#3

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Następnego dnia rano obudził mnie głośny trzask, a potem poczułam coś ciężkiego na plecach. Obróciłam się na plecy i zobaczyłam Laughing Jack'a.

- Chcesz cukierka, cukiereczku?! - zaproponował.

- Zejdź ze mnie kretynie. Tak z chęcią wezmę cukierka, co do nich dosypałeś tym razem, hmm?! - spytałam.

- Kofeinę.

-Dawaj. - Krzyknęłam i zabrałam całą garść.

- Podziękuj. - zażądał.

- Najpierw ze mnie zejdź!

- Okey. - zszedł posłusznie.

Wstałam i kulturalnie wykopałam go za drzwi.

- A tak na marginesie Slendi cie wołał! - krzyknął przez drzwi.

-Dzięki. - odkrzyknęłam. Właściwie zdałam sobie sprawę, że mu podziękowałam. Wrrr.... Usłyszałam tylko jego głośny śmiech i ucichające kroki. Wykonałam poranną toalet, ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie. Wszystko było jak zwykle, tylko nie pasowały mi walizki przy drzwiach. Usłyszałam głos Slendera w głowie.

- Przyjdź do mojego gabinetu.

Niezwłocznie udałam się do tego pomieszczenia. Weszłam i usiadłam na fotelu. Slender natomiast podszedł i zaczął mówić:

- Musimy wyjechać. Ty zostaniesz w rezydencji z Offenderem.

Na jego wspomnienie zaczerwieniłam się.

- Ale dlaczego muszę zostać? Chcę jechać z wami.

- Musisz zostać, ponieważ jesteś jeszcze początkująca, dziecko. Wytłumaczę ci później.

- Pfff... - prychnęłam.

Już wiedziałam, że zostanie z nim to będzie piekło. Ale pomyślmy z drugiej strony, pokazał mi piękne miejsce i... pocałował mnie z prawdziwym uczuciem, więc nie będzie aż tak źle.

- Dobra słuchaj moje dziecko, jutro z samego rana wyjeżdżamy, przekazuję ci i Offenderowi kluczę do rezydencji.

- No dobrze, poradzimy sobie.

- Przekaż mu ode mnie żeby opiekował się tobą i żeby uważał ze swoim pociągiem do kobiet...

- Dobrze, ale dlaczego nie możesz mu tego powiedzieć?

- Ponieważ wraca w tych godzinach kiedy będziemy wszyscy spali. A teraz idź do kuchni spróbuj w miarę swoich możliwości zrobić jakiś deser dla wszystkich.

- Spróbuję, mam nadzieję, że jest ktoś w kuchni kto mi pomoże.

Po rozmowie udałam się do kuchni. Akurat Trender był chętny mi pomóc i zrobiliśmy razem wielką szarlotkę. Po chwili wszyscy zaczęli się zbierać, ponieważ było czuć piękny zapach szarlotki. Podziękowałam i przytuliłam Trendermana. Zasiedliśmy wszyscy do stołu i pokroiłam ciasto.

- No, no spisałaś się bardzo dobrze. - rzekł Slender.

- To wszystko przysługa Trendera, żeby nie on to nie poradziłabym sobie.

- Obojga zasługujecie na pochwałę, a więc zasiądźmy do stołu.

Wszyscy prócz Offendera jedliśmy szarlotkę, rozmawialiśmy, żartowaliśmy. Zanim się obejrzeliśmy była już 21:00. Powoli zbieraliśmy się do spania. Jak zwykle poszłam do swojego pokoju, ubrałam piżamę i położyłam się spać. Obudziłam się rano, zeszłam w piżamie na dół i nikogo już nie było w środku. Zauważyłam tylko Offendera w kuchni jak coś robił, nie chciałam mu przeszkadzać. Poszłam z powrotem na górę i wskoczyłam do łóżka. Zdrzemnęłam się na pare minutek. Nagle ktoś zapukał do moich drzwi. To był Offender, który coś przyniósł jak by tacę śniadaniową.

- Dzień dobry różyczko, wyspana?

-Cześć, t-tak.

- Przygotowałem dla ciebie śniadanie. Tosty z nutellą i herbatę taką jaką lubisz.

- Dziękuję to bardzo miłe z twojej strony.

- Dla mojej różyczki wszystko. - uśmiechnął się szeroko. Zarumieniłam się.

- Slender kazał mi żeby ci przekazać żebyś opiekował się mną i żebyś opanował się z pociągiem do kobiet czy coś w tym stylu.

- Hahahahaha z pierwszym się zgadzam, ale drugiego nie mogę obiecać... - powiedział dosyć zboczonym głosem. Zamilkłam na chwilę i zaczęłam jeść.

- Co wczoraj robiliście beze mnie?

- Upiekłam z twoim bratem Trenderem szarlotkę.

- Napewno była pyszna, zostawiłaś kawałek dla mnie?...

- Ups... Szybko zniknęła z talerza więc...

Nagle Offender przybliżał się do mnie coraz to bardziej. Oddaliłam się na róg mojego łóżka. On uśmiechnął się szeroko i był twarzą tuż przy mojej i powiedział:

- Z koro szarlotki nie starczyło to podarujesz mi coś innego...

Zaczął całować mnie po nogach w górę, aż po uda. Rozpiął moją luźną koszulę nocną powoli. Potem zsunął moje spodenki i pieścił moje piersi, a ja cichutko jęczałam podniecona. Po chwili byłam już bez biustonosza. Namiętnie oblizał swoje usta i zaczął lizać moją kobiecość, przy tym czułam wielką rozkosz. Próbowałam powstrzymać się od jęków, ale nie udało mi się. Po chwili zdjął spodnie i wyjął swojego członka. Powalił mnie znów na łóżko i wszedł w moją kobiecość. jęknęłam głośno po czym zaczął się we mnie poruszać coraz szybciej i szybciej.

- Off dochodzę!

Diabelsko szybko się poruszał, aż po czasie razem doszliśmy. Jego nasienie wytrysnęło na moją brodę i piersi. Oblizałam jego członka, widać, że go ostro to podnieciło.

- To był najlepszy stosunek w moim życiu, jesteś taka mmm... gorąca.

- Ja ciebie też kocham. Złożyłam mu delikatny pocałunek. Odwzajemnił to i powiedział:

- Idę zapalić, chcesz kochanie?

- Nie mam ochoty ja lepiej pójdę pod prysznic.

- To do później cukiereczku. - puścił oczko.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro