Bo umierasz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Zuza*

Obudziło mnie natarczywe dzwonienie mojego telefonu. 

-Wyłącz ten telefon, bo jak nie to utopię go w kiblu - Powiedział, przekręcając się na drugą stronę. Zaspana chwyciłam telefon i odebrałam, siadając na łóżku. 

-Halo? - Mówiłam zaspanym głosem. 

-Zuza, czy ty śpisz? - Mówiła bardzo pobudzona. 

-Jest druga w nocy...Normalni ludzie śpią o tej porze, nie wiem co ty robisz, że nie śpisz?

-No właśnie normalni. 

-Olivia do rzeczy. 

- A wolisz tak w skrócie, czy całą wersję?

-Wolę całą wersję w skrócie - Powiedziałam przecierając oczy. 

- No dobra to ...Porwali mnie i Kubę, zamknęli nas na jakiejś hali, przyszedł tam Kevin tak ten Kevin, ten który miał nie żyć. Później dołączyli do nas Filip i Camila, razem z Kubą pobiliśmy dwóch typków, a później jeszcze dziewięciu, wróciliśmy do hotelu  i próbowałam zadzwonić do Meli, ale nie odbierała telefonu, to rozmawiałam z Igorem, obiecał mi, że ją znajdzie. - Zapanowała chwila ciszy. - Zuza?

-Em czekaj bo próbuję to ogarnąć...No dobra...To co teraz? 

-Jutro wracam. 

-To my też -Powiedziałam patrząc na Borysa. 

-Dobrze...

-A co z nią?

-Igor mam dać mi znać. 

-No dobra, to do zobaczenia. 

-Pa. 

Opadłam z impetem na łóżko. -Co jest? - Zapytał odwracając się w moją stronę. 
-Pakuj się, wracamy do rzeczywistości...

**

https://youtu.be/E2Qe3_gSG8Y

-Wytłumaczysz mi jak to się w ogóle stało, że jesteś z dziewczynami? 

-To trudna historia...Złożona z wieloma wątkami...

-Może się nie zgubię. 

-Jak pewnie się domyślasz, Mela łączy nas wszystkie. Moja historia, ma w sobie wiele agresji. Kiedyś trenowałam boks...Szło mi całkiem nieźle, a że w domu się nie przelewało, walczyłam na nielegalnych walkach w klatkach. Tam poznałam Kevina...Był zachwycony moją zręcznością i szybkością.

Wciągnął mnie w ten biznes, zabijanie ludzi stało się moją codziennością, agresja z każdym dniem we mnie rosła, potrafiłam zaatakować człowieka, bez żadnego powodu.  Nie radziłam sobie z tym wszystkim, byłam zła na to, że jestem zła. Kiedyś weszłam do klatki i zrobiłam straszną rzecz...Nie potrafiłam nad sobą zapanować, zabiłam dziewczynę, stosując na niej cios którego nikt nigdy nikogo nie nauczył. 

Kevin to załatwił, ale ja  nie byłam w stanie sobie z tym poradzić...Znienawidziłam się za to i za te wszystkie morderstwa. On wmawiał mi, że pieniądze leczą smutki, a to nie prawda... Odreagowywałam to wszystko agresją. Biłam, zabijałam, okaleczałam.  Któregoś dnia, dostałam zlecenie  na dziewczynę z ringu, miałam ją zabić w trakcie walki zapłacili mi za nią siedemdziesiąt tysięcy...Na tyle wycenili jej życie.

Nawet nie wiesz  jaką niespodzianką dla mnie był fakt, że dziewczyna była ode mnie dwadzieścia razy większa i silniejsza. Powaliła mnie na ziemię, skopała, biła tak, że nie byli jej w stanie odciągnąć. Na koniec wykrzyczała mi, że dziewczyna którą kiedyś zabiłam była jej siostrą, a to jest zemsta.

Bolało mnie wszystko, naprawdę myślałam, że to jest mój koniec. Kevin do mnie podszedł, a kiedy poprosiłam go, żeby mi pomógł, wyśmiał mnie. Na odchodne powiedział, że mogłam się nie podkładać. Nie podszedł do mnie nikt, o własnych siłach wyszłam z hali i usiadłam na jej tyłach. Łzy leciały mi po policzkach, ale wróciłam do domu.

Wszystkie rany goiły się długo... Bardzo długo, ale kiedy już się zagoiły, wróciłam tam. Stałam przed Kevinem i do dziś pluję sobie w brodę za to, że go wtedy nie zabiłam...Dwóch jego goryli wyprowadziło mnie z hali, a ja miałam w sobie tyle agresji, że już nad tym nie panowałam.

Nagle w tej ślepej uliczce pojawiła się postać. Ruszyłam na nią z chęcią rozszarpania. Dziewczyna wtedy złapała mnie z nadgarstek, przekręciła, podłożyła nogę, nie używała w ogóle swojej siły, korzystała z mojej. Byłam pod wrażeniem tego, że załatwiła mnie jedną ręką. Jak już leżałam na ziemi, podeszła do mnie i podała mi dłoń. Rozmawiałam z nią bardzo długo, z zaciekawieniem słuchając tego co do mnie mówi.

Tydzień później już pokazywała mi ciosy, ruchy, ułożenia, ale najważniejsze nauczyła mnie panować nad agresją. Oczyściła mnie, dała nową tożsamość...Po miesiącu współpracy podarowała mi kosę. Krótką, ale bardzo ostrą, pokazała jak jej używać w połączeniu z tymi ruchami. Po pół roku nauki, byłam w stanie wbić komuś nóż w taki sposób, że nawet o tym nie wiedział.

Domyślasz się chyba, że tą dziewczyną była Mela...Tak właśnie ją poznałam  i tak zmieniłam swoje życie. Z maszyny do zabijania, która nad sobą nie panuje w człowieka, który odróżnia dobro od zła. 

-Wow...Nawet nie wiem co teraz powiedzieć. 

- Spodziewałam się tego...Ale teraz może zrozumiesz, dlaczego tak ważne jest to żeby go unicestwić...Żeby nie krzywdził już nikogo. 

-Płatny zabójca...

-Nie, nie...Kevin nigdy nie ubrudził sobie rąk. Jego ludzi nie bez powodu noszą białe rękawiczki. To jest znak ostrzegawczy, ale i szansa dla ofiar...

-Jak to? - Skrzywił się. 

- Dzień, dwa przed atakiem, ofiara otrzymuje ostrzeżenie. W skrzynce, na wycieraczce czasem za wycieraczkami samochodu podkłada się białą rękawiczkę. Niestety, ale większość z nich po prostu do zlewa.   Kevin jest grubą rybą w tym biznesie, jego ludzie uchodzą za najlepszych. Przepraszam uchodzili...

-Już nie ?

-Nie...Odkąd Mela się wyłamała i pokazała, że można mu uciec, że można mu się przeciwstawić, bardzo stracił w oczach ludzi z branży. Zniszczyła go, a raz go nawet zabiła. 

-Co?

-Ten tydzień wtedy...Żyłyśmy w strachu. Mela knuła od dawna za plecami Kevina, jednak cały czas dla niego pracowała. Ale wtedy...Dał jej zlecenie, na człowieka, którego ona nie potrafiła zabić...Obiecałam, przyrzekłam jej, że nikomu tego nie powiem, więc słowa dotrzymam.  Mela wtedy już totalnie chciała zakończyć tą współpracę, ale nie chciała odejść bez ostatniej wypłaty.

Jednak coś zawiodło, plan nie wypalił Kevin żył, a my uciekłyśmy za granice, do Włoch...Do stolicy wszelkich mafii. Ale on też i tam miał wtyki...Dowiedział się gdzie jesteśmy, Mela odesłała nas do kraju, zrobiła to podstępem, została sama...A my głupie nie ogarnęłyśmy, że ona wtedy się z nami żegnała.  Nie wiem jak wyglądała ta walka, ale trzy dni po nas wróciła do kraju i informacją, że zabiła Kevina...Że to koniec...Ale on żyje, wrócił jest mściwym człowiekiem...

- A nasz udział ?

-Kevina przyjął jakieś zlecenie na was. Staramy się dowiedzieć o kogo chodzi, ale to wszystko zawsze było pilnie strzeżoną tajemnicą...

-To...Jest...

-Najgorsze - Zaśmiałam się pod nosem-Powiedz, umiesz posługiwać się bronią inną niż pistolet ?

- Na przykład? 

-Nóż, sztylet? 

-No wiesz pochlastać kogoś chyba nie jest tak trudno. 

- Ta...Nauczę cię - Zjechałam na boczną drogę, a po chwili zaparkowałam przy lesie. Wysiadłam z samochodu, a Borys zrobił dokładnie to samo. 

-A jak to chcesz zrobić bez sprzętu? - Zapytał, a ja się tylko zaśmiałam. Otworzyłam bagażnik samochodu i wyciągnęłam z niego czarne płótno. Rozłożyłam je na masce, a Borys miał oczy jak dwie pięciozłotówki. Nachyliłam się do niego.

-Ja zawsze mam sprzęt przy sobie - Szybkim ruchem wyciągnęłam jeden ze sztyletów, stanęłam za nim i przyłożyłam mu go do gardła. - Najważniejsze...Nie pozwól mi się do ciebie zbliżyć - Mówiłam mu do ucha - Bo umierasz...-Przejechałam sztyletem po jego zaroście, obcinając go lekko. - Drugie, nigdy nie odwracaj się do mnie tyłem - Przejechałam ostrzem po jego plecach. - Bo umierasz. - Trzecie, chroń palce - Umieściłam ostrze między jego palcami - Bez nich raczej mi już nie zaszkodzisz, więc umierasz .

- Ale...

-Cii...-  Przytuliłam go - Piąte, reaguj! - Przyłożyłam broń do jego karku. - Bo umierasz. 

-Robisz to z taką gracją - Powiedział, całując mnie w policzek. 

- Dużo ćwiczyłam - Uśmiechnęłam się .

- Pokaż mi coś . 

-Jasne - Wyciągnęłam z pokrowca nóż myśliwski - To jest dobre na początek. 

- Pokaż. 

-Nie potnij się.Pamiętaj musisz wiedzieć, gdzie ciąć żeby zabić - Przyłożyłam mu palce do szyi - Tu masz najwięcej czułych punktów. Następne są tu. -Pokazałam mu żyły na rękach. - No i oczywiście uda...- Stanęłam za nim - Nie tnij gardła...Tnij nad nim - Przejechałam mu w miejscu zgięcia - Odcinasz dostęp tlenu...Więc... 

-Umierasz -Dokończył z uśmiechem. 

-Dokładnie. - Odwrócił się w moją stronę i posadził mnie na masce samochodu. 

- Pokazujesz mi nowe rzeczy, uczysz mnie...- Patrzył mi głęboko w oczy - Więc pozwól, że teraz ja cię czegoś nauczę - Zaśmiał się i zaczął mnie całować...
 


https://youtu.be/yfzRNwmNdbo

Mela


25.06.2018 01:12

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro