Lista
11 lipiec 2016
Budzik zadzwonił o szóstej pięćdziesiąt. Wyswobodziłam się z objęć Patryka i wyłączyłam go. Szturchnęłam mężczyznę. Otworzył oczy.
- Co? – zapytał zaspany.
- Zaraz będzie siódma. Wstawaj.
- Jeszcze pięć minut – wymamrotał i zamknął oczy.
Wstałam i podeszłam do szafy. Wybrałam bluzkę z krótkim rękawkiem, dżinsy i adidasy. Ogarnęłam się i ubrałam. Zeszłam na dół. Zrobiłam kawę i przygotowałam kanapki. Po kilku minutach dołączył do mnie Patryk.
- Mogłaś poczekać chwilę, to zrobiłbym śniadanie – powiedziała widząc mnie.
- Jakoś dałam radę – odparłam i podałam mu gumkę do włosów. Związał mi włosy w kitkę i usiadł do stołu, a ja podałam mu kanapki i kawę.
Gdy zjedliśmy, wstawiłam naczynia do zmywarki. Niedawno świeciło słońce, a teraz już padał deszcz. Zrezygnowałam ze skórzanej kurtki i założyłam ta z kapturem. Patryk też tak zrobił i pobiegł otworzyć samochód. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do auta.
Po kilku minutach byliśmy na posterunku. Punkt ósma weszliśmy do biura. Chłopaki już byli i siedzieli za biurkami. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam na wieszaku.
- Co robicie? – zapytałam.
- Piszemy raport – odparł Adam nie odwracając wzroku od monitora komputera.
- Daj nam pięć minut – dodał Mateusz.
- A więc słuchajcie – zaczęłam, gdy skończyli. – Mamy trzy dni, żeby znaleźć zabójcę. Wiemy tylko, że to dojrzały, bogaty mężczyzna. Musimy szybko go złapać, bo jest chory psychicznie i może zabić kogoś jeszcze.
- Chory psychicznie? – spytał Martin nic nie rozumiejąc.
- A jak inaczej nazwiesz człowieka, który poćwiartował nastolatkę i zabił dwoje innych ludzi? -spytałam. – Kontynuując, mamy mało czasu, a nadal stoimy w miejscu. Macie jakieś sugestie od czego możemy zacząć?
- Może ta dziewczyna z kawiarni wie coś więcej? – podsunął Patryk.
- Faktycznie – przypomniałam sobie. – Całkowicie o niej zapomniałam. Jedziemy – pociągnęłam Patryka za rękę.
Po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Podeszłam do lady.
- Inspektor Laura Pucha, a to inspektor Patryk Montelli. Jest szef? – spytałam.
- To ja – odparł mężczyzna wychodzący z zaplecza. – Co się stało?
- Czy jest Carolina Montevest w pracy?
- Tak. Właśnie przyszła. Co się stało? Coś zrobiła?
- Nie. Chcielibyśmy zadać jej tylko pytań odnośnie jednej sprawy.
- Jasne. Już ją wołam – odparł i wyszedł.
- Miły facet – powiedziałam po polsku do partnera.
Dziewczyna wyszła z zaplecza i dołączyła do nas. Poszliśmy usiąść do stolika.
- Słyszałaś, że Jennifer była u jakiegoś mężczyzny. Wiesz, gdzie znajduje się jego dom? Cokolwiek?
- Nie.
- Zastanów się.
- Wiem tylko, że to był mężczyzna pod czterdziestkę.
- Skąd?
- Moja przyjaciółka mi powiedziała. Podsłuchała rozmowę przyjaciółek Jennifer.
- Jak się nazywa?
- Monika Kraft.
- Mogłabyś zadzwonić po nią?
- Jasne – odparła i wstała, by wykonać telefon. – Będzie za dziesięć minut – poinformowała nas. – Przepraszam, ale musze wracać do pracy – odeszła.
Po piętnastu minutach Carolina przyprowadziła do nas swoją przyjaciółkę. Była to wysoka, szczupła blondynka o łagodnych rysach twarzy. Nosiła modne ubrania, co było widać na pierwszy rzut oka. Usiadła naprzeciwko nas.
- Monika Kraft? – zapytał Patryk.
- Tak.
- Jestem inspektor Laura Pucha, a to inspektor Patryk Montelli – przedstawiłam nas. – Chcielibyśmy zadać ci kilka pytań.
- Proszę – zgodziła się.
- Jakiś rok temu podsłuchała rozmowę dwóch dziewczyn o tym, że Jennifer jest u jakiegoś mężczyzny w domu.
- A tak. Było coś takiego. Słyszałam, jak mówiły, że Jennifer poznała mężczyznę i spędziła noc w jego domu za miastem. Mówiły, że gość jest bardzo bogaty i ma około czterdzieści lat. Jedna z nich powiedziała, że jakby był przystojniejszy, to by z nim spróbowała.
- Która?
- Chyba Sara.
Jedyna osoba, która mogłaby pomóc nam złapać mordercę, nie żyje.
- Dziękujemy. Jak coś ci się przypomni, to zadzwoń – Patryk dał jej swoją wizytówkę.
Dziewczyna wzięła ją i wyszła. My nie mieliśmy też, co robić w kawiarni, więc wróciliśmy na posterunek. Weszliśmy do pokoju.
- Wymyśliliście coś? – zapytałam.
- Nie – przyznał Adam.
- My też za wiele się nie dowiedzieliśmy – powiedziałam.
W tym momencie do pokoju wszedł Norman.
- Hej, co tam?
- Hej. Przepraszam, ale nie mamy za bardzo czasu – odparł przepraszająco Patryk.
- Nadal pracujecie nad tą sprawą Jennifer? – zapytał.
- Tak.
- A co z pozostałymi morderstwami?
- Podejrzewamy jednego mordercę – odparłam. – Tylko nie wiemy, gdzie go szukać. Jest bogaty i ma dom za miastem.
- Sprawdźcie listę najbogatszych ludzi w Nowym Jorku – podpowiedział Norman.
- Nie pomyślałem o tym – przyznał Patryk. – Dzięki Norm. Być może bardzo nam pomogłeś – podziękował. – Mateusz znajdź tą listę i wydrukuj ją w czterech egzemplarzach.
- Robi się – odparł i wyszedł z pokoju.
- To ja też spadam – pożegnał się Norman i wyszedł.
Po chwili Mateusz wrócił z listą. Rozdał nam ją. Na liście było trzydzieści osób. Obok były wypisane adresy. Podzieliliśmy się i każdy pojechał gdzie indziej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro