Wulkan energii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Olivia*

-Co to jest? -Zapytał otwierając schowek w samochodzie .

-Nic, nic - Zaśmiałam się. 

-Muzyka! No to zobaczmy czego ty tu słuchasz...-Wyciągnął i zaczął przeglądać, zaśmiał się. 

-No co? 

-Nie nic. Egzotyk, Soma...Nieźle, dobre gusta, dobre - Zaśmiał się znowu, a ja się trochę zawstydziłam. 

-Kuba, schowaj to! -Śmiałam się.

-A pod łóżkiem masz moje zdjęcie? 

- Nie pod łóżkiem mam CKMa z Wojciechowską - Posłałam mu uśmiech - Zaraz będziemy. 

-Super. 

Podjechałam pod mały pensjonat i zaparkowałam samochód. 
-Zaczekaj, zobaczę czy wszystko jest okey. 

- Jak zostanę w tym samochodzie to zwariuję jeszcze bardziej -Powiedział odpinając pas.

- Mhm...No dobra - Wyszliśmy z samochodu i weszliśmy do środka, przywitała nas miła recepcjonistka. Wzięliśmy torby i udaliśmy się do pokoju. Opadałam na łóżko i miałam ochotę zasnąć, ale wiedziałam, że przy Kubie to będzie mało prawdopodobne. Cwaniak poszedł pod prysznic, więc ja mogła wreszcie spokojnie zadzwonić do Meli i spróbować się czegoś dowiedzieć. 

-Co jest?- Zapytała.

-Jesteśmy na miejscu, ale ty mi powiedz czy masz jakieś informacje ?

- Nic nie wiem, jeszcze...Muszę dorwać któregoś z nich, ale nie wiem jak. 

-Wystaw Igora na przynętę - Zaśmiałam się - Taki żarcik. 

-Ale to jest myśl! 

-Myślę, że on nie będzie zbytnio zadowolony...

-Trudno...Coś za coś - Zaśmiała się - Co będziecie robić ?

-Zabiorę go gdzieś, przy ludziach zachowuję się znośnie, wiesz mi to istny wulkan energii, a niemal cały dzień siedział grzecznie, więc ...Musi odreagować. 

-Dobra...Muszę kończyć, dam znać jak się czegoś dowiem. 

-Jasne - Rozłączyłam połączenie. 

-Żyjesz? - Kuba strzelił się na łóżko obok mnie .

-Żyję, ubierz się i idziemy. 

-Gdzie? 

-Jak to gdzie? Na lodowisko...- Uśmiechnęłam się.

*
-Kuba to nie jest takie trudne! 

-Mhm...

-No dawaj - Pociągnęłam go delikatnie za rękę, a on się zachwiał. 

- Eejejejej...Powoli...Złapał moją drugą rękę. 

-Najwyżej się przewrócisz. 

-Mhmm...

-Lewa, prawa, lewa, prawa...No łapiesz, jest dobrze. 

- Taa...Dobra możesz przyśpieszyć - Powiedział, a ja troszkę przyśpieszyłam. 

-Puszczę cię teraz, spróbuj sam.

-Nie wiem czy to dobry pomysł.

-Dajesz ! -Zaśmiałam się i odjechałam trochę dalej. - Ładnie ci idzie  -Oparłam się o bandę i patrzyłam jak Kuba, powoli uczy się na błędach. Nagle do moich uszu, dobiegł dziwny dźwięk..."Co jest?" Rozglądnęłam się, jakieś dzieci, ludzie niby wszystko dobrze, wróciłam wzrokiem do Quebo. " Co to jest? Przecież to chyba nie  jest...Kurwa!"  Rzuciłam się w jego stronę, nie utrzymał równowagi  i przywitaliśmy lód. Rozległ się cichy huk i w bandę wleciała mała kulka. 

- Co t...- Nie dokończył, chwyciłam go za rękę i zjechałam z nim ostrożnie do boksu.  Ściągnęliśmy łyżwy . -Jak oni nas tu znaleźli ?

-Jakoś cię namierzają. - Ciągnęłam go za rękę, szybko szliśmy w stronę pensjonatu. - Kuba, przypomnij sobie...Czy ostatnio w twoim życiu coś się zmieniło? Czy pojawił się w  nim ktoś nowy? Działo się coś dziwnego ?

-Nie wiem...Chociaż...

-No?

-Ale to raczej mało istotne...

-Mów !- Popatrzyłam na niego .

-W tamtym miesiącu, odwołali mi wszystkie koncerty we Wrocławiu...Zdziwiłem się bo, po prostu zadzwonili i powiedzieli, że nie mogę zagrać .  A kiedy pytałem dlaczego nie umieli mi tego wytłumaczyć. 

-We Wrocławiu? 

- Mhm - Ktoś biegł od tyłu w naszym kierunku, odwróciłam się i podcięłam mężczyznę,  trzymał coś w ręce . Po chwili z drugiej strony pojawiło się jeszcze dwóch, oparłam się plecami o plecy Kuby. Okrążyli nas, każdy był uzbrojony . 

-Jeśli zaczną strzelać skończymy jak ser...Z dziurami .

-Nawet nie ma jak uciec...Oni są wszędzie -Popatrzyłam na  dach budynku, który znajdował się niedaleko nas, siedział na nim mężczyzna, również mierząc do nas z broni. " To chyba koniec..."
Nagle poczułam, że coś wbiło mi się w szyję, przyłożyłam w to miejsce rękę, wyciągnęłam igłę. 

-Kuba oni...-Popatrzyłam na niego, ale  był w dokładnie takim samym stanie jak ja. Po chwili zapanowała ciemność 

**

Ocknęłam się. Głowa bolała mnie jak nigdy, było mi niedobrze i chciało się strasznie pić, czułam się jak po naprawdę solidnej imprezie.

-Kuba, żyjesz? - Zapytałam, a po chwili usłyszałam tylko ciche mruknięcie. - Jak się czujesz?

-Źle...Gdzie my jesteśmy? 

-Też chciałabym to wiedzieć - Nasze ręce i nogi były bardzo mocno związane, obraz jeszcze przez następne dziesięć minut wirował. - Jak się stąd wydostać? - Szarpnęłam mocniej ręce, ale to nic nie dało, sznur był za gruby. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu, panował w nim pół mrok, było cicho jak w grobie.  Po chwili wielkie, metalowe drzwi otworzyły się i do środka, wszedł elegancki, mężczyzna  ubrany w   dobrze leżący na nim garnitur. 

-Witam państwa - Mówił "Skąd ja znam ten głos?" - Cieszę się, że mogę was gościć  no może to nie są jakieś wysoki standardy, ale zawsze coś...-Mówił to, ale słyszałam tylko głos, w mroku nie mogłam dostrzec jego twarzy.

-Chcesz pieniędzy? - Zapytał Kuba - Popularności? Czego chcesz? 

-Nie potrzebuję pieniędzy, ani sławy, potrzebuję czegoś innego - Postąpił krok do przodu, wreszcie zobaczyłam jego twarz. - Potrzebuję...Takiej, niskiej dziewczyny, aroganckiej, wygadanej, cynicznej, agresywnej. Wiecie o kim mówię? 

- Kevin...

-O proszę! Olivka poznałaś minie - Zaśmiał się - To bardzo dobrze.

-Czego od niej chcesz?- Mówiłam przez zęby. 

-Ja od niej niczego nie chcę, ja chcę ją!  

-O kim on mówi ? -Wtrącił się Kuba. 

-O Meli...- Mężczyzna poczerwieniał i wydał z siebie krzyk. 

-Nie wymawiaj przy mnie tego imienia! - Krzyczał mi prosto w twarz, żyły na jego szyi zwiększyły swoją objętość.  

-Skoro chce ją to po co mu my? -Zapytał Que.

-Bo mi chodzi o nią, a mojemu zleceniodawcy o was...Po nitce do kłębka, a ponieważ Olivia, jest najmniej agresywnym ogniwem, zacząłem właśnie od niej. 

- Jesteś żałosny! Nigdy nie uda ci się jej udupić! Nigdy! Dobrze wiesz, że jest od ciebie sprytniejsza, dobrze wiesz, że jest lepsza od tych wszystkich ludzi, których tresujesz!

-Zamknij się! - Trzasnął mnie w twarz. 

-Potwierdzasz tylko moje słowa. -Powiedziałam patrząc mu w oczy.

-Ale wiesz jaka jest jej największa wada? Ma honor, odda za was życie, za was i za każdego z waszych towarzyszy, a już na pewno, za tego całego Igora. Mała się zakochała...Jaka szkoda, że już nie długo będzie się musiała rozstać z miłością swojego życia...

-Jesteś...

- Wiem, że jestem...Dobrze panowie, zostawcie ich, za trzy dni ma przyjechać nasz klient, weźmie tego tu o...-Pokazał na Kubę. - Postarajcie się żeby przeżył te trzy dni...A co do Olivii to...- Uśmiechnął się -Mam inne plany.  Wszyscy wyszli z pomieszczenia zostawiając nas samych. 

- Kurwa! Muszę cię stąd zabrać...-Mówiłam szarpiąc się. 

-Musisz ostrzec Mele -Powiedział - Musi wiedzieć, że grozi jej niebezpieczeństwo.

-Teraz ty jesteś ważniejszy- Przysunęłam się do niego - Daj ręce . 

-Po co? 

- Spróbuję przegryźć ten sznur . 

-Ale...

-Kuba...Nie dyskutuj ze mną chodź raz dobrze? - Popatrzyłam mu w oczy.

-Dobrze . - Odwrócił się do mnie tyłem i podniósł ręce najwyżej jak mógł. Wgryzłam się w sznurek  i powoli zaczął pękać. - No jeszcze trochę. -Kuba szarpnął nim mocniej i pękł . -Jest!- Szybko rozwiązał swoje nogi i moje ręce. Po chwili staliśmy już równo. 

-Dobra, teraz szybko znaleźć stąd jakieś wyjście - Zaczęliśmy rozglądać się po dużej hali, ale niczego nie udało nam się znaleźć.- Tu nic nie ma! Nie ma jak stąd wyjść...- Usłyszeliśmy jak w drzwiach przeskakuje zamek, a po chwili się otwarły. 



https://youtu.be/CE02i--8hWI

Pozdrawiam ;) 
Mela

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro