1O.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Gdy miałam zasnąć zadzwonił do mnie Kuba. O tej porze?!...o matko... Pomyślałam, że to coś ważnego więc odebrałam.

-Cześć... jesteś? - powiedział Kuba swoim słodkim głosem.

-Nie... odbieram jako duch - odpowiedziałam. Szczerze? Nie miałam ochoty na rozmowę...

-Mam ważną sprawę do ciebie...

-Jaką? - odpowiedziałam zaspanym głosem.

-Uważaj na swojego ojca i swój dom... wróg jest blisko ciebie... gdy tylko cię nie będzie w pobliżu zabije Twojego psa, ojca i zniszczy twój dom... NIE WYCHODŹ Z DOMU!!!! - krzyknął pod koniec do słuchawki ale już myślałam o czym innym...

-Ale, że co?! - ledwo co wykrztusiłam z siebie. - ale czemu on chce mi to zrobić?! - krzyczałam.

-Nie wiem... - dużo mi to mówiło...Ehh... - zaraz u ciebie będę...

-oook...

Koś zapukał do drzwi... chyba Kuba... Otworzyłam, bardzo się zdziwiłam i przestraszyłam... Co on tu robi? Przecież Dominik nie żyje... Stałam jak wryta i patrzyłam na niego... Zaczęłam się wycofywać.

-Co ty tu robisz? - zmieniłam się w wilka i zaczęłam warczeć na niego.

- Heh.. a jak myślisz? - odpowiedział z radością w oczach. Wkurzyłam się i skoczyłam na niego a on od razu zamienił się w czarnego jak noc wilka. Owszem może i był piękny ale i tak go zaatakowałam. Przez chwilę skomlał z bólu ale zaraz sprawa się odwróciła - albo się uspokoisz i przejdziesz do mojego stada albo zabiję twojego psa.
Skąd on wie, że zależy mi na moim psiaku?
- Nie przejde do twojego głupiego
stada! - Od powiedziałam. I nagle tuż obok mnie stał mój kochany psiak i zaatakował Dominika razem ze mną. I tak jak nagle pojawił się pies to tak nagle pojawil się moj tato Niestety.... Nie wiedział, że ja jestem tym białym wilkiem. I zadzwonił po straż.
-Tato nie dzwoń po nich... Proszę... - chyba mnie usłyszał i rozlaczył się mówiąc, ze to jakaś pomyłka - dziękuję ci ze nie zsdzwoniles po nich, a teraz proszę wyjdź z pokoju...proszę ... - poszedł do swojej sypialni a ja zaczęłam atakować Dominika po chwili meczarni dałam znak psiaku by uciekał, posłusznie wykonał polecenie. Poczułam kły na moim karku i padłam...

+*+*+*

Obudzilam się... Lezalam w jakiś lochach, niedaleko mnie (na osobnym łóżku ) siedziała jakaś blondynka.
- Cześć... - Zapytałam nie pewnie. -ja jestem Karola - podniosła głowę patrząc na mnie swoimi niebiesko szarymi oczami.
- Ja jestem Korina - powiedziała trochę pewniej. Nagle zamieniła się w pół lisa ( takiego snieznego) - a jakim ty jestes zwierzęciem ?

-Ja jestem wilkiem - powiedziałam i od razu zamieniłam sie w pół wilka.
-Ona będzie/jest moja przyjaciółka czy wrogiem?

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk skrzypiacych drzwi i krótkie hasło :
- Kolacja...

Podbieglam do drzwi i dostałam porcję jakieś sałatki warzywnej.

----------------------------------

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro