Lepiej byłoby z brokatem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

        Helikopter wylądował, rozwiewając śnieg na wszystkie strony w tym na mnie. Na szczęście w porę zasłoniłem oczy i spuściłem głowę, żeby nie oberwać puchem w twarz. Podniosłem wzrok gdy śmigła zwolniły i usłyszałem zgrzyt otwieranych drzwi. Widziałem jak nieznana osoba podchodzi do mnie, przez co od razu wyprostowałem się.

- Lew Arai? - lekko kiwnąłem głową na potwierdzenie. Uniosłem lekko brew widząc jak mężczyzna drży przede mną. Co on myślał? Że to Hawaje? Wysiąść z pojazdu w samym uniformie lotniczym, gratuluje mu głupoty. - Wszystko jest ustalone z twoim dyrektorem, możesz już wsiadać. - cicho westchnąłem słysząc jak mówi łamliwym angielskim.

- Jest możliwość polecenia za wami? - pomachałem kluczykami w powietrzu, mówiąc perfekcyjnym japońskim. Omal nie prychnąłem śmiechem widząc jego zaskoczenia. Jakby nie patrzeć moja matka była japonką.

- Muszę odmówić..., ale jeden z moich ludzi może polecieć pańskim samolotem. - zastanowiłem się chwilę. Dokładnie widziałem na czapce i piersi symbol Nanby, więc raczej powinienem zaufać. - Jest jeszcze opcja, że przewieziemy go transportowcem. - bez przesady, wozić takie bydle statkiem.

- Chyba lepiej jak ktoś nim poleci, hangar trzeci. - podałem mu kluczyki, a ten gwizdnął. Z helikoptera wysiadł znacznie potężniejszy mężczyzna, który po kilku słowach z pilotem ruszył w stronę Blackbirda. Usłyszałem otwieranie drzwi od hangaru wraz z odpalającym się silnikiem, ten dźwięk jest najpiękniejszy.

- Proszę wsiadać. - spojrzałem na pilota, który ruszył w stronę latającej maszyny. Ja to samo uczyniłem, po chwili wysiadając do tylnej kabiny. Zmarszczyłem brwi widząc zaciemnione okna i kilku dryblasów, ale usiadłem na wolnym miejscu, rzucając torbę pod siedzenie i zapinając pasy. Czuje się jakbym był więźniem, a nie strażnikiem. Słyszałem jak śmigła helikoptera ruszyły i po chwili były lekkie turbulencje gdy odrywał się od ziemi. Lewo widziałem czubek własnego nosa. Ja rozumiem, że nikt z zewnątrz nie zna położenia więzienia numer jeden, ale będę tam pracować, więc raczej powinienem wiedzieć gdzie ono leży. Oparłem głowę o "ścianę" za mną, zaczynając wyobrażać sobie jak wygląda Nanba. Podobno jest bardzo sterylne i ma najnowocześniejszy sprzęt w tym pułapki na uciekinierów... Niby mogłem spytać się o więzienie tych, którzy lecieli ze mną, ale jakość podświadomie czułem, że niczego ciekawego nie dowiem się. Lekko poprawiłem się na siedzeniu, czując jak z każdą chwilą robi się mi goręcej. Co jak co, ale nadal miałem na sobie puchową kurtkę. Jak dalej tak potrwa, to ugotuje się. - Lądujemy! - zerknąłem w stronę kokpitu, zamrszczyłem brwi dość szybko przylecieliśmy, albo to jest tylko postój. Znów turbulencje, a po nich istna jasność, aż musiałem zasłonić oczy.

- Ja pierdole... Nic nie widzę. - warknąłem pod nosem, starając się zniwelować mroczki przed oczami.

- Hej, nowy~! - lekko podskoczyłem na krzyk roznoszący się po metalowej puszczce. Uniosłem niepewnie wzrok, widząc przed sobą... Więźnia? Przynajmniej tak wyglądał. - Oj, nie jest ci przypadkiem w tym duszno~? - nie no co ty, wcale nie czuje się jak w piekarniku. Odpiołem pasy, wychodząc z helikoptera, zabierając po drodze torbę. Stanąłem jak wryty, co do... - Witamy w Nanba, najlepszym więzieniu na świecie!!! - zatkałem ucho, po której krzyczał ten facet. Jak tu jest... Kolorowo... Jeszcze brokatu brakuje. Kto to projektował? - A właśnie! Gdzie moje maniery, Mitsuru Hitokoe! - wyciągnął do nie rękę. Dopiero teraz dostrzegłem lekko zmodyfikowany uniform strażnika.

- Lew Arai. - mruknąłem, ściskając jego dłoń.

- Weź, więcej życia!!! - patrzył na mnie za ciemnych okularów. Ja jedynie uniosłem brew, dając jednoznaczny sygnał, że nic tym nie wskura. - Niech ci będzie, panie poważny. Oddaj bagaż recepcji. - widzę, że nawet nowym strażnikom nie ufają. Oddałem torbę wraz z kurtką jednej osobie przy drzwiach, pozwalając się jeszcze przeszukać. Gdy wszystkie procedury zostały załatwione, wpuścili mnie, a Hitokoe trzymał się za mną. - Więc najpierw zaprowadzę cię do pani Dyrektor, żeby dała ci wszystkie wytyczne. - mruknąłem, że rozumiem, ruszając za nim, rozglądając się na wszystkie strony. Gdy tylko wyszliśmy z recepcji w moje oczy uderzyła neonowa paleta barw. Ten kto to robi coś ćpał na sto procent. Nad sobą widziałem szyny, na których przejechał wagon. Weźcie mnie trzymajcie, widzę, że jest to duży obszar, ale bez przesady. Ten cały Mitsuru starał się mnie zagadywać w trakcie drogi, ale ja jedynie odpowiadałem mu krótko, monotonnym głosem przez co szybko znudził się. Opowiadał jedynie co aktualnie mijamy, nawet mają tutaj kino... Ja się pytam po co? Stanęliśmy przed różowymi drzwiami, słyszałem jak Hotokoe odpowiada na jakieś pytania zgaduje, że w formie zabezpieczeń. Po chwili weszliśmy do jasnego pokoju, który pełnił chyba funkcję poczekalni. - Jo! Kto jest u Dyrektor? - zerknąłem na dwie osoby, jedna stała pod ścianą tuż obok drewnianych drzwi, a druga siedziała na kanapie.

- Goryl. - fuknął jeden opierając się o ścianę. Miał na sobie strój strażnika, pod czapką wychodziły rudo-zielone kosmyki, a za paska wychodzi mu ogon? - Co się tak gapisz? - warknął na mnie i wskazując czerwonym patykiem.

- Oj Samon jesteś nie miły dla nowego strażnika~ - odezwał się przy mnie Mitsuru, śmiejąc się pod nosem. - Ten nerwus to Samon Gokuu naczelnik budynku piątego, a ten różowy to Kenshirou Yozakura naczelnik budynku czwartego. - tym razem ciemnoskóry zwrócił się do mnie wskazując na daną osobę. Ja przyjrzałem się osobie siedzącej na sofie. Jasno różowy płaszcz pod nim zwyczajny uniform, a biało-różowo włosy związane w kucyk. Uniosłem wzrok słysząc nerwowe otwieranie drzwi, staną w nim następny strażnik o aurze jakby dostał najgorszą karę, jednak mimiką niczego nie zdradzał. - Jak poszła rozmowa?! - spytał podekscytowany Mitsuru, krzycząc mi do ucha. Mężczyzna jedynie warkną coś pod nosem, wychodząc szybko z poczekalni. - A ten nieprzyjemniaczek to Hajime Sugoroku naczelnik budynku trzynastego. - zaśmiał czarnowłosy. Ja westchnąłem myśląc, że ten trzeci wydaje się najkorzystniejszy. - Teraz ty! - poczułem jak popychają mnie ręce w stronę wrót. Zmarszczyłem brwi, ruszając.

- Dzień dobry. - mruknąłem, gdy zamknąłem za sobą drzwi. Stanąłem przed masywnym biurkiem, patrząc w czerwone oczy, niesamowite, że kobieta zarządza takim więzieniem.

**************************

928 słów

Jej, następny rozdział jeszcze szybciej XD

Więc tak w pierwszy rozdziale dałam wam ref Arai'a jednak zmieniam budynek, w którym będzie, bo dziewiąty jest mi potrzebny do rp. Jak myślicie w jakim budynku znajdzie się strażnik z lodu?

Opublikowano: 26 czerwca 2020

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro