0

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cześć! Trochę ostatnio myślałam nad Tym opowiadaniem i stwierdziłam, że trochę tu pozmieniam. Oczywiście, zarys fabuły zostanie taki sam :)





Okey, nie chcę się nad sobą użalać... Ale chyba jestem w ciąży. Powiecie, że przecież to nic takiego. Że to normalna kolej rzeczy, gdy dwoje ludzi się kocha. A dzidziuś jest owocem ich miłości.

No dobra, może nie byłoby tak źle. Też tak uważa. Jednak wiem, że w moim przypadku historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia. Wrócę jednak do początku.

Nazywam się Mia, mam siedemnaście lat i jestem szaleńczo zakochana w najlepszym przyjacielu mojego brata. Który notabene też jest moich chłopakiem. I mogłabym się uważać za najszczęśliwszą dziewczynę na ziemi, jednak moje życie nie jest usłane różami.

Po pierwsze, moja miłość jest nieodwzajemniona.

Po drugie, nie było by imprezy, gdzie mój luby by mnie nie zdradził.

Po trzecie, ciągle mu to wybaczam.

A po czwarte, gdy rodzice się dowiedzieli o tym związku byli wniebowzięci. Mówiąc, że może w końcu wyjdę na ludzi.

Tak, dobrze znają mojego chłopaka. Wiedzą jaki jest, ale i tak uważają, że jest On najlepszym co mnie w życiu spotkało.

Ale my tu nie o tym.

Ciąża.

Dzwoniłam do Matt'a już pięć razy, ale ciągle włącza się automatyczna sekretarka. W sumie to raczej norma, że nie odbiera ode mnie telefonów. Czasem się zastanawiam co on z tego ma, że jest moim chłopakiem. Ah, tak. Dzięki mnie zdał do następnej klasy.

Tak, wiem. Możecie mówić, że jestem głupia i daje się wykorzystywać. Mimo wszystko postarajcie się zrozumieć - pierwsza miłość i te sprawy.

No dobrze. Wracam po jakimś czasie. Zrobiłam kilka testów i cóż... wszystkie wyszły pozytywnie. Nie wróży to najlepiej, ale grunt to się nie załamywać. Prawda?

Jakoś dam sobie radę. Jedynie co muszę zrobić to jakoś delikatnie przekazać tą wiadomość dla rodziców i Matt'a. Niestety nie był to łatwym zadaniem. Czy już wam wspominałam, że w rodzinie jestem tym gorszym dzieckiem? Wiecie. Wpadką, której nikt tak naprawdę nie chce, ale nie mogli Cię oddać do domu dziecka bo ludzie by gadali. Tak, to właśnie ja.

Usłyszałam pukanie do drzwi swojego pokoju i nie czekając na zaproszenie niechciany gość wszedł do środka. Moja ukochana mamusia weszła do środka i zanim cokolwiek zdołała powiedzieć, jej wzrok padł na testy ciążowe.

- Pozytywne? - spytała. Bałam się odpowiedzieć, więc tylko kiwnęłam głową na "tak". - Wynoś się. Wynoś się i nigdy nie pokazuj mi się na oczy.

- Ale mamo...

- Nie jestem już twoją matką! Wynocha!

Wyszła szybkim korkiem z pomieszczenia, trzaskając przy tym drzwiami. Starłam niechciane łzy, które zaczęły płynąć po policzku. Westchnęłam ciężko, chyba nawet do niej nie dotarło kto jest ojcem dziecka. Mniejsza z tym. Rozglądając się za walizką, zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Nie wiele tego było; kilka koszulek, spodni, oczywiście bieliznę i swoje małe drobiazgi. W tym momencie cieszyłam się, że pracowałam w wolnym czasie i miałam trochę oszczędności.

Gdy spakowana schodziłam na parter, nie spotkałam żywej duszy. Matka pewnie zaszyła się w swoim gabinecie, ojciec był w pracy a bart pewnie z Matt'em gdzieś na mieście. Wyszłam z domu niezauważona.

Gdy byłam już dwie przecznice dalej, postanowiłam do Niego zadzwonić. Wybrałam numer i czekałam. Pierwszy sygnał, drugi... i gdy miał zacząć się szósty, chciałam już się rozłączyć... W końcu odebrał.

- Tak, słucham?

- Matt, ja... - powiedziałam drżącym głosem do słuchawki. To było cięższe niż myślałam.

- Co? Mia... nie słyszę co mówisz. - odpowiedział chłopak przez śmiech. W słuchawce było słychać też inne głosy.

- Jestem w ciąży. – odparłam, wstrzymując powietrze.

- Słucham?

- Jestem w cią...

- Żartujesz... - powiedział poważnie, po czym zapanowała chwila ciszy. – To nie jest moje dziecko.

- No sama go sobie nie zrobiłam. – warknęłam, mając dość jego zagrywek.

- Zdradziłaś mnie.

- Chyba pomyliłeś mnie z sobą, dupku. – powiedziałam, po czym rozłączyłam się.

Co ja sobie myślałam, że co? Jak się dowie o dziecku, to od razu przyrzeknie mi wierność? No tak, jeszcze kilka godzin temu tak bym pomyślała.

Kucnęłam, chowając twarz w dłoniach. Emocje z całego dnia właśnie chyba osiągnęły swój szczyt. Natłok myśli i gwar na ruchliwej ulicy nie pozwolił mi się skupić. Musiałam ułożyć sobie jakiś plan. Mam przecież zamiar wychować tego bobasa.

Otarłam łzy i niepewnym krokiem ruszyłam w stronę przystanku autobusowego.

Nowe życie, nowa ja. Zaśmiałam się w myślach.

Jestem Mia Coles i właśnie zostałam nastoletnią, samotną matką. Życzcie mi powodzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro