Szafa
9 lipiec 2016
Było już dobrze po pierwszej w nocy. Księżyc świecił na niebie, ale nie aż tak jasno.
- Są w tym aucie latarki? – zapytałam.
- Powinny być – odparł i otworzył bagażnik.
Znalazł tam linę do holowania, trójkąt, gaśnicę, apteczkę, koło zapasowe, narzędzia i dwie latarki. Poszczęściło się nam. Włączyłam swoją, a Patryk swoją. Poszliśmy do lasu. Trochę zabłądziliśmy, ale po kilkunastu minutach znaleźliśmy właściwy domek. Tak jak poprzednio, poszliśmy od tyłu domku. Weszliśmy do środka. Świeciłam pod nogi, żeby o nic się nie przewrócić. Doszliśmy do korytarza z głównymi drzwiami. Zobaczyłam dywan i wybrzuszenie. Podeszłam i przykucnęłam. Odciągnęłam kawałek dywanu na bok i spojrzałam triumfalnie na kolegę.
- Odsuń się – powiedział i podszedł do klapy prowadzącej do piwnicy. Pociągnął za uchwyt, ale nic się nie stało. Mężczyzna odsunął dywan z reszty klapy. Dopiero wtedy zobaczyliśmy dwie kłódki.
Patryk pokazał ruchem ręki, żebym się cofnęła. Wyjął pistolet i strzelił dwa razy. Kłódki odpadły. Policjant pociągnął za uchwyt i klapa uniosła się do góry Poświeciłam do środka. Były tam schody prowadzące w dół. Patryk poszedł pierwszy, a ja zaraz za nim. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Była to typowa piwnica. Stare maszyny, jakieś narzędzia, nieużywane już meble, piec. Poszłam w jeden kąt, a inspektor w drugi. Znalazłam worek pod ścianą i zajrzałam do niego. Były tam wszelkiego rodzaju pułapki na zwierzęta. Zostawiłam to w spokoju i poszłam dalej. W kącie stała duża, stara narożna szafa. Była zamknięta na kłódkę. Wyjęłam broń, i tak jak wcześniej mój kolega, strzeliłam. Kłódka odpadła. Patryk spojrzał w moja stronę. Pokazałam mu, że wszystko okej. Złapałam za drzwi szafy i otworzyłam je. Na górnej półce stał szereg słoików, ale nie widziałam zawartości. Na wieszakach zawieszone były czarne worki. Spojrzałam do środka i cofnęłam się.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro