Spójrz w górę

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Laura...

- Nic nie mów! – przerwałam mu. – Powtórzę to jeszcze raz. Jutro ma tu być ten zabójca, więc zacznijmy myśleć, jak go dorwać! – usiadłam za biurkiem i włączyłam komputer.

Widziałam, że Patryk chce się coś zapytać, ale się nie odważył. I bardzo dobrze . Lepiej, żeby teraz milczeli. Przeszukałam bazę danych, ale nic nie znalazłam. Szukałam bogatych mężczyzn skazanych za morderstwa, porwania. Niestety nic. Odchyliłam się na krześle i zamknęłam oczy. Po chwili tworzyłam je.

- Nic nie mów – powiedziałam, bo zobaczyłam koło siebie Adama. Zrezygnował z powiedzenia czegoś.

Komórka zawibrowała mi w kieszeni. Wyjęłam ją i odczytałam SMS-a.

„W domku ponownie odbywa się impreza"

Wstałam zza biurka. Złapałam Patryka za rękę i pociągnęłam go w stronę drzwi.

- Bądźcie pod telefonem – rozkazałam – i dalej myślcie.

Wyszliśmy na zewnątrz i wsiedliśmy do samochodu. Usiadłam na miejscu pasażera. Patryk spojrzał na mnie zmieszany.

- Gdzie jedziemy?

- Do domku letniskowego. Jedź już – nakazałam.

Na miejscu byliśmy siedemnaście po piętnastej. Z bronią w ręku poszliśmy do domku. Inspektor podszedł do drzwi i nacisnął klamkę. Były zamknięte. Spojrzał na mnie, skinęłam głową. Mężczyzna odsunął się i z całej siły kopnął drzwi. Te otwarły się na całą szerokość. Weszliśmy do środka. Poszłam do kuchni. Podeszłam do kuchenki gazowej i dotknęłam. Była ciepła. Ktoś niedawno musiał jej używać. Powiedziałam o tym partnerowi. Przyznał mi rację. Przeszukaliśmy pokoje i salon. Nic nie było. Morderca wysłał mi SMS-a, żeby nas zmylić. Nikogo tutaj nie było i tym bardziej nie odbywała się tu żadna impreza. Wyszliśmy z domku.

- Przeszukajmy jeszcze teren wokół – zaproponowałam.

Poszłam na tyły, a Patryk miał przeczesać teren przed domkiem. Z pistoletem w ręce przeszłam na tyły domku. Rosły tam tylko drzewa. Odwróciłam się do ściany. Obejrzałam ją dokładnie. Nie było tajemnego wejścia, żadnego śladu. Ponownie się odwróciłam. Usłyszałam śpiew ptaka i spojrzałam w górę.

- Patryk! – krzyknęłam z całych sił.

Po kilkunastu sekundach mężczyzna był już przy mnie gotowy do walki. Spojrzał na mnie i wokoło. Kazałam mu podnieść głowę do góry.

- Dzwonię po chłopaków – oznajmił i oddalił się.

Na jednej z gałęzi drzew wisiał mężczyzna. Rozpoznałam go. To był barman z imprezy. Szkoda mi było chłopaka. Będziemy musieli zawiadomić jego rodziców. Jestem prawie pewna, że to było morderstwo. Zostawię ustalenie tego ekspertom.

Patryk przyniósł z samochodu taśmę policyjną. Ogrodziliśmy drzewo i miejsce zbrodni. Usiadłam na ziemi niedaleko. Po chwili inspektor dołączył do mnie.

- Kolejny trup – powiedziałam.

- Musimy go znaleźć – odparł Patryk.

- Tak, tylko jak? – spojrzałam na niego. – Nie wiemy nic, oprócz tego, że zabija ludzi. Musimy dowiedzieć się, kto był na tej imprezie i dać każdemu ochronę.

- Nie wiem czy mamy tyle wolnych osób.

- Chociażby jeden funkcjonariusz na jedną osobę. Zadzwoń do Adama. Niech przydzieli ochronę właścicielowi domku letniskowego i temu chłopakowi, który przywiózł dziewczyny na imprezę.

- Jasne – odparł i wyjął telefon. Zadzwonił do kolegi i wyjaśnił mu wszystko. – Załatwione – poinformował mnie.

Schował telefon i objął mnie ramieniem. Przytuliłam się do niego. Bark bolał mnie coraz mniej. Mam nadzieję, że niedługo ręka już będzie w pełni sprawna.

- Kocham cię – usłyszałam. Podniosłam głowę.

- Co powiedziałeś?

- Kocham cię – powtórzył.

- Patryk. Jesteś cudowny – uśmiechnęłam się szeroko i dałam mu buziaka. – Ja też cię kocham – przytuliłam się.

Czekaliśmy na przyjazd chłopaków ponad dwie godziny. Musieli trafić na korki. Zdjęli ciało chłopaka i schowali je do worka. Podeszłam do koronera.

- Kiedy umarł?

- Wczoraj koło dwudziestej. Ktoś przeciął mu tętnicę udową. Wykrwawił się.

- Ale nie widać nigdzie krwi. Nie powieszono go?

- Morderca musiał wytrzeć krew. Na gałęzi wisi zaledwie od około ósmej rano.

- Dzięki wielkie – oddaliłam się.

Wsiadłam do auta i pojechaliśmy z powrotem na posterunek.

- Co ci powiedział koroner?

- Przyczyną śmierci było wykrwawienie. Morderca powiesił go tutaj dzisiaj rano.

- Kto może robić coś takiego?

- Nie mam pojęcia, ale mam zamiar się dowiedzieć.

W Nowym Jorku byliśmy dopiero po ósmej wieczorem. Patryk uzupełnił raport i pojechaliśmy do domu. Poszłam do kuchni i wzięłam się za robienie kolacji. Postanowiłam zrobić zapiekankę makaronową. Na szczęście znalazłam wszystkie potrzebne produkty. Mężczyzna poszedł się za ten czas wykąpać. Wstawiłam naczynie żaroodporne do piekarnika i ustawiłam na sto osiemdziesiąt stopni. Poszłam do salonu włączyć sobie telewizor. Trafiłam na „Iluzję". To bardzo fajny film. W tym czasie Patryk dołączył do mnie. Usiadł na kanapie. Przytuliłam się do niego. Po dłuższym czasie poszłam sprawdzić zapiekankę. Była gotowa. Wystawiłam ją i zawołałam mężczyznę. Nałożyłam nam i zrobiłam herbaty. Zjedliśmy kolację.

- Ja pozmywam – zaoferował się inspektor. Zgodziłam się.

Poszłam za ten czas się wykąpać. Przebrałam się w pidżamę. Odłożyłam pas z pistoletem do szuflady i położyłam się na łóżku. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać. Gdy byłam na czterdziestej pierwszej stronie, do pokoju wszedł Patryk. Położył się koło mnie.

- Co czytasz? – zapytał.

- Kryminał - odparłam i pokazałam mu okładkę.

- Nie czytaj za długo.

- Już kończę – powiedziałam. Gdy doszłam do pięćdziesiątej strony, włożyłam zakładkę i zamknęłam książkę. Odłożyłam ją na szafkę i położyłam się. Przytuliłam się do Patryka i usnęłam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro