Rozdział 29

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Cierń II Wielki

Znowu te dzieciaki. Grrr, zawsze pokrzyżują moje plany. Spojrzałem na siedzącą na moim nosie Nathalie. W sumie... to nie ona. Ciężko było opętać jej Histerię. Robiłem to wiele miesięcy. Ale udało się.

-To co z nimi zrobimy?- spytała patrząc lekceważąco na chłopaka i dziewczynę. Wyglądali jak dwie krople wody. Jack i Jill Laughingowie.

-Nie wiem, może skradniemy im Histerię? Przyda mi się kolejny sługa. A potem o pętasz ich dusze i wyślesz do willi wroga. Pokonamy ich od środka-podsunąłem. Traktuję ją inaczej od reszty. Jest moim dziełem, jakby córką. Dziewczyna zaśmiała się i zeszła po moich łuskach na dół.

-Dobrze, wy trzymajcie a ja odwalę resztę roboty-powiedziała do potworów trzymających zakładników.

-C...co robisz?-spytała Jill.

-Uwalniam twoją Histerię, a teraz siedź cicho bo mnie rozpraszasz. Spokojnie nie będzie bolało...tak bardzo!-jej macki owinęły się wokół kończyn dziewczyny. Jill szarpnęła się próbując się uwolnić. Nathalie ścisnęła ją z całej siły, tak mocno że aż było słychać łamiące się kości. Histeria zaśmiała się psychicznie.

-Zostaw ją! Jill!- chłopak krzyknął. Nat puściła wiszącą bezwładnie dziewczynę. Nie miała siły nic powiedzieć. Macki złapały ją za szyję i podniosły. Oplotła starannie jej całe ciało i ścisnęła jeszcze mocniej. Krew trysnęła dookoła. Zamruczałem z satysfakcją.Kocham takie sceny. Spomiędzy macek wyszły ręce, które od razu zaczęły wbijać paznokcie w czarne więzy. Nat schowała je do pleców. Teraz stała przed nami NOWA JILL. Wyglądała jakby przejechał ją samochód. Z prawej nogi wychodziła złamana kość która przebiła skórę. Tak samo było z lewą ręką. Miała też krwistoczerwone oczy.

-Idealna! Spisałaś się- powiedziałem do mojej ''córki''. Ta uśmiechnęła się i podeszła do dziewczyny.

-Witaj Jill. Oto twój król i wybawca Cierń II Wielki. Ukłoń się przed władcą- powiedziała patrząc na nią wzgardliwie. Zrobiła jak kazała.

-Panie, jestem do twoich usług- powiedziała pochylając głowę.

-Jill! Nie słuchaj ich, oni kłamią!-wrzasnął Jack.

-Pora zająć się teraz naszym głównym celem- wskazałem łbem na chłopaka.

***

Zaryczałem wściekle.

-Jak to UCIEKŁ?!-wydarłem się na Nathalie i Jill. Patrzyły na mnie z przerażeniem, błagalnym tonem wyszeptały:

-Robiłyśmy co w naszej mocy, by go złapać.

Wstałem z mojego leża i zacząłem walić w sufit. Ogromne odłamy kamieni i ziemi spadały ze śmiertelną szybkością. Dziewczyny schowały się pode mną.

-Koniec zabawy...Niech ja ich dorwę...-powiedziałem z nienawiścią- przygotować armię! Idziemy go złapać. Nie mogą się dowiedzieć.

Z sufitu zostało tylko parę kamyczków. Rozłożyłem moje wielkie skrzydła i wyleciałem na zewnątrz. Przez chwilę patrzyłem na górzystą okolicę mojego królestwa.

-Szykujcie się...na bolesną śmierć!!!

------------------------------------------------

No hejka misie! Tu Mela, pierwsza z pisarek...tak więc jak wam się podoba wyjaśnienie, jak uwolnił się Cierń? Albo że Jill jest ZUA? Bosz ja i moja ortografia xD Wstawiam wam zaje...fajny nightcore...słucham go 24/7 *-* u mnie jest 23*C i cały dzień przesiedziałam na dworze...Właśnie, Mela dlaczego nie było rozdziału w piątek? Bo się uczyłam ;-; (szoooook) na dzisiaj bo był sprawdzian szóstoklasisty xD mam nadzieję że zdałam ;-; najbardziej rozpierdzielające było to że, egzaminatorzy takie naklejki co były na sprawdzianach, to rozcinali nożami do masła albo linijkami xD Boszszsz...chwalę się moją szkolną patologią ;-;

Dobla miszcze muszę iść słuchać muzyczki, więc pa i do następnego rozdziału! :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro