Część 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 21

Elle

Teraz już wszyscy wiedzą. W klubie czasami czuję spojrzenia Stormów , na pewno są zaskoczeni. Ryder żali się, że dostaje same groźby śmierci jeśli coś odwali. I choć zależy mi by jeszcze trochę pożył, przyznaję że opiekuńczość tych twardzieli na motocyklach rozczula mnie.

- No zadowolona, grożą , że mnie powieszą za jaja a ty się uśmiechasz - mówi z wyrzutem Ryder. Właśnie jesteśmy w jego warsztacie, siedzę sobie na blacie roboczym i przyglądam się jak naprawia silnik. Jego koszulka i dżinsy sa pokryte smarem. Tak samo jego seksowne umięśnione ręce.

- Co ja ci na to poradzę?

- Na początek przestań się tak szczerzyć! - warczy a ja wybucham śmiechem.

- Czuję , że jakbyś to ty coś odwaliła to i tak by powiedzieli ,że to moja wina a na końcu dodaliby "dobrze ci tak".

- Hahaha chyba muszę się z tobą zgodzić. Nieźle się wpakowałeś koleś- patrzy na mnie groźnie i powoli podchodzi do mnie. Widzę jak pociera swoje brudne ręce i zaczynam rozumieć co chce zrobić. Zeskakuję szybko z blatu i zaczynam uciekać. Niestety Ryderowi udaje się klepnąć mnie w tyłek. Oglądam się za siebie i widzę,że na lewym pośladku mam idealnie odciśniętą czarną łapę na jasnoniebieskich dźinsach.

- Coś ty zrobił, jak ja mam teraz tak chodzić?- tym razem to Ryder zaczyna się głośno śmiać.

- Mówiłem ,że jak będziesz niegrzeczna to czekają cię klapsy.

- Ale mam smar na tyłku.

- Nie słonko, masz piękny odcisk mojej dłoni na tyłku. Wygląda stosownie!

- Że co? Stosownie?

Podchodzi do mnie blisko i tym razem nie uciekam. Nachyla się do moich ust i pyta...

- A czyj to tyłek?

- Mój- mówię stanowczo.

- Nie, spróbuj jeszcze raz. Czyj to tyłeczek?

- Mój i tylko mój !- omalże nie krzyczę, mrużę na niego oczy a ten bezczelny typ uśmiecha się słodko.

- Lubię jak jesteś zła, twoje oczy aż iskrzą.

- To piorunem w ciebie strzelam.

Zbliża się jeszcze bardziej i muska moje usta swoimi.

- Jeszcze raz , czyj to słodki tyłeczek do pieszczenia?

Jak on to robi , że w jednej sekundzie robię się cała napalona. Nigdy tak nie reagowałam na faceta. Nie mam wyboru, muszę powiedzieć mu prawdę.

- Twój- mówię cichutko. Ryder całuje mnie namiętnie, po chwili odsuwa się , puszcza mi oczko i wraca do samochodu, który naprawiał. Niech go diabli. Wie jak na mnie działa i to wykorzystuje. Zadufany w sobie bobek. Z obrażoną miną zaczynam krążyć po warsztacie i udaję , że nie zwracam na niego uwagi. Gdy wychodzę przez otwarte drzwi garażowe na plac by złapać trochę słońca., Ryder śmieje się i krzyczy...

- Fajny tyłeczek pielęgniareczko!

Warczę, ale za chwilę mój nastrój się poprawia gdy widzę , że na plac zajeżdża Michael Devenport. Z wielką satysfakcją na twarzy odwracam się do Rydera, któremu ewidentnie zrzedła mina. Uśmiecham się słodko do niego i mówię...

- Myślę kochanie , iż twój seksowny ślad na moim tyłeczku sprawia , że zwraca na siebie większą uwagę. Dodaje pikanterii. Jak to było? Każdy fantazjuje o niegrzecznej pielęgniarce?- puszczam mu oczko i odwracam się zadowolna w stronę Michaela , który już wysiada z samochodu. Na mój widok szeroko się uśmiecha i podchodzi. Słyszę za sobą hałas, jakby coś upadało na ziemię.

- Cześć Michael.

- Cześć Elle, jak się masz?

- Ooo wszystko w jak najlepszym porządku- uśmiecham się i nagle czuję jak Ryder staje obok mnie bardzo blisko. Michael kieruje wzrok i trochę wygląda na...wystraszonego? Patrzę na Ryder i widzę jak ma mord w oczach.

- Siema Devenport, co cię sprowadza?- nigdy nie słyszałam tak lodowatego głosu Rydera.

- Wpadłem po okulary przeciwsłoneczne, ostatnio zostawiłem.

- Tak są w biurze, Elle skarbie przyniesiesz?- patrzy na mnie baaaardzo poważnie.

- Lepiej ty idź , ja będę ich szukać wieczność- udaję idiotkę i dalej się uśmiecham.

- Znajdziesz,leżą koło kompa. Ja muszę porozmawiać z Michaelem- zerkam na Michaela i widzę, że zastanawia się co tu do licha się wyprawia. Czuję jak Ryder cały się napina , więc postanawiam już przestać się z nim droczyć i idę do warsztatu. Miał rację, szybko odnajduję okulary i wracam do chłopaków.

- Proszę Michael- podaję okulary, zabiera je i szybko się z nami żegna. Wsiada do samochodu i odjeżdża. Patrzę na Rydera pytająco, a on cmoka mnie w czoło i uśmiechnięty wraca do środka. O czym rozmawiali? I dlaczego Michael tak szybko odjechał? Drepczę za Ryderem i pytam...

- Co mu powiedziałeś?

- To co musiałem słonko- oznajmia spokojnie.

- Czyli co?

- Że ma o tobie zapomnieć bo jesteś moja i nikomu nie pozwolę na żaden ruch w twoją stronę. A jeśli mnie zlekceważy to mocno pożałuje. Mogłem jeszcze wspomnieć coś tam o broni i braku dowodów. Nic takiego. Luzik.- lekko wzrusza ramionami i dalej zaczyna grzebać w silniku.

- Zwariowałeś? Nie możesz mu grozić!

- Mogę, to święte prawo chłopaka.

- To były tylko żarty...ja żartowałam Ryder!

- Wiem słonko... ale to nie zmienia faktu , że chciał cię poderwać.

- Zazdrośnik.

- Nawet nie masz pojęcia kochanie- puszcza mi oczko , a ja tylko kręcę głową z bezsilności.

- Za taki numer, twój tyłek dzisiejszej nocy będzię bardzo czerwony- mówi Ryder a ja czuję jak moje policzki się rumienią. Doskonale wie , że lubię jego klapsy, więc nie do końca to będzie kara. Oboje będziemy czerpać z tego przyjemność. No masz ci los, znowu jestem napalona. Niech go diabli!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro