Lady c.d

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Służka się ukłoniła i odeszła. Diana weszła do środka. Pokój był ogromny. Był kominek, wielkie łoże, łazienka i toaletka. Oboje byli w szoku, ale i zmęczeni. Modnisia nie czekając ani chwili dłużej skierowała się w stronę ogromnego łoża. Marzyła tylko o tym by wreszcie spokojnie spać. Podeszła do przyjaciela, który stał przy oknie.

- Tommy, ty nie idziesz spać? Martwisz się czymś?

- Możliwe-

- Jesteśmy bezpieczni. Campbell siedzi w lochach i czeka na wyrok. Nie skrzywdzi już nikogo, Możesz być spokojny, jeśli to cię martwi a o rodzinę też się nie martw. Wiedzą, gdzie jesteśmy-

-...-

- Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczona i chętnie pójdę spać-

-...-

- Dobranoc Tommy-

Odwróciła się i chciała iść spać, ale znów ją zatrzymała jego ręka. Przyciągnął ją do siebie, spojrzał jej w oczy i... pocałował co ją zaskoczyło. Przez chwilę stała i nie wiedziała co się stało aż w końcu zmęczenie wzięło górę, zdjęła naszyjnik, odłożyła na toaletkę i położyła się spać. Następnego dnia, gdy się obudziła, pierwszy raz od długiego czasu nie miała koszmaru i była spokojna. Ku jej zaskoczeniu na łożu były dwa komplety ubrań. Zabrała jeden i poszła się przebrać. Kiedy wszyła Thomas już nie spał, uśmiechnęła się tylko do niego i poszła do toaletki by założyć naszyjnik. Ku jej zdziwieniu na stoliku leżał prezent a obok był liścik.

Dla najpiękniejszej od wielbiciela

Twej urodzie żadna nie dorówna i może się przy tobie schować

Każda chce być tobą, lecz nigdy Ci nie dorówna

Każdy mężczyzna chce Cię mieć, lecz nie ma żaden

Śliczna Lady Diano, przyjmij dary od swego wielkiego wielbiciela

Edward

Diana się zarumieniła i otworzyła prezent. W środku znajdowała się biżuteria, znalazło się także kilka spinek do włosów. Na ten widok uśmiechnęła się tylko. Pamiętała, że gdy tylko się zjawiła na królewskim dworze nie mogła odpędzić od siebie Edwarda, który nieustannie prawił jej komplementy, czasem ją nawet to bawiło, ale wiedziała, że książę jest kobieciarzem i raczej nie szukał stałego związku. Postanowiła wybrać coś z pudełka. Założyła śliczne kolczyki z diamentami a włosy upięła srebrną spinką. Przyjrzała się uważniej biżuterii i dostrzegła malutkie serduszko, gdy je wyjęła okazał się, że jest to naszyjnik a na owym serduszku było wygrawerowane D. Zachwyciło ją to i postanowiła założyć ten naszyjnik a tamten schowała do pudełeczka wraz z liścikiem. Wstała i zabrała prezent ze sobą. W tym momencie wyszedł Thomas, który zaniemówił na widok dziewczyny bowiem wyglądała zjawiskowo i nie dało się oderwać oczu.

- Tommy, zanim wyjdziemy musisz wiedzieć jedną rzecz-

- Tak?-

- To nie moja pierwsza wizyta tutaj-

- Rozumiem-

- Dobrze, możemy iść-

Thomas kiwną tylko głową. Dianka uśmiechnęła się i skierowała się do drzwi. Wyszli i udali się do jadalni. Służba otworzyła im drzwi. Przy stole siedzieli już wszyscy i czekali na nich. Gdy tylko Diana była w zasięgu Edwarda, ten wstał i zaczekał aż podejdzie bliżej by ją przywitać.

- Lady Diano, miło znów Cię widzieć. Jak zwykle ślicznie wyglądasz-

- Ciebie również miło widzieć książę-

- Widzę, że prezenty się podobają-

- Rozumiem książę, że suknie również wybierałeś-

- Oczywiście i widzę, że pasuje idealnie-

- Tak, dziękuję jest śliczna-

- Powiedz mi Diano, kim jest twój towarzysz?-

- To mój drogi jest Thomas, mój przyjaciel-

- Ah tak, ojciec wspominał-

- Edwardzie daj już spokój Dianie. Mam nadzieję, że zjecie z nami-

- Z przyjemnością Wasza Wysokość-

- Pozwól Lady Diano-

Książe odsunął krzesło zaraz naprzeciwko siebie i pokazał Dianie by usiadła. Dziewczyna posłała mu uśmiech i usiadła a Thomas usiadł obok niej. Książe nie mógł przepuścić takiej okazji i przez cały posiłek komplementował wygląd dziewczyny a po jakimś czasie zrobił się śmielszy wobec niej. Dziewczyna w pewnym momencie spojrzała na swojego towarzysza, który był nieobecny. Dziewczyna wstała od stołu i podziękowała za posiłek. Oznajmiła także, że będą wracać, bo za pewne martwią się o nich a także czeka ich długa droga.

- Jak to nie zostaniecie dłużej?-

- Może innym razem-

- Nie daj się prosić piękna. Zostań na dłużej. Twój przyjaciel może wracać a ty zostań, mógłbym Ci pokazać naszą altankę albo klomby z kwiatami-

- To bardzo miłe z twojej strony Edwardzie, ale muszę wracać do rodziny-

- Oh, nic się nie stanie, jak zostaniesz dłużej-

- Edwardzie dosyć tego! Diana powiedziała, że chce wracać więc uszanuj to-

- Tak ojcze-

Król był rozczarowany zachowaniem swojego syna, ale cóż taki był. Przeprosił Dianę za jego zachowanie, posłał służbę by przygotowali samochód a sam odprowadził gości do wyjścia. Po drodze jeszcze rozmawiali, a kiedy wszyli samochód właśnie podjechał.

- Dziękujemy królu za gościnę. Bardzo się cieszę, że znów mogłam tu być-

- To ja dziękuję moja droga. Jeśli chodzi o sprawę komisarza zostanie zdegradowany i przeniesiony jak najdalej od Birmingham-

- Dziękuję królu. Zatem będziemy ruszać-

- Do następnego spotkania-

Dziewczyna się uśmiechnęła i powędrowała za Thomasem do samochodu. Ruszyli w drogę. Panowała cisza, którą przerwał Tommy.

- Zawsze to tak wygląda?-

- Co?-

- Twoja wizyta na dworze króla-

- Cóż jeśli chodzi o księcia to tak, a jeśli pytasz o prezenty to nie-

- Ty tak często na tym dworze bywasz?-

- Nie, niewytrzymała bym tyle z Edwardem. Dobrze, że byliście, bo nie chcę nawet myśleć co by było gdybym była z nim sam na sam-

- Zasypałby Cię prezentami czy może komplementami-

- Nic z tych rzeczy. Jest kobieciarzem i to królewskiego pochodzenia. Może wszystko-

- Zauważyłem-

- O czym myślałeś podczas śniadania?-

- Jak uciszyć tego księcia-

- Nie kłam, wiem, że nie o tym-

- O wczorajszym pocałunku. Nie zareagowałaś w żaden sposób-

- Byłam zmęczona i zaskoczyłeś mnie-

- No tak ratowałaś nam życie, a gdyby książę Cię tak pocałował?-

- Zostałby zbesztany z samego rana-

- Na pewno?-

- Oj daj sobie spokój Shelby-

Nic już na to nie odpowiedział. Reszta drogi minęła im w ciszy. Kiedy dotarli przywitała ich Grace, która miała im coś do przekazania.

- Długo Was nie było-

- Rozmowy się przedłużyły a król nie chciał byśmy wracali nocą-

- Widzę, że na królewskim dworze też masz adoratorów-

- Adoratora. Tak, książę Edward nie przepuści okazji by piękność obdarować prezentem. Mnie to już w ogólę sobie nie odpuści-

- Ten sam książę Edward, który jest kobieciarzem?-

- Tak. Żałuję, że nie było Alberta, jest o wiele milszy i się nie narzuca-

- Widzę, że masz bardzo dobre układy na królewskim dworze-

- Mam, ale dość o mnie. Opowiadaj co się działo jak nas nie było-

- Olivier mi się oświadczył-

- Moje gratulacje kochana. Cieszę się, że w końcu się odważył-

- Wiedziałaś?-

- Oczywiście, że tak. Pomogłam mu trochę się przygotować do tego-

- Jesteś wspaniała!-

- Oj nic wielkiego. Właśnie, mam co dla Ciebie od jego wysokości-

- Naprawdę?-

- Tak. Oto twoje odznaczenie za zasługi dla króla-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro