Część 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Rozdział 24

Ryder

Sandra wróciła, jest tutaj, w pierwsze urodziny Claire. Czuję jak serce mocno mi bije, a złość rośnie z każdą sekundą. Wychodzę z siedziby i widzę ją jak stoi koło bramy na placu. Dostrzega mnie i lekko się prostuje. Wygląda na zdenerwowaną i ma rację. Nie powinna tu być. Podchodzę do niej i mierzę ją wściekłym wzrokiem.

- Cześć Ryder- mówi cichutko.

- Cześć Ryder? Ty tak na serio?- pytam wściekle.

- Wiem , że jesteś na mnie zły ale daj mi wytłumaczyć...

- Co chcesz wytłumaczyć? To jak zostawiłaś własną córkę pod moimi drzwiam? To ,że nawet nie wiedziałem o ciąży?- prawię krzyczę, a ona się wzdryga.

- Bałam się, a potem zrozumiałam, że nie dam sobie sama rady.

- To trzeba było wrócić z naszą córką, a ty ją zostawiłaś! Wiesz co, źle powiedziałem, to moja córka i tylko moja!!!- widzę jak w oczach Sandry pojawiają się łzy, nic mnie to nie obchodzi.

- Przepraszam Ryder, wszystko naprawię, chcę ją zobaczyć proszę- skomle i nawet nie wiem co jej powiedzieć. Nie chcę by ją widziała, nie chcę by tu była.

- Nic z tego, wracaj skąd przyjechałaś!

-Ryder, co się dzieje?- nagle słyszę głos Elle i odwracam się w jej stronę. Stoi parę metrów od nas , trzymając Claire . O Boże, Claire. Nawet nie ma pojęcia co się dzieje. Patrzę na Sandrę i widzę jak przygląda się moim dziewczynom.

-Claire-słyszę szept Sandry i kiedy widzę jak chce iść w ich stronę, zagradzam jej drogę.

- O nie, nie masz prawa po tym co zrobiłaś!

-Ryder?- to Elle, słyszę jej zmartwiony głos.

-Elle, zabierz małą do środka i tam na mnie poczekajcie.

- Ale...-odwracam się szybko w ich strone i mówię błagalnie.

- Proszę Elle, zrób co mówię, wszystko ci wyjaśnię słonko.

Elle kiwa głową, zerka jeszcze raz na Sandrę i zaczyna iść w stronę budynku. Kiedy już są w środku, mówię z całą powagą...

- Odejdź Sandra, nie jesteś tu mile widziana- wtedy odchodzę i podążam za moimi dziewczynami.

Kiedy wchodzę do środka, zauważam , że muzyka jest przyciszona i wszyscy patrzą na mnie. Moja mama stoi obok Elle i Claire. Podchodzę do nich i proszę by poszły za mną do gabinetu Treya. Tam nikt nam nie przeszkodzi.

-Elle, to była Sandra.

- Ooo Boże- mówi zdenerwowana.

- Jak ona ma czelność tu przychodzić i to w pierwsze urodziny mojej wnusi?

- Mamo kazałem jej odejść i mam nadzieję, że posłucha.

- Chciała zobaczyć Claire...-mówi cichutko Elle a potem dodaje- chce ją zabrać?

- Nigdy nie oddam jej mojej córki- mówię śmiertelnie poważnie. Widzę jak Elle zaczyna się rozklejać, jak bardzo jest przejęta. Podchodzę do niej i całuję jej czoło i robię to samo z Claire.

- A co jeśli nie odejdzie?- pyta moja mama.

- Coś wymyślimy- zapewniam, ale sam zaczynam zastanawiać się ile Sandra może teraz namieszać. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro