiedział mężczyzna.

- Słyszałeś, musisz nas zabić! - krzyknął Ron.

- Dzisiaj dojdzie tylko do jednego morderstwa - odpowiedział spokojnie.

- Kiedyś nie byłeś taki delikatny! Pobyt w Azkabanie cię zmiękczył?

- Harry! - krzyknęła z przerażeniem Hermiona.

- ON ZABIŁ MOICH RODZICÓW!

- Ciebie rodzice chociaż kochali! Myśleli żeby cię nie zostawić! Wszystko kręci się wokół Ciebie Harry! Nawet mój własny ojciec skupia się na tobie... NA TOBIE! - nie wytrzymałam i skierowałam się w stronę Harry'ego. Od wewnątrz rozpierała mnie chęć rzucenia się na niego i rozerwania.

Chłopak milczał.

- Nie warcz tak dziecino - zaśmiał się Black.

- Nienawidzę cię - powiedziałam jadowitym tonem. Moje kły wydłużyły się i jeszcze zanim się zmieniłam w wilka, moje ręce oplotły się wokół szyi zdrajcy.

Dusiłam go, a on tylko się śmiał. Rozluźniłam uscisk.

- To trudne dziecino - powiedział, gdy odsunęłam się pod ścianę.

Nienawiść, złość, pragnienie zemsty, współczucie, chęć bliskosci, miłość - fale rozmaitych emocji przepływały po moim ciele i umyśle.

- Chcesz mnie zabić Harry? - dopiero teraz zobaczyłam, że chłopak wycelował w serce Blacka różdżką.

- Zabiłeś moich rodziców!

Nie radziłam sobie z emocjami. Palcami z całej siły trzymałam się podłogi.

- Nie przeczę, ale musiał byś wiedzieć wszystko żeby zrozumieć...

- Nigdy jej nie słyszałeś, mojej mamy - kontynuował Potter. Zamknęłam oczy. Dlaczego? Po co? Czy ja nadal żyje? W mojej głowie odzywało się wiele głosów.

- Expelliarmus - jak w amoku przekręciłam głowę. To Remus.

Poderwałam się z ziemi i podbiegłam do niego. Obięłam go na wysokości brzucha i niczym małe dziecko, które biegnie do matki ze skaleczonym palcem, rozpłakałam się.

- Spokojnie - reką, w której nie trzymał różdżki przycisnął mnie do siebie, jakby chciał przytulić i obiął mnie. Nie spuszczał wzroku z innych.

- Gdzie on jest Suriuszu? - Lupin z trudem powstrzymywał głos przed załamaniem.

Ręka leżącego pod ścianą mężczyzny powoli się uniosła - wskazał na Rona.

- Ale dlaczego dotąd się nie ujawnił, chyba że...wy się zamieniliście - Syriusz kiwał głową potakująco.

Spojrzałam do góry na Remusa. Spóścił na mnie wzrok, w jego oczach widziałam nadzieję, wybaczenie i ulgę.

- Syriuszu - pomógł wstać mężczyźnie i uścisnął jak brata.

- TO NIEMOŻLIWE! - krzyknęła Hermiona.

- Spokojnie Hermiono - uspokajał ją lecz inaczej niż mnie. Nie słyszałam w jego głosie otuchy, tylko chęć zdominowania.

- Nie mówiłam nikomu! A ty byłeś jego przyjacielem.

- Zamknij się - wtrąciłam stając obok Lupina. - Zamknij się Granger! Nic nie rozumiesz, to daj sobie powiedzieć!

- Co z tobą Alex?! - zapytał Ron, a gdy spojrzałam na niego poczułam ukłucie żalu.

Odebrałam swoją różdżkę od Lupina.

- Zapewne domyśliła się, że profesor cierpi na likantropię - sztucznie uśmiechnęłam się do dziewczyny.

- Na co? - zapytal Harry.

- Jest WILKOŁAKIEM - odpowiedziała dziewczyna. - Tak już dawno.

Dalsza wymiana zdań nastąpiła szybko. Lupin opowiedział jak nas znalazł. Że widział nas sześcioro, tak sześcioro.

- Ron mogę rzucić okiem na twojego szura?

- To nie szczur - warknął Black.

- Każdy widzi, że to szczur - stwierdził Ron.

- To czarodziej - zaprzeczył Syriusz.

- Animag - powiedziałam skonsternowana.

- Peter Pettegrew.

- Obaj jesteście pomyleni - krzyknęła Hermiona.

- Pettegrew nie żyje - zaprzeczał Harry.

- Jak widać żyje - zaśmiałam się swobodnie. - Wytłumacz nam, bo nawet ja nie do końca to pojmuję.

Lupin i ojciec opowiedzieli historię huncwotów i mapy oraz to jak wyglądała śmierć Potterów. To jednak nie twój tatuś - moja podświadomość sobie ze mnie drwiła.

Syriusz ukradkiem przenosił wzrok z Harry'ego na mnie. Trzymałam się blisko Remusa i słuchałam. Syriusz przesunął się bliżej mnie.

- Mam ci wiele do wyjaśnienia dziecino - oczy zaszły mi łzami, lekko musnęłam jego dłoń palcami jak bym chciała sprawdzić czy nie jest tylko nocną marą.

- Znalazłem to pod bijącą wierzbą, bardzo przydatne Potter, dzięki ...- podobnie jak wszyscy podskoczyłam jak porażona prądem.

Snape celował w pierś Lupina.

- Pewnie zastanawiasz się jak was znalazłem? Otórz drogi Remusie zapomniałeś wziąć dawki eliksiru i chciałem ci go przynieść, wtedy znalazłem Mapę, a na niej was. W Azkabanie przybędzie dwóch nowych więźniów - w oczach profesora było widać satysfakcję.

- Głupcze - zaczął Lupin, ale tłustowłosy nie dał mu dokończyć, wokół jego dłoni, ust i kostek zawinęły się grube sznury.

Mężczyzna stracil równowagę i upadł.

Syriusz ryknął z wściekłością i ruszył na Snape'a, ale ten wycelował w niego różdżką.

- Daj mi tylko powód, a zrobię to, przysięgam - wycedził przez zęby.

Cicho się zaśmiałam.

- Nie dość, że cię zostawił, to nawet bardziej zależy mu ta Potterze - syknął do mnie Severus.

- Nie waż się odzywać do mojej córki.

- Mary nie miała nic przeciwko, bym ją widywał - patrzyli sobie prosto w oczy.

- O nią ci chodzi? Kolejna, która wolała Huncwota od ciebie - zaśmiał się Black.

- Expelliarmus - cała nasza czwórka w tym samym momencie zaatakowała Snape'a.

Nauczyciel wyleciał nad ziemię i z całym impetem rąbnął w ścianę. Był nieprzytomny.

Pomogłam rozwiaząć Lupina.

- Ron oddaj mi Petera - Lupin wyciągnął rękę ku szczurowi. Gdy go zobaczyłam nogi się pode mną ugięły. Z całego serca marzyłam, by się okazało, że nie jest to Pettegrew. Chłopak wykonał polecenie.

Rzucili zaklęcie, szczur zawirował w powietrzu i nagle w jego miejscu pojawił się mężczyzna. Był niski, miał rzadkie włosy, a na czubku głowy łysinę. Gdyby nie Syriusz upadłabym na ziemię z wielkim hukiem. Posadził mnie na podłodze.

- Co się stało? - zapytał. Zamknęłam oczy i podkuliłam kolana.

- Alex? - jedno niewiele znaczące słowo, a może wysyłać tyle uczuć. Przez chwilę miałam wrażenie jakby ktoś wdzierał się do mojego umysłu i zobaczyłam moją kąpiel z Parszywkiem.

- Zabiję - wysyczał Syriusz. Zostawił mnie siedzącą na podłodze i podszedł do Pettegrewa z różdżką wycelowaną w jego skroń.

- Ja nie patrzyłem Panienko - powiedział zbliżając się do mnie. Czułam obrzydzenie do niego i do siebie. Stałam prawie naga przed starym mężczyzną i go kąpałam. Co innego, że był wtedy gryzoniem. Znowu rozrywały mnie emocje, tłumiłam to w sobie odcinając się od świata.

- Dementorzy - echem zabrzmiał w mojej głowie głos Harry'ego. Wcześniejsze słowa doszły do mnie po chwili. Zajmą się tobą Dementorzy - to powiedział do Pettergrewa.

Zebrałam się z ziem. Żal ze mnie uleciał, został tylko gniew. Wyszliśmy z wierzby. Szłam za Lupinem i Ronem, którzy z obu stron trzymali Petera. Mój...Syriusz rozmawiał z Harrym. Bolało mnie to i wywoływało złość.

- Rozmawiałem z Harrym i ...

- Widziałam, że z nim Pan rozmawiał.

- Jesteś zawzięta, tak jak Mary. Mów mi Syriusz lub tato - powiedział cicho.

- Gdy to się skończy, czy chciałabyś ze mną zamieszkać, porozmawiam z Acruxem, byłoby mi bardzo...- przerwał, gdy z całej siły obięłam go w pasie. Poczułam jego chłodną skórę na moim karku.

- Wszystko ci wyjaśnię w swoim czasie Adaro - wyszeptał.


****
To jeden z dłuższych rozdziałów, wolicie takie czy może krótsze?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro