13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

OSTRZEŻENIE!

Ta część nie jest odpowiednia dla osób wrażliwych emocjonalnie. Może wystąpić tu przemoc na tle seksualnym, dlatego proszę; jeżeli jesteś osobą, która bardzo przeżywa takie rzeczy - omiń tę część.

...

Zimna woda na chwilę odebrała jej dech. W panice próbowała zapanować nad drżeniem całego ciała. Wytarła oczy i spojrzała w kierunku drzwi, gdzie dostrzegła obrzydliwy uśmiech psychopaty. Dmowski szczerzył zęby, przyglądając się jak w panice szamocze się i kuli pod siebie. Jej koszula zaczęła przylegać do ciała, krępując ruchy. Maria czuła, jak bardzo prześwitująca się stała. Nie uszło to także uwadze Dmowskiego, który wlepiał swój szalony wzrok w jej przykryte pudroworóżowym stanikiem piersi.

Maria skuliła się jeszcze bardziej, starając się zakryć każdą część swojego ciała. Dmowski widząc to, parsknął śmiechem i podszedł do niej wolnym krokiem. Kobieta chwyciła za miejsce, w którym znajdowało się szkło, lecz przez mokry materiał i przemoczony papier nie była w stanie wyjąc go bez zrobienia sobie krzywdy. Dmowski stanął nad nią i szybkim ruchem ujął jej chude nadgarstki w jedną dłoń. Maria zaczęła krzyczeć i szamotać się, lecz on był zdecydowanie silniejszy. Drugą ręką wymierzył jej mocny cios w policzek.

– Zamknij mordę suko! – zaryczał, a zastygła w bezruchu. – Lubię, jak jesteś grzeczna – dodał, a Maria poczuła, jak bardzo robi jej się niedobrze.

Dmowski wolną ręką złapał za kołnierzyk jej koszuli i z niespotykaną łatwością zaczął odpinać perłowe guziki.

Maria płakała. Czuła poniżenie i strach, jakiego jeszcze nigdy dotąd nie doświadczyła.

– Daniel! Przynieś mi nożyczki! – zawołał, kierując twarz ku otwartym na oścież drzwiom.

– Cz-czego ode mnie chcesz? – wycedziła przez zaciśnięte zęby Maria.

– Już ci mówiłem. Ale chwila... no tak! Zapomniałem, że ty uwielbiasz zakrzywiać fakty! Otóż pozwól, że może wyjaśnię ci to jakoś lepiej. Nie będzie miło – odparł.

Chwilę później do pokoju wszedł mężczyzna, który wcześniej przyniósł Marii jedzenie. W ręku dzierżył sporej wielkości nożyce, przypominające sekatory. Gdy zorientował się w sytuacji zatrzymał się i zmierzył Dmowskiego wzrokiem. Popatrzył także na przerażoną Marię i cofnął się o krok.

– C-co ty robisz? – zapytał, a na jego twarzy zagościła złość.

– Nie twój interes – zganił go. – Dawaj te nożyczki i wypierdalaj stąd! – rozkazał, a młodszy mężczyzna posłusznie wykonał polecenie.

Dmowski złapał za materiał pomiędzy dwiema miseczkami stanika Marii i podłożył pod niego palec u dłoni, którą ściskał ofiarę. Drugą zaś, jednym szybkim ruchem przeciął go i odrzuciwszy nożyczki od siebie, uwolnił piersi Marii. Złapał je w dłoń i ściskał naprzemiennie, sprawiając jej ból.

– Jebany zboczeniec – wycedziła, nie mogąc powstrzymać obrzydzenia. Czuła, że jej plan dogadania się z Dmowskim właśnie rozleciał się, niczym domek z piasku ustawiony zbyt blisko morza.

– Czułem wstyd, strach, poniżenie, kiedy ty budowałaś karierę na gruzach mojej. Mówiłem, że miło nie będzie – powiedział, mocno ściskając sutek prawej piersi.

Maria syknęła z bólu. Czuła jak strach coraz bardziej ją paraliżuje. Była bezbronna. Nie była w stanie wydostać swoich dłoni, ani kopnąć oprawcy. Czuła, że nie panuje nad własnym ciałem, nad tym co się z nim dzieje. Płakała, starając się nie patrzeć na Dmowskiego. Wiedziała, że wyrządziła mu krzywdę, jednak czuła, że nie zasłużyła na tak okrutną karę. Teraz było dla niej pewne, że Dmowski był psychopatą, a ona jego ofiarą na przegranej pozycji.

– Nie zasłużyłam na to – powiedziała cicho, lecz jej słowa spotkały się z prychnięciem.

Dmowski puścił ją i odsunął się o krok. Popatrzył na nią i wzruszył ramionami.

– Ja zdecyduję, na co zasłużyłaś – oznajmił, po czym podniósł nożyce i opuścił pokój, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Maria była rozchwiana emocjonalnie. Miała ochotę krzyczeć, lecz nie miała na to siły. Za oknem zaczynało świtać, lecz ona schowała głowę pod kartonem, którym zakrywała się podczas toalety. Nie chciała patrzeć na ściany, ani na światło płynące z nieprzyjemnej dla wzroku żarówki. Nie chciała patrzeć na swoje ciało. Pod osłoną parawanu, zapięła guziki swojej koszuli i wyciągnęła szkło, które trzymała pod spódnicą. Obiecała sobie, że gdy następnym razem Dmowski spróbuje jej dotknąć, użyje swojego narzędzia, choćby miałoby to być ostatnim, czego dokona w swoim życiu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro