Specjal pt.2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

–Mógłbyś w końcu pokazać mi swój ogonek – wymruczał swoim niskim głosem, akcentując wyraźnie ostatnie słowo, a Jungkook przysiągłby, że gdyby był kobietą, na same te słowa, zrobiłoby mu się mokro. Tyle wystarczyło.

Chwycił obie jego dłonie w nadgarstkach i przygwoździł je do ściany po obu stronach tej blondwłosej główki. To, w jaki sposób Taehyung patrzył prosto w jego oczy, samo w sobie było okropnie podniecające. Źrenice chłopaka przesłonięte była warstwą mgły, a Jeon był pewny, że i jego prezentowały się w podobny sposób.

–Ogonek? – dopytał zaczepnie, wsuwając jedną ze swoich nóg między uda młodszego, sprawiając, że te rozsunęły się przed nim niczym magiczne wrota. Podsunął kolano nieco wyżej, delikatnie ocierając się nim o krocze Kima, a przez ciszę, jaka panowała dookoła, doszedł do jego uszu ten cudowny świst wciąganego powietrza.

–A n-nie na to czekałeś cały czas, kicajko? – rzucił, przegryzając wargę i ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego ze starszym. Nawet nie próbował wyswobodzić rąk z uścisku, bo i tak nic by to nie dało; jego Jungkookie był o wiele silniejszy. Poruszył subtelnie biodrami, przez co udo Jeona, które już i tak znajdowało się zaraz przy nim, mocniej potarło o jego krocze, powodując, że usta blondyna otworzyły się w niemym jęku przyjemności.

To wcale nie tak, że próbował go skusić swoimi wręcz nachalnymi ruchami. Dobra, to było właśnie tak. Mimo że tak bardzo zastrzegał, że starszy ma trzymać penisa przy sobie, sam już bardzo chciał zobaczyć, czy faktycznie chowa w spodniach tyle, żeby aż tak się chwalić. A oprócz tego tak troszkę bardzo go kochał i wiedział, że może powierzyć mu swoją cnotę.

–Mam nadzieję, że dobrze się zastanowiłeś, bo już teraz ci nie odpuszczę – Taehyung sam nie wiedział, czy starszy to wywarczał, wymruczał, wysapał, czy inny rodzaj dźwięku, jaki wydają króliki, ale zabrzmiało to tak cholernie władczo i podniecająco, że dosłownie miał ochotę rozłożyć przed nim nogi w tym momencie.

Szatyn już dłużej nie czekał, tylko w ciągu sekundy przywarł do jego ust, całując go jak nigdy wcześniej. Ich pocałunki, choć były przepełnione czułością i uczuciem, to pod żadnym względem nie dorównywały temu. Pieścił wargi blondyna z taką zaborczością i pożądaniem, że chłopak ledwo nadążał z ich oddawaniem. Nawet mimo tego, że miał już niemałą wprawę. Wzajemnie posapywali sobie w usta, w pewnym momencie nie wiedząc, czy ślina, ściekająca z ich ust, należała do jednego, czy drugiego. Ale to w żadnym stopniu nie było kłopotliwe i nie było problemem - w końcu stają się już jednością.

Choć tak naprawdę stali się nią już dawno temu. Nawet pani Kim, słysząc, jak jej syn mówi, że wychodzi na dwór, wiedziała, że spotka się z Jungkookiem. Nie została jeszcze co prawda wtajemniczona w sekret, jakim jest ich związek, ale domyślała się już od jakiegoś czasu i szczerze im kibicowała. Uważała Jungkooka za wspaniałego człowieka, któremu mogła powierzyć swojego syna, nawet mimo tej samej płci.

–Cholera, Jungkookie – sapnął, odrywając się od niego, kiedy znacznie zaczęło brakować mu powietrza. – Nie przyssawaj się aż tak, bo mnie udusisz - dodał zaraz chichocząc cicho, ale w następnej sekundzie jego śmiech zmienił się w piskliwy, przeciągły jęk, kiedy usta chłopaka wylądowały na jego jabłku Adama, zasysając się na nimi zapewne tworząc krwisty ślad. Głowa niższego automatycznie odchyliła się do tyłu, aby dać jego chłopakowi więcej swobody w sprawianiu mu przyjemności.

Przez to, że znajdowali się na korytarzu, wszystkie dźwięki odbijały się od ścian, zdając się jeszcze głośniejszymi. Posapywania, stęki, odgłosy, które wydawały usta Jungkooka podczas zasysania się na szyi blondyna i każdy inny, nawet najcichszy szmer odbijał się echem w głowie Kima, tworząc najpiękniejszą muzykę, jaką miał okazję słyszeć.

Chłopak czuł, jak cała jego szyja pulsuje i płonie, a to wszystko za sprawą tych magicznych ust, które doprowadzały go do granic. Jednak Jungkookie w pewnym momencie po prostu się od niego odsunął, ciągnąc za sobą cienką nitkę śliny od jego ust, aż do skóry mniejszego. Spojrzał ponownie w jego oczy, a widząc, w jakim stanie chłopak już się przez niego znajduje, nie czekał dłużej, tylko puścił jego dłonie i jednym ruchem przerzucił go sobie przez ramię, niczym prawdziwy worek ziemniaków, na co z ust Taehyunga wydobył się głośny pisk, bo zupełnie nie spodziewał się takiego zagrania.

–Co ty robisz?! – krzyknął, chwytając się do góry nogami jego talii, żeby tylko nie spaść i starając się nie otwierać oczu, bo wiszenie nad ziemią nie należało do jego ulubionych sportów ekstremalnych.

–Bawię się w Greya, nie widzisz? – zaśmiał się, uderzając wcale nie delikatnie w jeden z pośladków blondwłosego. A ten sam nie wiedział, czy to dobrze, czy źle, ale spodobał mu się ten rodzaj dotyku.

–Zabierzesz mnie do czerwonego pokoju? – młodszy kontynuował grę, jaką rozpoczął Jungkook, starając się wcielić w rolę uległej Anastasi. To wcale nie tak, że byli na tym filmie razem w kinie i rzucali popcornem w ekran, kiedy tylko widzieli nieudolną grę aktorów, próbujących udawać współżycie.

–Wybij sobie z głowy, że będę się z Tobą kochał w sypialni rodziców. To byłoby ohydne – prychnął, w tym samym momencie otwierając drzwi do swojego pokoju nogą, bo ręce cały czas miał zajęte Taehyungiem. Przeszedł jeszcze kilka metrów, po czym rzucił chłopakiem na sam środek swojego jednoosobowego łóżka. Sprężyny zaskrzypiały, harmonizując się z jękiem blondyna, spowodowanym zbyt dużą brutalnością starszego. Ale mimo to podobało mu się i to cholernie bardzo.

Kim ułożył się wygodnie, prostując nogi i układając je w delikatnym rozkroku, aby w następnej chwili Jungkook znalazł się nad nim, układając się właśnie między nimi. Oparł się rękami po obu stronach jego ślicznej główki i co moment schylał się, żeby ucałować mniejszego w coraz to nowsze miejsce na jego twarzyczce.

–Jesteś taki śliczny – sapnął, jedną z dłoni wędrując do jego biodra i zacisnął się nad nim delikatnie, zaraz podwijając odrobinę jego koszulkę. Taehyung nie mógł zareagować inaczej, tylko zaraz jego dłoń znalazła się na tej jungkookowej, jednak nie zatrzymała jej, tylko wsunęła jeszcze dalej, aż pod palcami Jeona znalazł się jeden z sutków mniejszego.

–Dotykaj mnie tam – szepnął, w tym samym momencie unosząc odrobinę biodra do góry. Tyle wystarczyło, aby ich krocza otarły się o siebie, może w małym stopniu, ale było to wystarczające, aby z ust obu uleciały błogie westchnienia.

–Będę dotykał, gdziekolwiek zechcesz, księżniczko – uśmiechnął się pod nosem, samemu opuszczając biodra, aż miednica Taehyunga wbiła się mocno w materac, a ich ciała ściśle przylegały do siebie całą powierzchnią.

Starszy z początku jedynie znaczył kółka kciukiem wokół jednej z brodawek jego ukochanego, jednak widząc, że ten potrzebuje znacznie większej dawki czułości, zacisnął niezbyt delikatnie dwa palce z jego sutku, na co z ust Kima uleciał kolejny jęk, połączony z wygięciem się jego ciała w łuk.

I mimo że chłopak mógłby oglądać tak rozkosznie wyjące się pod nim maleństwo, to nie mógł pozwolić, aby pozostało niedopieszczone. Pochylił więc głowę i ponownie jego usta wylądowały na tej aksamitnej szyi, ozdobionej już kilkoma znakami. Poprawiał swoje wcześniejsze malinki, czyniąc ich odcień jeszcze ciemniejszym, albo wybierał nowe miejsca i na nich tworzył ślady, świadczące o swojej obecności. Ale uważał, żeby nie zasysać się więcej niż 2 minuty, bo sexmasterka mówiła, że to niebezpieczne.

Biodra Jungkooka, dłonie i usta pieściły to rozkoszne ciało najlepiej, jak potrafiły, razem zgrywając się w przytłaczającą całość, która powodowała mroczki przed oczami u mniejszego, który mimo tego wszystkiego nie chciał pozostawać bierny.

Dlatego też, wykorzystując resztki swojej kontroli, rozszerzył bardziej nogi i oplótł nimi biodra szatyna. Przez to jedno zagranie ich krocza znalazły się jeszcze bliżej siebie. W tym momencie ubrania były dla nich najgorszą barierą, jaka mogła istnieć na ziemi.

Taehyung pierwszy raz miał okazję poczuć twardą męskość swojego chłopaka, co prawda przez spodnie, ale napierał on na niego z taką siłą, że czuł go dokładnie zaraz na swoim, też pobudzonym członku.

–Jungkookie... Błagam... – te słowa działały na starszego, niczym zapalnik. Sama świadomość, że jego blondyna leżała pod nim i wiła się z rozkoszy, łechtała przyjemnie jego ego, a kiedy do tego dochodziły jeszcze te prośby o więcej, nie potrafił się powstrzymywać przed dostarczeniem mniejszemu tego, czego pragnie.

–O co mnie błagasz? – rzucił zaczepnie, teraz jedynie składając drobne pocałunki na mlecznej skórze jego obojczyków, które chowały się i uwidaczniały się nazmiennie przez wiercenie się tego drobnego ciałka, które Jungkook miał ochotę wybadać dogłębnie.

–Nie baw się już tak ze mną – pisnął, momentalnie czując, jak dłoń, która dopiero pieściła jego sutki, teraz przemieściła się zupełnie nagle na krocze, zaciskając na nim mocno. A szatyn tylko uśmiechał się pod nosem, bo znał jego ciało już tak doskonale, że wiedział, gdzie miał dotykać, żeby sprawić jak najwięcej rozkoszy.

Za to Taehyung nie mógł już wytrzymać, czuł, że jakby takie podchody trwały jeszcze dłuższą chwilę, doszedłby w spodnie jeszcze przed rozpoczęciem się prawdziwej zabawy. Dlatego zebrał całą siłę, jaka mogła zgromadzić się w tym małym ciele i mocno odepchnął od siebie chłopaka, przekręcając ich tak, że teraz to on siedział okrakiem na biodrach zaskoczonego Jeona. W następnej chwili zerwał z siebie koszulkę, odrzucając ją gdzieś na bok, przez co wyższy miał teraz idealny widok na jego chłopca w odsłonie, jakiej jeszcze nie miał okazji zobaczyć.

Od razu ułożył dłonie na jego zaokrąglonych bioderkach, masując je niespiesznie, ale ten odepchnął je od siebie i zrobił z bluzką chłopaka dokładnie to samo, co ze swoją, samemu kładąc obie dłonie na jego umięśnionej klatce piersiowej.

Zlustrował wzrokiem półnagie ciało Jungkooka, przegryzając przy tym wargę i przejeżdżając opuszkami palców wzdłuż całego torsu, znacząc zarysy wyraźnych mięśni, wiercąc się przy tym odrobinę na jego biodrach, przez co poczuł penisa starszego przy swoich pośladkach.

–Miło wiedzieć, że nie muszę ćwiczyć, żeby móc macać absa – zachichotał, jeszcze raz sunąc dłonią od jego szyi aż po linię spodni, na której się zatrzymał, układając w głowie mały plan, który nie wiedział, czy spodoba się jego kicajce.

–Mój zawsze czeka na twoje łapki – zawtórował cichym śmiechem, za dużą uwagę poświęcając jednak jego czynom, a nie słowom. Chciał zapamiętać z tej nocy jak najwięcej i zapewnić młodszemu jak najlepsze odczucia, aby nie wspominał ich pierwszego stosunku źle i nie kojarzył go tylko i wyłącznie z bólem. Dlatego też chciał robić wszystko powoli i niespiesznie. Jednak lekkie pospieszanie i przejęcie inicjatywy przez Taehyunga wcale nie było przeszkodą.

Psotny uśmieszek pojawił się na ustach Kima, który zaczął się powoli zsuwać z jego bioder na uda, aby dłonie mogły dotrzeć do tych dalszych rejonów ciała chłopaka. Ku zaskoczeniu szatyna dorwał się do jego rozporka, bawiąc się przy nim krótką chwilę, jednak zaraz, nie mogąc się powstrzymać, rozpiął go całkowicie, zsuwając spodnie chłopaka do połowy ud. Taehyung aż wciągnął z trudem powietrze do ust, nie mogąc wyjść ze zdziwienia. Legendy okazały się prawdą.

Przełknął ślinę i do końca zsunął jego dolne odzienie, trochę się przy tym gimnastykując, ale w końcu odniósł sukces. Czuł się troszkę poszkodowany, bo jemu dalej było niewygodnie w obcisłych rurkach, więc szybko sam je z siebie zsunął, przez co obaj zostali w bokserkach. Jeon w czarnych, natomiast młodszy w pudrowo różowych.

Szatyn chciał się podnieść i od razu odpowiednio wypieścić prawie nagiego już chłopca, ale ten nie pozwolił mu na choćby jeden ruch, ponownie zajmując miejsce na jego udach.

–Chcę zobaczyć ogonek – wyjaśnił, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie, kiedy ten patrzył na niego zaciekawiony. Oczy obu mieniły się zaszklone z przyjemności, a te iskierki podniecenia były widoczne z daleka.

Jungkook musiał odchrząknąć, żeby nie zadławić się śliną i podparł się na łokciach, chcąc mieć lepszy widok na poczynania mniejszego, który wyglądał teraz jak zaciekawione dziecko, poznające świat.

Blondyn ułożył obie rączki na gumce jego bokserek i zaczął niespiesznie je zsuwać, obserwując z uwagą każdy kolejny wydostający się spod materiału centymetr męskości. 

–No, no, no... Ładny okaz, króliczku – zamruczał zaczepnie, przejeżdżając opuszkiem palca wskazującego od jego jąder aż po sam czubek pobudzonego członka, który zdawał się zadrżeć przez tak nagły dotyk. Taehyng nigdy nie miał oka do dobierania odpowiednich rozmiarów ubrań, ale tym razem wystarczyło tylko krótkie spojrzenie, żeby wiedzieć, że będzie miał lekkie problemy z przyjęciem całej męskości do swojego wnętrza.

Siedzący na udach starszego zaczął powoli badać, na ile może sobie pozwolić. Robił to w różny sposób; poruszał biodrami, pocierając swoimi pośladkami o nogi chłopaka, muskał palcami całą jego długość i nie szczędzi sobie przy tym okazywania, że bardzo podoba mu się takie droczenie.

–Boże, Tae... – sapnął, tym samym zwracając na siebie uwagę mniejszego, który podniósł wzrok na jego twarz i aż uśmiechnął się psotnie. Nie spodziewał się, że to Jeon będzie rumienić się jak jakaś dziewica, którą przecież był Kim. Czuł, jak dłonie na jego biodrach pieściły go coraz nachalniej, wsuwając się nawet pod jego różowe majteczki i zaciskając palce na jego pośladkach.

–Podoba mi się – wymruczał rozkosznie, podsuwając się nieco wyżej, aby jego biodra pokrywały się z tymi bruneta, a ich krocza dzielił jedynie cienki materiał bielizny. – Możesz zdjąć, kicajko, pozwalam – uśmiechnął się niewinnie, na co ten nie czekał dłużej.

Przeniósł się do śladu, zmuszając niższego do osunięcia się z powrotem na jego uda i jednym szybkim ruchem pociągnął za gumkę, zsuwając jego bokserki. Nie mógł się powstrzymać przed zlustrowaniem tego cudownego ciała w całej okazałości i przywarcia wargami do jego szyi, a potem obojczyków i klatki piersiowej.

–Jesteś taki idealny... – wyszeptał, delikatnie przewracając ich z powrotem do pozycji początkowej, kiedy to Tae leżał pod nim na materacu, z tą różnicą, że teraz oboje byli całkowicie nadzy. Ale o dziwo nie było to dla nich w żaden sposób niezręczne. Chcieli poznawać nawzajem siebie, zaczynając od swoich ciał.

To chwilowe otumanienie spowodowane śmiałością swojego chłopca zdążyło już wyparować, pozostawiając w nim jedynie pragnienie swojej najlepszej na świecie blondyny i uczucia, jakimi go darzył. 

Jego duże, szorstkie dłonie znalazły się na boczkach mniejszego, sunąc wzdłuż nich aż po jego uda, które Jungkook uwielbiał już od początku ich znajomości. Jednocześnie jego usta badały strukturę jego torsu, całując ją i sunąc językiem po każdym, najmniejszym jej skrawku. Tae czuł się jak w niebie, było mu tak dobrze, że nie kontrolował swoich cichych westchnień i tego, że od jakiegoś czasu ciągnie chłopaka za ciemne kosmyki, kiedy ten postanowił przenieść się ustami na jego sutki. Ssał je tak przyjemnie, drażnił zębami, powodując czarne plamki przed oczami jego maleństwa. 

–Błagam, nie drocz już się ze mną – sapnął ciężko, oplatając udami jego biodra, a tym samym przywierając do niego ciasno. – Pragnę cię tak bardzo – dodał szeptem, wiedząc, że starszy nie będzie mógł mu się oprzeć po wypowiedzeniu takich słów. Był już zbyt rozpalony, żeby zostawić swoje maleństwo w takim stanie. 

Ostatni raz pociągnął za jego brodawkę, po czym podniósł się nieco do góry i sięgnął dłońmi do jego łydek, unosząc je nieco do góry, aby oprzeć je o swoje ramiona. Uwielbiał jego nogi, a bycie z nimi w tak bliskim kontakcie, doprowadzało go do szaleństwa. Zaczął składać na nich drobne pocałunki, rozpoczynając od kostki, przechodząc przez łydkę i kolano, na udzie kończąc. Miał ogromny fetysz na dolne kończyny swojej rybki, ale tylko jego, bo u innych osób go to obrzydzało. Schodził coraz niżej, a Taehyung ukrył w dłoniach swoją twarz, obserwując jego poczynania przez szpary między palcami. 

Z jego ust wydobył się głośny pisk, a ciało wygięło się w łuk, kiedy Jungkook nagle przeskoczył z jego uda na fragment skóry między jądrami a pośladkami, teraz to tam pieszcząc jego skórę. 

–Jungkookie... N-nie...– majaczył, ale ten wcale nie miał zamiaru wykonać jego polecenia. Chciał doprowadzić go na granice, sprawić, że będzie krzyczał jego imię w ekstazie. A czytał, że im dłuższa gra wstępna, tym orgazm intensywniejszy i dłuższy. Czasem sexmasterka przydawała się do życia. 

Klatka piersiowa mniejszego unosiła się w zawrotnym tempie, a palce u jego stóp zaciskały się i rozluźniały, kiedy chłopak z pocałunkami przeniósł się na jego wejście. Chłopak nigdy nie czuł dotyku w takim miejscu, sam nawet podczas masturbacji nie pomyślałby, żeby dogadzać sobie palcami TAM. Był cały mokry, jego skóra pulsowała w każdym miejscu przez wszystkie pocałunki jego chłopaka. Jednocześnie kochał i nienawidził tego, jak się z nim bawi, raz po raz przejeżdżając czubkiem języka po jego dziurce, ale ani razu nie zagłębiając się bardziej. 

–Cholera, Jeon! Wejdź już we mnie i kochaj tak mocno, jak tylko potrafisz – jęknął głośno, jedną z dłoni przenosząc na jego ciemnych włosach i ciągnąc je do tyłu, żeby może w jakiś sposób samemu odsunąć jego twarz od swojego strategicznego miejsca. 

A ten nie mógł postąpić inaczej, niż posłusznie przenieść się do klęczek, oblizując przy tym prowokująco wargi. 

–Jesteś pyszny– wymruczał, rozsuwając ponownie jego nogi i zginając je w kolanach, aby oprzeć się dłońmi po obu stronach jego ciała i zniżyć, łącząc ze sobą ich napuchnięte wargi. Dla młodszego nie liczył się teraz ani trochę fakt, że te same usta dopiero znajdowały się na jego pupie. 

Korzystając z okazji, że jego blondynek jest zamroczony pocałunkiem, Jeon powędrował jedną z dłoni między jego pośladki i zaczął krążyć kółeczka dookoła jego dziurki, po kilku sekundach wsuwając połowę palca w jego wnętrze. Poczuł dość mocne ugryzienie na swojej wardze, ale nie śmiał narzekać, wiedział, że jego chłopca będzie teraz boleć, więc pozwolił mu wyżywać się na sobie. Zaczął powoli poruszać palcem w jego wnętrzu, kręcąc nim dookoła i wsuwając pod różnymi kątami, żeby rozciągnąć jego ciasne ścianki najlepiej, jak potrafił. Kiedy po jakimś czasie poczuł, że jego mięśnie troszkę się rozluźniają, dodał też drugiego palca, na co niższy sapnął w jego usta. Mimo lekkiego bólu, starał się przyzwyczajać do nowej sytuacji, żeby jego chłopak się nie zawiódł. Niemo pozwolił mu na dołożenie kolejnego palca, czując, że powoli robi się coraz przyjemniej, zwłaszcza wtedy, kiedy szatyn opuszkami palców sięgnął jakiegoś magicznego punktu w jego wnętrzu, przez co aż poderwał się w miejscu, kolejny raz gryząc jego wargę; ale tym razem nie z bólu, a rozkoszy. 

Jeon, widząc, że młodszy już powinien być odpowiednio przygotowany, wysunął z niego palce, wywołując cichy jęk niezadowolenia. 

–Teraz może troszkę bardziej zaboleć... Przepraszam, księżniczko. Rozluźnij się – wyszeptał, wiedząc, że następny krok nie będzie należał do najprzyjemniejszych. Oczywiście nie z doświadczenia, a jedynie licznych filmów dla dorosłych, których w swoim życiu obejrzał całkiem sporo. 

Sięgnął do swojego penisa i nakierował go na to ciasne wejście, po sekundzie wsuwając się samą główką, ponownie łącząc ich usta w pocałunku. Taehyung naprawdę starał się rozluźnić, tak jak mówił starszy, ale nie spodziewał się, że z każdym kolejnym centymetrem, znikającym w jego dziurce, ból będzie coraz większy. 

–Jungkookie... – zapłakał, zaciskając mocno powieki i nie będąc w stanie kontynuować pocałunku, zamiast tego chowając twarz w zagięciu pomiędzy żuchwą, a ramieniem starszego. Szatyn sapnął cicho pod nosem, kiedy mięśnie blondyna zaciskały się tak mocno, że nie był w stanie wykonać ani centymetra, będąc w połowie zatrzaśnięty między jego mięśniami. 

–Przepraszam, słoneczko... Ale proszę, spróbuj się rozluźnić, będzie lepiej, obiecuję– wyszeptał, mając już myśli, żeby po prostu to zakończyć i ulżyć mniejszemu w cierpieniu, ale wiedział, że pozostawienie go niezaspokojonego byłoby jeszcze gorsze. 

Nie wiedział, jak długo po prostu tkwił w nim, składając drobne pocałunki na całej jego twarzy, aby choć troszkę odwrócić jego uwagę od dyskomfortu, ale w pewnym momencie chłopak kiwnął delikatnie głową, dając mu niemy znak, że może zacząć. Wtedy też poczuł, że faktycznie jego mięśnie tak ciasno się na nim nie zaciskając i mógł wsunąć się w niego do samego końca, aż poczuł jego pośladki przy jądrach. Taehyung sapnął cicho w jego skórę, w dalszym ciągu nie potrafiąc przyzwyczaić się do jego wielkości, choć starał się tak bardzo, jak tylko potrafił. 

Wiedział, że Jungkook stara się jak tylko może, aby było mu jak najlepiej, ale nie wychodziło to najlepiej. Nie chciał pokazać króliczkowi, że tak bardzo go boli, dlatego starał się nie dać żadnej łezce wypłynąć spod jego powiek, a żadnemu jękowi bólu opuścić ust. Oplatał kark starszego ramionami, gryząc się w wargę, kiedy ten wysuwał się i zagłębiał w nim najdelikatniej jak potrafił. Chłopak już myślał, że to właśnie tak wyglądać będzie cały stosunek, ale kiedy w pewnym momencie starszy wsunął się w niego pod zupełnie innym kątem, tym samym przejeżdżając czubkiem męskości znowu po tym dziwnym punkcie, z ust Taehyunga mimowolnie uleciał zduszony jęk.

–Nie mam pojęcia, co to jest, ale błagam, trafiaj tam! – pisnął, zadziwiając tak nagłą reakcją zarówno siebie, jak i Jeona, który zaskoczony momentalnie zgubił ten punkt, który wywołał u mniejszego tak nagły przypływ rozkoszy. Dopiero po kolejnych trzech próbach ponownie natknął się na odpowiedni splot nerwów, wywołując wygięcie się tego idealnego ciała w łuk. 

Teraz już się nie ograniczał do powolnych i ostrożnych ruchów, tylko starał się szybciej trafiać w to samo miejsce, które było dla mniejszego niczym brama do raju. Nie chował już głowy w szyi swojego chłopaka, zarzucając ją do tyłu, a jego usta trwały rozwarte w niemym jęku. Po tak długiej grze wstępnej czuł, że naprawdę dojdzie szybko, o czym świadczył coraz bardziej rosnący ból w podbrzuszu.

–Cholera, nie przestawaj!– kolejny raz krzyknął, przejeżdżając paznokciami wzdłuż pleców szatyna, dla którego ten ból teraz w ogóle nie miał znaczenia, liczyło się doprowadzenie swojego maluszka do krainy rozkoszy i nawet nie śmiałby zostawić go teraz w tym stanie. Sam też nie potrafiłby teraz tak po prostu pozostać niezaspokojonym, to ciasne wnętrze doprowadzało go do granic. Było mu tak przyjemnie, o wiele bardziej, niż w jego wyobrażeniach. 

Wszystkie zmysły Taehyunga były dopieszczane z największą czułością, w całym pomieszczeniu pachniało wanilią (blondyn co wieczór odpalał w domu swojego chłopaka świeczki zapachowe), potem i dziwnym, charakterystycznym zapachem, który zdecydowanie mógłby przypisać do zapachu seksu. Do tego widok, jaki miał nad sobą, sam w sobie był na tyle podniecający, że po jakimś czasie mógłby dojść od samego patrzenia. Te napinające się mięśnie, ramiona pokryte wystającymi żyłami, oczy patrzące na niego z takim pożądaniem i miłością, umięśniona klatka piersiowa i to wszystko tak bardzo mokre, seksowne i tylko jego. 

Ucisk w podbrzuszu obu chłopców coraz bardziej się nasilał, a ich szybkie, nieregularne oddechy mieszały ze sobą. Byli blisko, nawet bardzo, ale chcieli do końca wykorzystać ostatnie chwile przed spełnieniem. 

Jungkook warknął, ponownie złączając ich usta w nieco chaotycznym i rządnym pocałunku, w którym tym razem młodszy nie potrafił się odnaleźć, jedynie próbując trącać jego język swoim. 

Nie wiedział ile czasu minęło, ale przyjemność w jego ciele doszła do tak wysokiego poziomu, że z głośnym jękiem, który przyjemnie pieścił uszy szatyna, rozlał się na ich brzuchy, aż drżąc z intensywności orgazmu. A Jeon, czując jak jego mięśnie zaciskają się na jego długości, sam doszedł po kilku kolejnych ruchach w jego wnętrze.  

–Tak bardzo cię kocham...– wysapał, opadając na mniejsze ciało i wtulając go w siebie mocno, aby okazać jeszcze więcej czułości. Przekręcił ich tak, aby niższy wtulał się w jego bok, co było nieco ciężkie, bo ciasne łóżko niezbyt nadawało się dla dwóch osób. Ale nie narzekali, bo było to kolejnym argumentem na trzymanie się blisko siebie. 

–Byłeś... łał... Lepszego pierwszego razu nie mogłem sobie wymarzyć– uśmiechnął się, wtulając w jego klatkę piersiową i składając pocałunek na obojczyku. 

–Ja też nie. Było idealnie. Najlepiej– wymruczał cicho, przeczesując posklejane kosmyki blond włosów. Czuł się teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, mając przy sobie swój skarb. 

–Chwila...– nad głową chłopaka pojawiła się ikonka ładowania, kiedy zaczął zdawać sobie sprawę ze znaczenia poprzednich słów starszego.– Byłem twoim pierwszym? – zapytał cicho, samemu nie za bardzo wierząc w tego prawdopodobność. Nie to, żeby uważał swojego chłopaka za puszczlaskiego, ale no...

–To takie dziwne?– zaśmiał się z jego reakcji, sięgając po kołdrę w niebieskie samolociki i nakrył ich ciała, aby maluszkowi nie było zimno. 

–Nie, ale... A co z tą laską, do której wtedy jechałeś i wysłałeś zdjęcie nam, zamiast jej?– Taehyung spuścił wzrok na klatkę piersiową starszego, rysując na niej różne wzorki palcami, będąc odrobinę zażenowany. A z ust szatyna wyleciał nagle głośny rechot, tak bardzo charakterystyczny dla królika.

–Serio myślałeś, że tak po prostu pomyliłbym okienka czatu? Jechałem wtedy do babci i chciałem wzbudzić w tobie zazdrość– powiedział, jakby była to najnormalniejsza na świecie rzecz, po czym oberwał od mniejszego w tors. Znowu zaczął się śmiać z jego reakcji, ale w momencie kiedy młodszy zrzucił z nich kołdrę i przetransportował się na biodra starszego, ani trochę nie było mu do śmiechu. Ten uśmiech zdecydowanie nie zapowiadał niczego, z czego mógłby się śmiać. 

–Skoro taki z ciebie żartowniś, to zobaczymy, jak bardzo będziesz się śmiać, kiedy nie dam ci dojść, kicajko– pochylił się, aby znajdować się swoją buzią zaraz nad twarzą zdezorientowanego szatyna.– Mam ochotę ujechać tego twojego ogiera– wyszeptał, wysuwając język i przejeżdżając nim po jego dolnej wardze, aby w tym samym momencie sięgnąć dłonią do jego krocza i mocno je ścisnąć.– Niegrzeczny króliczek.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro