🎶 10

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

-Blondyna, tylko nie wdepnij w gówno - rzucił Jungkook, kiedy weszli już do parku, zaraz za którym znajdowały się mieszkania obojga chłopców. Mogło wydawać się to dziwne, bo w końcu byli dla siebie najgorszymi wrogami, a dzień w dzień chodzili razem do szkoły i z powrotem.

-Spoko, nie mam zamiaru krzywdzić twoich krewnych - odszczekał się od razu, uśmiechając się w ten charakterystyczny dla niego sposób i kopnął jeden z większych kamieni prosto pod nogi starszego. -Ciota - roześmiał się, kiedy ten się o niego potknął, o mało nie upadając na już i tak krzywą w mniemaniu blondyna twarz. Jednak Jungkook nie mógłby nazwać się Jungkookiem, gdyby nie odzyskał w porę równowagi, a cały dowcip młodszego skończył się jedynie na lekkim zachwianiu.

-Haha, bardzo zabawne. Ostatni raz tak się śmiałem, czytając Dzieci z Bullerbyn - warknął, nasuwając na usta czarną maseczkę, która lekko mu się zsunęła przez chwilową utratę gruntu pod nogami.

-Zakładam, że to jedyna lektura, jaką przeczytałeś, leszczu - przeciągnął ostatnią sylabę i gdyby nie ta obraźliwa treść, Jeon pomyślałby, że brzmiało to bardzo uroczo.

-Morda jamnik.

ʬʬʬ

Jeon uśmiechał się szeroko, dziękując niebiosom, bo w końcu znajdowali się kilka metrów od domu drugiego i nareszcie się go pozbędzie. Taehyung już wymyślał w głowie obelgi, jakimi będzie mógł go pożegnać, jednak nagle na jego twarz wstąpił wyraz przerażenia i zaczął szybko macać wszystkie kieszenie w kurtce, spodniach, plecaku, a nawet rozważał przeszukanie bielizny, ale stwierdził, ze tam raczej nie znajdzie zguby.

-Cholera - jęknął zrezygnowany, rzucając na ziemię zużyte chusteczki, które jako jedyne udało mu się znaleźć.

-Co jest? Zgubiłeś godność? Przykro mi, ale raczej tam jej nie znajdziesz.

-Godność zaraz wsadzę ci w ten wypolerowany tyłek, kretynie - warknął, mrużąc przy tym oczy i patrząc na niego gniewnie. W końcu jak on mógł wyśmiewać się z niego, kiedy przeżywał kryzys egzystencjalny?

-Ta, chciałbyś. Dobra, co znowu? - zrezygnował z dalszego dogryzania mu, bo w końcu zły Taehyung to groźny Taehyung, a nie chciał mieć kolejnej szramy na mordzie.

-Nie wziąłem kluczy - jeszcze raz zaczął przeszukiwać wszystkie tajne zakamarki jego plecaka z nadzieją, że może jednak jest ślepym debilem. 

-W takim razie miłego czekania na rodziców, blondyna - rzucił, salutując mu na pożegnanie i już miał odejść do siebie, ale jakoś zrobiło mu się szkoda tego debila, zwłaszcza, że zaczynało kropić. - Kiedy mają wrócić?

-Jutro po południu. Pojechali do babci. - Blondyn zagryzł wewnętrzną stronę policzka, spuszczając głowę, w której zaczął wyzywać siebie za nie zabranie tych głupich kluczy i rodziców za to, że nie wzięli go ze sobą. Kochał swoją babcię.

Jungkook westchnął cicho, drapiąc się po głowie i zaczął intensywnie myśleć, czy pozwolić swojemu kompanowi w wyzwiskach czekać tak przed bramą do jutrzejszego popołudnia.

-Eh... Stoisz tak, czy idziesz? - rzucił jakby przymuszony, ruszając z miejsca, a Taehyung aż pisnął, doskakując do niego.

-Jesteś super, Kicajko! Dostaniesz za to świeżutką porcję wyzwisk, którymi możesz rzucać w moim kierunku!

Może i się nie lubili, ale jednak serce miał. Głęboko ukryte, ale gdzieś biło.

ʬʬʬ

-Dobra, tutaj masz piżamę i ręcznik. Śpisz na podłodze u mnie w pokoju. Jakieś pytania? - przetarł zmęczone oczy, bo ten mały szkodnik naprawdę zdążył go wymęczyć przez te kilka godzin grania w gry na konsoli. Co, jak co, ale godny z niego przeciwnik.

-No chyba sobie żartujesz - prychnął młodszy, krzyżując ramiona na piersi, a między jego brwiami pojawiła się lekko widoczna zmarszczka. - Jestem gościem, będę spał na łóżku.

-Coś ci się chyba popierdoliło, serio myślisz, że oddam ci moje idealne, miękkie, pachnące, łóżko?

-Biorąc pod uwagę, że jest twoje, na pewno pachnące nie jest - na jego twarzy pojawił się zdegustowany wyraz, którym chciał pokazać, jak bardzo od Jungkooka jedzie, choć tak naprawdę przyjemnie pachniał męskimi perfumami, co Taehyung uwielbiał. Ale nigdy się do tego nie przyzna. Nawet przez sobą.

-Ciesz się, że nie kazałem ci spać w budzie dla psa. Pinkie ostatnio jest bardzo samotny.

-Pinkie? Boże jak pedalsko. Widać, że ty wybierałeś - ich potyczki słowne często zachodziły bardzo daleko, więc Jeon, nie chcąc już jej kontynuować (wcale nie dlatego, że przegrywał) wziął piżamę, składającą się z krótkich spodenek i za małej na Jungkooka koszulki i ręcznik, po czym wepchnął je w dłonie młodszego.

-Łazienka jest na końcu korytarza - powiedział nad wyraz spokojnie, biorąc głęboki wdech.

-Zużyję ci cały szampon - rzucił tylko wesoło i w podskokach ruszył we wskazanym przez starszego kierunku.

-I tak ci nie pomoże, kupo - zdążył jeszcze krzyknąć, zanim drzwi do pomieszczenia się zatrzasnęły, a Taehyung zaczął grzebać we wszystkich szafkach, puszczając wodę, żeby tego nie usłyszał.

ʬʬʬ

-Mówiłem, że będę tu spał. Moje słowa to świętość, zapamiętaj to - mruknął Taehyung, kiedy już umyty Jungkook wszedł do jego sypialni i zastał na środku dwuosobowego łóżka blondyna, tulącego się do kołdry w małe postaci z komiksów.

-A ty zapamiętaj, że moje łóżko to świętość i nie mam zamiaru go opuszczać, więc albo sio na podłogę, albo rusz dupę i posuń się, bo chcę już spać - mruknął ospale, nawet nie siląc się na dalsze kłótnie, żeby odzyskać swoje miejsce spoczynku.

Taehyunga na tyle zdziwiły te słowa, że wbrew sobie posunął się trochę w stronę ściany (jednak nie za dużo, jego tyłek też potrzebuje komfortu) i obrócił się tyłem w jego stronę.

-Nie myśl sobie, że się dla ciebie nastawiam. Po prostu nie mam zamiaru oglądać twojej szpetnej mordy przed snem - wyjaśnił od razu, nie chcąc, aby ten coś źle sobie pomyślał.

-Dobra, śpij - skomentował to obojętnie, gasząc już światło i zajmując miejsce na wolnej połowie łóżka. - Śpij dobrze, Tae... - mruknął już cicho, odrobinę zachrypniętym głosem. Patrzył przez moment na plecy swojego gościa, intensywnie się nad czymś zastanawiając, jednak zaraz po chwili podsunął się bliżej niego i wtulił delikatnie w jego ciało, mogąc już spokojnie przymknąć oczy.

-Co ty... - zapytał szeptem zaskoczony, wzdrygając się przez nagły kontakt ze starszym.

-Nie waż się o tym komuś powiedzieć, bo będziesz martwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro