Dom

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wsiadłam do swojego BMW i pojechałam do domu. Zatrzymałam się przed żółtym domem jednorodzinnym. Otworzyłam drzwi kluczem i weszłam do środka. Położyłam telefon w przedpokoju na szafce i poszłam do kuchni. Nalałam sobie zimnego soku i usiadłam na sofie w salonie. 

Miałam duże mieszkanie. Nie zarabiałam mało, więc mogłam sobie na to pozwolić. W salonie dominował szaro – fioletowy kolor Podłoga wyłożona była drewnianymi deskami. Nie było tu dużo mebli. Tylko sofa, ława szklana, komoda, telewizor na ścianie i duże głośniki. Sypialnię pomalowałam na kremowo. Meble idealnie współgrały z tym kolorem. Były jeszcze na piętrze dwa pokoje z pojedynczymi łóżkami pomalowane na słaby zielony oraz pokój gościnny. Jedna łazienka była na parterze, a druga obok pokoi. Obie wykładane morskimi kafelkami. W jednej stała wanna, a w drugiej prysznic. W kuchni na ścianach położone były białe płytki w modne wzorki. W jadalni znajdował się duży stół wykonany z dębu i do niego komplet krzeseł. Całość była utrzymana w ciemnym brązie, a na ścianach położony był jasnobrązowy marmolit, co stanowiło fajny kontrast. Stół się przydawał, bo co jakiś czas przyjeżdżała do mnie cała rodzina. Miałam dwójkę braci: Konrada i Mateusza oraz jedną siostrę Kasię.

Kupiłam ten dom bez wyposażenia, z białymi ścianami. Wszystko mogłam urządzić po swojemu, co bardzo mi odpowiadało. Oczywiście rodzeństwo mi pomogło. Niemało pieniędzy włożyłam w urządzenie domu, ale było warto.

Byłam zmęczona po tym dniu. Niby nie zrobiliśmy za dużo, ale siedząc w pomieszczeniu w duszny i gorący dzień przez prawie osiem godzin nie licząc tego, ile byliśmy na zewnątrz, człowiek nie tryska energią.

Położyłam się na sofie i włączyłam telewizor. Była za sześć siódma wieczorem. Trafiłam na kabaret. Trochę się pośmiałam. Po dwudziestej zaczął się „Ghost rider". Mimo, iż znałam ten film bardzo dobrze, obejrzałam, bo nie miałam, co robić. W końcu wyłączyłam telewizor i poszłam się wykąpać. Oczy same mi się zamykały. Położyłam się do łóżka, ustawiłam budzik na siódmą rano i poszłam spać.

Otworzyłam oczy. Przetarłam je ręką i usiadłam na łóżku. Ktoś do mnie dzwonił. Spojrzałam na zegarek. Dwanaście po drugiej. Chwyciłam telefon i odebrałam.

- Inspektor Laura Pucha, słucham – powiedziałam zaspanym głosem. Kto dzwoni o tej porze. Ja musze się wyspać.

- Dzień dobry...

- Czy jest to coś tak ważnego, że budzi mnie pan o drugiej w nocy? – zapytałam zła.

- Przepraszam. Zapomniałem, że u pani jest inna godzina niż u mnie. Jestem inspektor Patryk Montelli i ...

- Panie inspektorze – przerwałam mu ponownie – może pan zadzwonić później? Niech pan doliczy te godziny i zadzwoni, jak u mnie będzie południe. Dobranoc – rozłączyłam się, odłożyłam telefon na komodę i poszłam dalej spać.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro