Nadejście Nowych Shinobi(snkx naruto)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Opis: Minęły dwa lata od kiedy w wiosce Liścia doszło do Masakry Klanu Uchicha i zaczęło się wydawać, że wszystko wróciło do normy, ale to była zmyłka przed tym co miało naprawdę nadejść. Kilku shinobi, w tym jedni z najlepszych w wiosce m.in. Erwin Sarutobi, Mark Zacharius, Hange Zoe i Levi Uchicha przygotowuję się na najgorsze a w międzyczasie Trzeci Hokage ma pewne zamiary co do nich, mianowicie chce dać im uczniów...
Eren's pov.

Był słoneczny poranek w wiosce Liścia w kraju Ognia, cywile zaczęli wychodzić ze swych domów a shinobi kierowali się do biura hokage to po ziemi, to po dachach, by zostać wysłani na misję, a wśród tego całego zgiełku na swój dzień przygotowywałem się ja, Eren Jeager, mający dwanaście lat i prawie kończący akademie. Mieszkam z przybraną siostrą, Mikasą Ackerman w małym domku bez rodziców, pytacie, dlaczego? Otóż w dniu Masakry Klanu Uchicha mój ojciec, medyczny ninja, Grisha Jeager niedługo przed brzaskiem zaprowadził mnie do miejsca oddalonego trochę od murów wioski pod pretekstem pokazania mi pewnej techniki i, i... tyle z tego pamiętam, jedyne co mam to jakieś niewyraźne wizje, dziwny stwór nad moim ojcem, i matka, która pewnie poszła za nami. Po tym wydarzeniu nic z moich rodziców nie zostało a ja nie wiem dlaczego! Później miałem problem z wytłumaczeniem wszystkim co się stało, na szczęście miałem dwie osoby, które mi pomogły, moją przybraną siostre, która straciła rodziców zabitych przez Itachi'ego i trzeciego hokage, który opłaca mi i Mikasie zakwaterowanie, ale myślę, że opłaca to z pieniędzy naszych martwych starych, gdyż raz jak byłem w jego biurze by wziąć pieniądze na drobne wydatki, zauważyłem, że brał te pieniądze z osobnego pokoju w którym raz musnęły mi przed oczami klucze od sejfu, hrrr, już chciałem szczeknąć, ale Mikasa mnie powstrzymała. Ogólnie Mika jak czasami nazywam Mikasę choć jest w moim wieku, jest całkiem odpowiedzialna, silna i dojrzała w przeciwieństwie do mnie, jej nadopiekuńczość może być wkurzająca, ale z drugiej strony, nie raz ocaliła mi dupę... Nie odchodząc tak bardzo od tematu, ubrałem się już w mój strój do akademii składający się z pomarańczowe koszulki, ciemno-brązowych spodni i sandał o tych samych kolorach co spodnie, był to dość wygodny i przewiewny strój po to, bym aż tak się nie pocił podczas treningów, które mam dość często. Rozejrzałem się po moim biednie urządzonym pokoju o kremowych ścianach z małym oknem na ulicę, w środku było jasno-brązowe jedynie łóżko i brązowa szafa. Po chwili wyszedłem z mego kąta przez ciemno-brązowe drzwi, które już były dość stare jak większość mebli w tym domu, bo pewnie Hiruzenowi się nie chciało mu się wydać trochę grosza na remont, bo jak pewnie wiecie albo nie wiecie ma też i inne dzieciaki w podobnym do mojego i Mikasy wieku pod swą pieczarą np. Naruto, który jest nienawidzony przez mieszkańców wioski, ponieważ ma w sobie ogoniastą bestię, która dwanaście lat temu wydostała się na wolność i zabiła dużo ludzi, ale przecież sam Naruto nie miał żadnego wpływu na to, że został obarczony taką mroczną kupą mocy jaką jest Kyubi. Ponadto czy to nie dziwne, że ja, Mikasa, Naruto i Sasuke, który zresztą został osierocony przez własnego brata, zamiast mieszkać w sierocińcu, mieszkamy sami, bez nawet opiekunów? No może to była wola naszych rodziców, ale Hiruzen patrząc na to jaką ma funkcję nie powinien mówić, że się nami zajmie a później przyłazić do nas raz na ruski rok. To jest już czysta hipokryzja! Okej, dosyć się na narzekałem, czas ruszać z tym co teraz, właśnie przeszedłem prosto przez krótki korytarz do żółto-kremowej kuchni połączonej z biednie zrobionym salonem.

Mikasa's pov

Kończyłam już robienie ramenu gdy nagle usłyszałam żwawe kroki.

-Cześć Mikasa.-powiedział spokojnie, co było dla niego niezwykle trudne jak ja go znam.

-Oh, cześć Eren, wyspałeś się? Jak się czujesz?-spytałam radośnie, po czym podałam do ciemno-brązowego stołu na dwie osoby i usiadłam do niego. Eren jedynie spojrzał na mnie przez chwilę i usiadł, zabierając się do jedzenia śniadania. Przez ciszę, zakłóconą jedynie odgłosami jedzenia, w mym wnętrzu zakotłowała się potrzeba by spytać Erena o jedną, ważną rzecz co powinna robić każda starsza siostra.
-Eren, pamiętasz, że jutro ma się odbyć egzamin kończący akademię?-spytałam na co ten nagle przestał jeść.

-To już jutro?! Czemu ja o tym nie wiem?!-w stanął nagle z krzesła, ale za nim zdążył coś zrobić, złapałam jego nadgarstek. Trzeba w końcu zatrzymać tego narwańca przed wyjściem z motyką na słońce.

Eren's pov

Czułem nagłą potrzebę wyjścia do akademii. Ja cię! Nie skapnąłem się, że to już teraz, a myślałem, że mam kupę czasu. Mój trans przerwał złapanie mojego nadgarstka przez Mikasę co było jakby stryczkiem w moją wybuchową głowę, by stanąć na twardym gruncie.

-Spokojnie Eren, mamy czas, przecież dużo ćwiczyłeś, a dodatkowo po dzisiejszym dniu będziemy jeszcze mieli czas.-powiedziała ze stanowczością-A teraz pierw zjedz.

-Nie jestem ani twoim młodszym braciszkiem ani twoim dzieckiem!-wykrzyknąłem, ona znów mnie traktuje jak osobę, którą trzeba pilnować! Wiem, wpadam w kłopoty, ale potrafię z nich wyjść! Dla mnie było to za wiele, ale udało mi się uspokoić mojego ducha i usiąść ponownie, a spojrzywszy na Mikasę, kontynuowałem jedzenie śniadania.

-Wiem, że już nie jesteś mały, ale teraz pomyśl logiczniej.-powiedziała patrząc na mnie przekonywującym wzrokiem po czym sama kontynuowała jedzenie.

Mikasa's pov

Eren jak zwykle zachował się tak jak zwykle się zachowuje, ale to świadczy o sile jego charakteru. Po chwili spojrzałam na zegar wiszący nad drzwiami wejściowymi, była 8.10, no to mamy jeszcze dużo czasu. Podczas jedzenia, rozmyślałam nad tym, co mnie spotkało- śmierć rodziców z ręki Itachi'ego, co było dla dziwne, gdyż później się okazało, że brat Sasuke mordował nawet dzieci, a poza mną oszczędził tylko Sasuke, który jest jego bratem i Levi'e, którego w tamtej chwili nie było konkretnie w dzielnicy. Rozmyślając tak, ciężko robiło mi się na sercu, ale wiem, że jeśli chce iść do przodu to muszę zostawić przeszłość za sobą.

Levi's pov

Przeskoczyłem przez kilka dachów Konochy o poranku, mej siły, ale jednocześnie kata, czując przy tym powiewający lekki wiaterek na mych czarnych, krótkich włosach. Podczas biegu nie mogłem się pozbyć przeczucia, że to cywil, to shinobi mnie obserwuje tak jakby patrzył na zło konieczne, które chętnie dla pewności by się pozbyli. Tak, nie jestem zbyt lubiany, ale to przez czynniki nie zależnych ode mnie, choć zrobiłem i dalej robię dużo dla wioski, ale zacznę od początku. Urodziłem się w wiosce Liścia jako pół-Uchicha, przez moją matkę-Kuchel Uchicha, która niestety zmarła kiedy byłem małym dzieckiem, ale wystarczająco dużym, by ją pamiętać. Po tym trafiłem pod opiekę mojego wuja od strony matki-Kenny'ego Uchicha, który nie był zbyt blisko swego klanu, jak i całej wioski, ale mimo różnych opinii, nie zapisał się w mojej głowie źle, raczej zapisał się jako normalny shinobi, a według mej definicji shinobi to ninja, który walczy po cichu, co w dzisiejszych czasach jest mało możliwe. Później, w wieku ośmiu lat poszedłem do akademii, podczas której poznałem moich pierwszych i jedynych dotąd przyjaciół, Erwin, Hange, Mike...i moi późniejsi koledzy z drużyny Isabel Magnolia i Farlan Church! Wspomnienia o nich powodują u mnie jedynie ból, otóż na początku trzeciej Wojny Shinobi, zostałem joninem i mój już też zmarły mistrz- Flagon Turret, który zresztą za nie przepadał za nami, bo po prostu nie chciał być mistrzem, ale Hiruzen jak zwykle musi zrobić na złość, powierzył mi dowództwo nad moimi przyjaciółmi, podczas gdy on sam będzie w innym miejscu. Początkowo szło dobrze, udało nam się ustalić plan jak mamy działać, ale jak zwykle musi pójść coś nie tak i tym razem doprowadziło to do tego, czego najbardziej się bałem. Otórz, pod koniec jednej z walk, według planu miałem odwrócić uwagę kilku wrogich shinobi Ivagakure, po czym dzięki znajomości terenu wprowadzić ją w płapkę, wyciągnąć informacje i zabić. Niestety, nie udało nam się wykryć jednego z nich, przez co kiedy przystąpiliśmy do realizacji planu, zostałem

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro