Cukierek albo psikus

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

             Stałem tak przed biurkiem wyprostowany czekając na konkretne wytyczne jednak dyrektorka powtarzała to samo co usłyszałem od byłego przełożonego.

- Proszę, tutaj masz arkusze do raportów cotygodniowych i plakietkę z imieniem. Mam nadzieje, że nie będzie problemem gdy będziesz posługiwać się imieniem Rū. Przeczytałam w aktach, że masz dwa obywatelstwa. - lekko kiwnąłem głową.

- Owszem tym imieniem posługuje się w Azji, chociaż dawno go nie używałem. - mówiłem monotonnym głosem patrząc na nią. Dyrektorka jedynie mruknęła, że rozumie.

- A i jeszcze musisz wypełnić elektronicznie broszurę z pytaniami, dzięki którymi będziesz mógł wchodzić do budynku czy innych miejsc. - powiedziała spokojnym głosem mając oparte łokcie o blat, a brodę na dłoniach.

- Rozumiem. - mruknąłem zastanawiając się ile tych pytań będzie, bo już po dziesiątym stracę cierpliwość. Wyprostowałem się bardziej słysząc otwieranie drzwi, ale nie obróciłem się.

- Już jestem, musiałem jeszcze załatwić klucz od pokoju. - usłyszałem z lekka zachrypnięty głos, ale równie spokojny co Dyrektorki. - Jestem V¹, jeden z twoich przyszłych współpracowników. - chłopak staną obok mnie lekko skłaniając się i ja również uczyniłem to. Na pierwszy rzut oka wygląda jakby wyszedł z grobu i to nie wyspany, ale to złudne. Ciemny makijaż, mundur przerobiony na styl goth, a czarne paznokcie i postrzępione czarno-różowo włosy dopełniają tego.

- Możesz go już zabrać V. - kobieta machnęła dłonią opierając się o oparcie krzesła. Obaj skłoniliśmy się, po czym wyszliśmy, zamykając za sobą drzwi. Poczułem na sobie przeszywający wzrok, spojrzałem w tamtą stronę i okazało się, że to Kenshirou patrzył się na mnie złowrogo.

- Więc oprowadzę cię po budynku i wyjaśnię parę kwestii. - zwróciłem wzrok na V kiwając głową. Wolno ruszyliśmy do wyjścia, dopiero po zamknięciu się wrót dziwne uczucia obserwowanego zniknęło. Szedłem spokojnym krokiem za gothem marszcząc brwi gdy weszliśmy na ruchome schody. Może to ja jestem dziwny, ale naprawdę to jest przesadza. Zatrzymaliśmy się na peronie? Przynajmniej tak to wygląda, kiosk wraz z kawiarnią i najzwyczajniejszy przystanek chyba, bo szyny są nad głową. - To nam ułatwia poruszanie się między budynkami. - czarnowłosy mruknął, gdy akurat przyjechał wagonik. Weszliśmy do niego i zajeliśmy miejsca, poza nami było jeszcze paru strażników. - Więc... Podoba ci się w nowym miejscu pracy? - spojrzałem na chłopaka z uniesioną brwią.

- Powiem tyle praca jak praca, ale dodać tylko brokatu i byłoby idealnie. - westchnąłem, a ten zaśmiał się.

- Widzę, że nie przypadł ci do gustu wygląd Nanby, nie martw się nasz budynek jest mniej krzykliwy. - uśmiechnął się wstając i podchodząc do drzwi.

- Mam nadzieje, bo już oczy mnie bolą. - mruknąłem podążając za nim.

- Większość czasu będziesz przebywać na terenie budynku, więc nie obawiaj się. - wysiadł, ja zrobiwszy to samo obejrzałem się. Stacja zrobiona na bardziej mroczniejszy styl co nawet odpowiada mi. Znów byliśmy na ruchomych schodach, a gdy automatyczne drzwi rozsunęły się zamarłem. To jest pałac Draculi, a nie budynek więzienny. - Witamy w budynku szóstym. - popchnął metalową bramę, która zaskrzypiała. Może i wyglądać jak zamek strachów to i tak błyszczał. Przeszliśmy dróżką z kamieni, a gdy chłopak otworzył jedno skrzydło wrót w moje oczy rzuciła się barczysta postać.

- Naczelniku Damianie to nowy strażnik, Rū. - gdy podszedłem bliżej zauważyłem maskę hokejową i lekko poszarpany uniform strażnika.

- A-ah witam. Jestem naczelnikiem tego budynku jak już usłyszałeś, Damian. - nie dałem po sobie tego poznać, ale zdziwiłem się, że taki chłop jąka się i garbi jakby bał się.

- Rū Arai miło poznać. - skłoniłem się, chyba zaraz plecy mi walną od tego schylania się.

- Haaa! V! Czemu nie przypomniałeś mi, że nowy dzisiaj przyjedzie!? - zmarszczyłem brwi słysząc krzyk na poziomie obrażonego sześciolatka. Na szczycie schodów w stylu wiktoriańskim stał chłopak? Chyba tak w ubiorze czarownicy o pomarańczowo-żółtych włosach oraz z dużymi fioletowymi oczami i... Łyżką przerzuconą przez ramię... Co do... - Ale masz dziwną minę~ - owa mała osoba zachichotała i zjechała dzięki poręczy na dół. - Mów mi Haruin, zastępca Dami-sana~ - patrzył się na mnie z iskierkami w oczach i mając szeroki uśmiech na twarzy. Chyba dziecka nie zatrudniliby na strażnika, prawda?

- Nie marudź, byłeś zajęty. - mruknął goth patrząc z politowaniem na znacznie mniejszego chłopaka, który nadymał policzki.

- Oj cicho bądź V! Ja oprowadzę nowego po budynku. - fuknął ciągnąc mnie w stronę schodów.

- Eh... Twoje rzeczy i nowy uniform są w pokoju. - czarnowłosy podał mi szybko klucz do mojego lokum za nim Haruin pociągnął mnie nawet mocno jak na osobę o jego gabarytach.

*****

Nie wiem ile to trwało, ale biegaliśmy znaczy oprowadzał mnie po nowej siedzibie pracy. Z jego monologu dowiedziałem się tyle, że kiedyś budynek szósty był restauracją i to naczelnik gotuje oraz pokoje strażników są nad celami. No i oczywiście gdzie jest sterowania kamer, pokój główny i gabinet naczelnika. Nawet w pewnym momencie mignęły mi różowo-zielone włosy, może to zwidy.

- No i jesteśmy pod twoim nowym domem, masz jeszcze jakieś pytania? - patrzył na mnie z podekscytowaniem unosząc się na palcach i opadając.

- Nie, raczej nie, chyba wszystko usłyszałem... - mruknąłem patrząc na drzwi z utęsknieniem, żeby tylko wejść tam i odpocząć.

- To dobrze, ale jak będziesz czegoś potrzebować to wiesz gdzie mnie szukać~ A i dzisiaj masz już wolne~ - chłopak zaśmiał się cicho i odszedł w głąb korytarza. Gdy tylko zniknął mi z oczu szybko otworzyłem drzwi i wszedłem do oazy spokoju... Chyba...

***********************************

843 słów

- postać występuje w mandze i jest koordynatorem w budynku 6, jest w multimediach i jego imię można czytać jak angielskie "v" czyt: Vi

Budynek 6 (jeżeli kogoś interesuje jak wygląda w mandze, ale nie chce się szukać)

I jak? Spodziewaliście się, że Arai trafi do tego budynku? 

Opublikowane: 18 lipca 2020

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro