🎶18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oprócz Jeona była jedna rzecz, jakiej Taehyung nienawidził ze wzajemnością - matematyka. Nie ważne ile się uczył (choć zwykle było to tylko 10 minut przewracania kartek w zeszycie, po czym stwierdzał, ze mu się nie chce) i tak dostawał maksymalnie dwóję z klasówek.

Tym razem nie było inaczej, bowiem lekko wkurwiony blondwłosy chłopak szedł do domu z honorową pałą z plusem w dłoni. A jeszcze większą niesprawiedliwością według niego było, że Jaebum, który otrzymał o pół punktu więcej, dostał dwóję z minusem!

Do tego, jakby życie nie pokarało go dostatecznie, rozpadało się tak bardzo, że ledwo widział gdzie idzie. W głowie wyśmiewał wszystkie te posrane komedie romantyczne, gdzie to para zakochanych w sobie nastolatków spaceruje sobie w cieplutkim deszczyku i wszystkim jest milutko. Deszcze jest przecież super, prawda?

Gówno prawda.

Nie dość, że było zimno, mokro, ciężkie krople waliły w jego plecy z taką siłą, że bał się, że zrobiły mu w nich dziurę, to do tego jeszcze Taehyungowi chciało się do toalety i to nie na siusiu.

W końcu doczłapał do swojego domu, gdzie od razu zrzucił przemoczone trampki i otrzepał się z wody niczym rasowy retriever. Coś w tym chyba było, bo wyglądał jak mokry pies.

Wszedł na piętro, zostawiając po sobie mokry szlak i trzasnął drzwiami do swojego pokoju, rzucając plecak na podłogę, a samego siebie na łóżko. Było to bardzo nieprzemyślane, bo w dalszym ciągu mokre ciuchy oddały nieco swojej wilgoci pościeli, na której został wielki, mokry ślad, kształtem przypominający ciało blondyna.

Nic mu dzisiaj nie wychodziło. A żeby było zabawniej, karuzelę śmiechu jeszcze bardziej rozkręcał fakt, że nawet majtki mu przemokły, przez co miał wrażenie, jakby się posiusiał.

-Mamo! - zapłakał żałośnie, zjeżdżając z łóżka na podłogę, chcąc jeszcze bardziej oddać swoją bezsilność, a kiedy tylko kobieta weszła do pomieszczenia i zobaczyła swojego syna w takim stanie, westchnęła, będąc już przyzwyczajona do takich widoków.

-Zakupy? - rzuciła, wiedząc, że jest to chyba jedyna forma rozrywki, która jest w stanie poprawić w takich sytuacjach humor nastolatkowi z burzą hormonów. Ten d razu przeniósł się do siadu, patrząc z dołu na swoją kochaną rodzicielkę, która rozumiała go już bez słów. Pokiwał żwawo głową, obejmując ramionami jej szczupłe nogi, jakby tak miał oddać swoją wdzięczność.

-Kocham cię! - pisnął, wyszczerzając białe ząbki i już całkowicie zapomniał o głupiej matematyce.

-Tylko najpierw się umyj i przebierz, bo wyglądasz, jakbyś wpadł w kałużę.

Gdyby tylko wiedziała, że faktycznie w gorsze bagno wpaść nie mógł...

ʬʬʬ

-Mamo, ale ta koszulka jest śliczna! - pisnął radośnie blondwłosy, ściskając między palcami nowo zakupione ubranie, z którego był tak dumny, jak jeszcze chyba z niczego.

-Taehyung kochanie, cieszę się, że ci się podoba, ale proszę, ucisz się, bo wygląda, jakbym ci nigdy nic nie kupowała i ludzie się na nas dziwnie patrzą - próbowała nieco ujarzmić jego entuzjazm, albo chociaż przekonać do tego, żeby przestał skakać jak jakaś sarenka na samym środku galerii.

-No ale ona jest taka piękna! Ta panda jest w chmurce, widzisz? - praktycznie wepchnął przed oczy kobiety pudrowo różową koszulkę z dokładnie takim nadrukiem na samym środku. Ta tylko westchnęła zrezygnowana, starając się stłumić w sobie myśli o nieprzyznawaniu się do niego.

-Dobrze skarbie, ale następnym razem idziemy na dział męski, dobrze?

-Ale tam są same brzydkie rzeczy! - tupnął nogą, chowając już ubranie do małej torebeczki z tęczą na samym środku.

-Dobrze, niech ci będzie - w końcu się poddała, wiedząc, że już i tak nic na to nie poradzi. Jednak nagle całą jej uwagę zwróciła para, idąca kilka metrów dalej. - Zobacz! To ten Jungkook, o którym cały czas mówisz? Idzie z jakąś blondynką... Może też znalazłbyś sobie dziewczynę, hm? Ale ładna, muszą być szczęśliwi - Taehyung na początku nie rozumiał o co jej chodzi, ale kiedy obrócił się we wskazanym przez kobietę kierunku i zobaczył jasnowłosą dziewczynę, idącą za rączkę z jego kicajką, coś w nim pękło.

-Wracajmy - rzucił smutnym głosem, całkowicie tracąc resztki dobrego humoru, który dopiero udało mu się odzyskać.

ʬʬʬ

Od kilkudziesięciu minut siedział przed toaletką w swoim pokoju i przeczesywał przydługie blond pasma, opadające mu na czoło. W końcu się zdecydował, ale bał się zrobić to samemu. Obok grzebienia leżało opakowanie brązowej farby do włosów, tylko czekające, aż Taehyung je otworzy.

Już nie chciał być jego blondyną.

Z dziwnych przyczyn drżały mu dłonie, jednak starał się to opanować i powoli wykręcił numer do osoby, która mogłaby mu teraz pomóc.

Nacisnął zieloną słuchawkę i przyłożył telefon do ucha, wsłuchując się w kolejne sygnały. Odliczył trzy, kiedy nagle po drugiej stronie odezwał się zaspany głos.

-Halo, Taehyung? Wiesz która jest godzina?

-Przepraszam, Jimin, ale... Potrafisz farbować włosy, prawda? 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro