13.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

/rozdział nie sprawdzany/

* 1 miesiąc później *

- Cześć... chciałem cię ostrzec. Nie miałem okazji spotkać sie z tobą w realu, więc mówię ci to podczas snu. Czuję i widzę, że nie jesteś dawną Karoliną. W tobie zaczyna się ukazywać demon. Jeszcze trochę a bycie złym będzie dla ciebie normalką... za niedługo wojna między dobrem a złem. Jak chcesz to mogę udzielać ci dobrych rad żebyś ty i twoja przyjaciółka nie stały się demonami. To jak?

- Cześć... dziękuję za informację i chętnie skorzystam z twojej propozycji - powiedziałam i się uśmiechnęłam - a jak u mojego taty?

- Taty? jakby ci to powiedzieć... on... oon... nie żyje...

- Że co?! Kto go zabił?!- krzyczałam i znowu straciłam kontrole. Zaczęłam go dusić siłą umysłu.

- zabójcą.. T-twego t-t-taty jest...Dom... - nie zdążył dokończyć, gdyż się dusił i nagle zniknął.

Zawołałam Dominika. Będę musiała z nim powrozmawiać... Po chwili był już u mnie.

- tak?

- Czy mógłbyś mi powiedzieć co robiles przez ten miesiąc? - powiedziałam przeslodzonym głosem.

- No... Eee... Hm...

- ZABILES MOJEGO OJCA?! TAK?!!

- Ale... - Nie dane bylo mu dokończyć bo wyjelam swój nozyk (jedyną pamiątkę po tacie, która miałam zawsze przy sobie) i zamachnęłam się na niego. A ze uczyłam sie tutaj magii to sprawiłam, że nie może stąd wyjść i nikt z jego ludzi wejść.

- JAK TAK MOGŁEŚ?! NAJPIERW POZBAWILES MNIE JEDNEGO PRZYJACIELA PÓŹNIEJ DRUGIEGO I NA KONCU OJCA!!!!! - wbilam mu sztylet w ramię. Zamachnelam się po raz drugi i tym razem wtrafilam w drugie ramię a on wbił mi swój sztylet (nawet nie wiem kiedy go w wyjął) w nogę przez co upadłam. Ale zebrałam w sobie resztke sił aby wstać i wbić mu sztylet w obojczyk. Ściągnęłam czar i znowu upadłam na ziemię. Najchętniej zabilabym Dominika za to co mi zrobił ale coś od środka mi mówi, ze nie powinnam tego robić.
Wyjelam kartkę i gdy miałam już chwycić ołówek w swą dłoń to usłyszałam w głowie głos Koriny: Alfa kazał zejść nam na dół, czekam na ciebie przed twoimi drzwiami.

Wyszłam z pokoju. Razem z Korina poszlysmy do pokoju Alfy.
- Tak? - Zapytała Korina.

- Chciałem was powiadomić, że zbliża się wojna między dobrem a... - Tu się wylaczylam i patrzyłam za okno. Po dłuższej chwili znów słuchałam Dominika - więc proszę abyście przychodziły na treningi codziennie od razu po obiedzie.

- Yhym. - Odpowiedziałam równo z przyjaciółka, po czym wyszlyśmy z sali i poszlysmy do swoich pokoi w ciszy.

~następnego dnia~

Trening nie był aż taki zły... Głównie walczyliśmy w postaci zwierzęcej. Szybko nauczyłam się kilku dobrych taktyk. Po trzygodzinnych ćwiczeniach poszłam do swojej łazienki, byłam się, ubralam w pidżame i poszłam spać...

*********

Przepraszam za długi brak rozdziałów, i ze ten rozdział jest bardzo krótki... Postaram sie aby następne były dłuższe ;)
Do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro