🎶43

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moja Kicałka: Taehyung

Moje blond maleństwo: Tak?

Moja Kicałka: Gdzie jesteś?

Moje blond maleństwo: No na pomoście, a gdzie mam być?

Moja Kicałka: To po co kazałeś mi iść na dach?

Moje blond maleństwo: Kazałem ci iść na pomost?¿?

Moja Kicałka: Kazałeś mi iść na dach

Moje blond maleństwo: Ups, faktycznie. No to teraz idź na pomost

Szatyn westchnął ciężko, czytając ostatnią wiadomość od jego blondyny i zablokował telefon, chowając go do tylnej kieszeni spodenek. Sam nie wiedział, czy młodszy zrobił mu taki żart celowo, czy po prostu mu się pomyliło, co było równie prawdopodobne.

Jednak nie ważne co, on i tak nie może się na niego gniewać, bo wiedział, że sobie zasłużył.

Szybko zszedł po drabinie, dzięki której się tam dostał i ruszył prosto w stronę jeziora, przy którym miał nadzieję w końcu spotkać jego chłopca. Słońce powoli zachodziło, a niebo przybrało już śliczny, pomarańczowo-różowy kolor, co wyglądało niezwykle pięknie, jednak Jungkook nie miał zbyt dużo czasu na podziwianie widoków, bo spieszył się do Kima.

I w końcu go zobaczył. Siedział tak samo, jak jeszcze dzisiejszego dnia, kiedy Jeon przynosił im picie. Jego chude nóżki zwisały nad taflą wody, a palce rysowały na jej powierzchni różne kształty.

Podszedł powoli do niego i pokręcił głową, kiedy zobaczył, że ten nie ma na sobie żadnego cieplejszego okrycia oprócz bluzki z krótkim rękawem i spodni, a o tej porze było już chłopdno.

-Głupek - szatyn mruknął tylko, zdejmując swoją bluzę i narzucając ją na ramiona chłopaka, który nagle obrócił przestraszony głowę w jego stronę, jednak kiedy zobaczył, że to tylko jego Jungkookie, od razu się uspokoił i uśmiechnął ciepło. Poklepał rączką wolne miejsce obok siebie, a Jeon od razu wypełnił jego niemą prośbę i usiadł w pewnej odległości od niego, co zdecydowanie nie spodobało się mniejszemu.

-Dlaczego jesteś tak daleko? - zapytał więc, marszcząc brwi i sam przysunął się do niego, aż stykali się udami i ramionami.

-Myślałem, że nie lubisz... Nie chcę cię zmuszać do niczego - Jungkook wyjaśnił, spuszczając przy tym głowę, bo choć normalnie był niezwykle pewny siebie, to w takich sytuacjach tracił to wszystko, zamiast tego stając się wstydliwym małolatem. I to wszystko przez tego blondwłosego aniołka, którego sygnały były bardziej sprzeczne niż zadania z matematyki dla Jeona.

-Przepraszam... - wyszeptał ledwo słyszalnie, odsuwając się od niego odrobinę, jednak tylko po to, żeby móc ująć jego dużą łapkę w swoją i usiąść po turecku przodem do jego boku. - Wiem, że czasami jestem głupkiem, ale... wtedy... przypomniałem sobie jak Jimin... No wiesz... - zacisnął palce na kciuku starszego, a ten podniósł wzrok, patrząc na przysłonięte grzywką oczka jego maleństwa.

-Kruszynko... Dobrze wiesz, że nie jestem taki, jak on i... - zaczął, jednak nie było dane mu dokończyć, bo palec wskazujący blondyna wylądował na jego wargach, skutecznie go uciszając.

-Nic nie mów, wiem to, Jungkookie... Toaleta do bardzo dobre miejsce na skupienie się i przemyślenia, wiedziałeś? Przesiedziałem tam połowę dnia i po to tym czasie zdałem sobie sprawę z kilku rzeczy. Po pierwsze Jimin jest strasznym chujem, a ty moim wybawcą. Po drugie twoje perfumy pachną o wiele lepiej niż jakieś odświeżacze powietrza. Po trzecie dali nam najtańszy, jednowarstwowy papier, jaki mogli dać. A po czwarte... kocham cię, jak nikogo innego, Kicajko...

A Jungkooka wryło w ziemię, a bardziej w drewno, na którym siedział. Jego maluszek pierwszy raz powiedział, że go kocha i to całkowicie szczerze, bo Taehyung nie potrafił kłamać. Nie wiedział, co mu odpowiedzieć, głos ugrzązł mu w gardle, a utęsknione spojrzenie ugrzęzło w jego głębokich tęczówkach, patrzących na niego wyczekująco. I wtedy młodszy zdał sobie sprawę, że mógł powiedzieć troszkę za dużo. W końcu Jungkook nigdy nie powiedział mu, że czuje do niego coś więcej.

-Ja... Przepraszam, Jungkook... Wiem, że mogłeś nie być na to gotowy... Proszę, zapomnij...

-Oh, zamknij się - zdołał z siebie wydusić, przerywając przy tym blondynowi, po czym ułożył obie dłonie na jego policzkach i wpił się w te brzoskwiniowe wargi, smakując ich w końcu z pełnią możliwości.

Taehyung aż wciągnął powietrze zaskoczony, z początku, nie potrafiąc nawet oddać tej czułości. Z jednej strony dlatego, że szatyn go zaskoczył, a z drugiej dlatego, że po prostu nie potrafił, a to był jego pierwszy pocałunek.

Jungkook całował go z taką zaborczością i utęsknieniem, że w brzuchu blondyna zaczęła fruwać cała chmara motyli, a w głowie zaczęło przyjemnie wirować. Nie chciał, aby ten kończył, ale przez to, że Kim przez kilka sekund nie wykonał nawet jednego ruchu, szatyn zaczął wątpić w prawidłowość swojego szalonego uczynku i zaczął powoli się od niego odsuwać, przygotowując się na dostanie w twarz, albo inny rejon jego ciała.

I wtedy Taehyung zrobił coś, w czym zaskoczył nawet siebie. Objął ramionami szyję wyższego i przycisnął go do siebie, samemu atakując jego usta i w pełni oddając się pocałunkowi.

Ich klatki piersiowe szczelnie do siebie przylegały i Jungkook mógł przysiąc, że czuł szybko bijące serce młodszego, idealnie synchronizujące się z tym należącym do jego.

Może to przez nagłe emocje, a może przez to, że Kim nigdy nie był dobry we wstrzymywaniu oddechu, ale już po kilkunastu sekundach musiał się od niego odsunąć, ciężko przy tym dysząc. Od razu oparł czoło o klatkę piersiową ciemnowłosego, chcąc choć trochę ukryć ciemnoczerwone policzki, które zdążyły pojawić się na jego twarzy. Jednak Jungkook mu na to nie pozwolił, unosząc za podbródek głowę blondyna do góry, aby spojrzał w jego oczy.

-Blondyna... - wyszeptał cicho, a jego niski, lekko zachrypnięty głos rozniósł się z echem w głowie mniejszego.

-Tak? - zapytał nienaturalnie wysokim i drżącym głosem, przez co zaraz zawstydził się jeszcze bardziej, bo brzmiał jak jakaś nastolatka.

-Bądź mój. Bądź tylko mój i nikogo innego. Chcę zasypiać ze świadomością, że jesteś mój, budzić się ze świadomością, że Cię mam. Po prostu... Bądź ze mną, Tae.

A młodszy wiedząc, że zaraz się rozpłacze, zdążył tylko pokiwać głową i zaraz ukryć się w jego dużych ramionach.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro