Skoczy czy nie?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

5 lipiec 2016

Otworzyłam oczy.  Jeśli znowu ktoś do mnie dzwoni, to będzie miał przerąbane. Podniosłam głowę i zobaczyłam, że tym razem to dzwoni mój budzik. Zakryłam głowę kołdrą. Nie chciałam wstawać. Ten dźwięk mnie dobijał, więc wyciągnęłam rękę i wyłączyłam budzik. Po kilku minutach leżenia, wstałam. Nie mogłam się spóźnić, tak jak wczoraj. Otworzyłam dużą szafę i wyciągnęłam kilka ubrań. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. Wyjęłam sok jabłkowy z lodówki i nalałam sobie do szklanki. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam przy stole. Zjadłam nie spiesząc się. Schowałam telefon do kieszeni i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i poszłam do auta. Po niecałych dziesięciu minutach byłam pod komendą. Dzisiaj nie musiałam być na odprawie, więc od razu udałam się do naszego biura. Zdziwiłam się, gdy weszłam do środka, a Marcina jeszcze nie było. Zapięłam kaburę z pistoletem i usiadłam za biurkiem.

Po chwili do pokoju wpadł Adam. Dał mi kartkę z adresem. Powiedział, że jakaś kobieta chce wyskoczyć z okna. Straż pożarna już jedzie, karetka też, nie chciał wysyłać radiowozu, bo dziewczyna może się wystraszyć. Wybiegłam z pomieszczenia i szybko zbiegłam po schodach. Wsiadłam do auta i szybko ruszyłam. Miałam do przejechania zaledwie trzy kilometry. Zostawiłam samochód niedaleko i na nogach pobiegłam pod blok. Pod budynkiem stała już duża grupka ludzi, którzy patrzyli do góry. Zadarłam głowę i zobaczyłam dziewczynę stojącą na parapecie na zewnątrz. Rozejrzałam się i pobiegłam do budynku. Na spotkałam starszego mężczyznę.

- W którym domu mieszka dziewczyna, która chce skoczyć z okna? – zapytałam szybko.

Mężczyzna powiedział, że on ma mieszkanie obok tej dziewczyny. Zaprowadził mnie do siebie. Po drodze pokazałam mu odznakę policyjną. Znalazłam okno znajdujące się obok okna dziewczyny. Otworzyłam je i weszłam na parapet. Jedną nogą stałam na parapecie w domu, a drugą na zewnątrz. Usłyszałam rozmowy z dołu. Pewnie pomyśleli, że druga chce wyskoczyć. Skok z czwartego pietra nie jest dobrym sportem. Spojrzałam w prawo.

- Kim jesteś? – zapytała wystraszona dziewczyna. Po jej policzkach spływały łzy.

- Jestem Laura, a ty jak się nazywasz?

- Kinga.

- Okej Kinga. Miło mi cię poznać. Słuchaj, może wejdziemy do środka, pogadamy sobie o czymś przyjemnym.

- Nie – odparła stanowczo. – Nigdzie nie idę. Skoczę – zagroziła.

- Poczekaj. Powiedz mi najpierw, czemu chcesz to zrobić – trzymałam się ramy okna, żeby nie spaść.

- Mój chłopak... zostawił mnie – wyszlochała. – Zrobiłabym dla niego wszystko, a on mnie zostawił.

- Nie był ciebie wart. Jesteś piękną, młodą dziewczyną. Na pewno znajdziesz sobie lepszego chłopaka, który będzie cię kochał ponad wszystko.

- Nie chcę innego. Chcę Krzyśka – zażądała kategorycznie.

- Posłuchaj, jeśli Krzysiek tu przyjedzie, to zejdziesz? Wrócisz do środka? – zapytałam, a w tym czasie przyjechała straż pożarna i karetka. Strażacy rozkładali trampolinę.

- On i tak już nie chce ze mną być. Nie znajdę już takiego chłopaka, jak on.

- Znajdziesz. Wiesz, ile chłopaków czeka tylko, żeby zaprosić taką dziewczynę, jak ty na randkę? – zapytałam, a dziewczyna spojrzała na mnie.

- Naprawdę? – spytała ocierając łzy.

- Naprawdę. Wejdź do środka to spokojnie porozmawiamy.

- Ale ja miałam...

- Wejdź do środka, to porozmawiamy. Jeśli skoczysz, ci ludzie na dole będą plotkować o tobie i oczerniać cię w oczach innych, a tego chyba nie chcesz.

- Nie – przyznała.

- Więc wróć do pokoju – powiedziałam spokojnie.

Dziewczyna zaczęła się obracać, widziałam, że chce źle postawić stopę. Gdy to zrobi, spadnie. Wychyliłam się najdalej, jak mogłam i popchnęła ją jedną ręką do środka. Druga ręka ześlizgnęła mi się z ramy okna. Noga poślizgnęła mi się na parapecie i poczułam, że spadam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro