2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się w sali szpitalnej. Na krześle siedział jakiś mężczyzna. Chwilę zajęło mi rozpoznanie go, ale wiedziałam że to był jeden z tych mężczyzn z piwnicy. Po moim ciele mimowolnie przeszedł dreszcz. Mężczyzna podniósł wzrok znad telefonu. Myślałam nad udaniem że śpię, ale nic by to nie dało, skoro już zauważył że się obudziłam.
- Wszystko w porządku? - Jego chłodny głos utwierdził mnie w przekonaniu że to na pewno on.
- Zostałam dwa razy postrzelona, spadłam z motoru, porwano mnie, grożono mi śmiercią, ale tak wszystko w porządku - powiedziałam trochę bardziej sarkastycznie niż chciałam. Mężczyzna westchnął.
- Mogłabyś mi opowiedzieć co się stało od momentu twojego wyjazdu z domu? - opowiedziałam mu wszystko, z pominięciem tego jak się rozwiązałam i strzelania z broni.
- A pan kim jest? -
- Jestem Vincent Monet, twój brat i opiekun prawny. Powiedz mi, widziałaś kto zabił twojego porywacza? - pokręciłam głową. Mógł wiedzieć że to ja. Mógł pytać po prostu. Postawiłam na opcje drugą.
- A powiedz mi, co robiła broń w twoim motorze? - (zawsze miałam że sobą dwie bronie, w kieszeni i w motorze) wzruszyłam ramionami.
- Oczekuję odpowiedzi - pewnie się domyśla. Cóż będę grać głupią.
- Nie wiem nie widziałam żeby wcześniej tam była. - Vincent przypatrzył mi się uważnie, po czym odwrócił telefon w moją stronę. To było nagranie z piwnicy. Przeoczyłam fakt że tam są kamery. Na nagraniu było pokazane wszystko, włącznie z moimi strzałami. Gdy spojrzałam z powrotem na Vincenta, badawczo mi się przyglądał.
- Jak na czternastolatkę zadziwiająco dobrze strzelasz z broni - powiedział przewiercając mnie swoimi oczami na wylot.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro