Rozdział 33

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


MUSICIE OBEJRZEĆ xD SLENDER PRACUJE W BURGER KINGU xD

Shadow

Poczułem jak chłodny wiatr zaplątał się w moją czuprynę. Uśmiechnąłem się i podniosłem głowę. Kocham to uczucie. Otworzyłem oczy i spojrzałem w dół, z grzbietu mojego smoka. Wśród drzew przemykała dobrze znana mi sylwetka.Obniżyłem lot. Brzuch Ragnara prawie dotykał czubków drzew. Szybko zeskoczyłem na rozłorzysty dąb. Wśród pni drzew przebiegła Jane. Zacząłem skakać z jednego drzew na drugie.Obserwując ją, zastanawiało mnie dlaczego tak biegnie. Przecież jest w środku lasu i nikt jej nie zobaczył. Myliłem się. Gdy przystanąłem na chwilę, kilka metrów za nią biegli policjanci z rozwścieczonymi psami.

-Łapać ją!-krzyknął jeden z nich. Jane odwróciła się na chwilę i nie zauważyła wystającego korzenia. Padła na ziemię. Gliny zbliżały się niebezpiecznie szybko. Zeskoczyłem z drzewa, przed wystraszoną dziewczyną.

-Ragnar!-zawołałem.Smok stanął obok mnie i rozwarł skrzydła zakrywając Killerową.

-A...ale jak?-zawahał się wysoki brunet. Wyglądał na ok. 20 lat.Szkoda że musi zginąć w innych okolicznościach mógłby być moim kolegą...Mówi się trudno.

-Wymiękacie? To pewnie jeden z tych rąbniętych dzieciaków.W szczególności jedna, codziennie zmienia kolor włosów bo nie chce być złapana! Wymordowała cały sierociniec (wulgaryzm) psychopatka...Inni mówią że podobno jest demonem w ludzkiej skórze!-powiedział niski, gruby blondyn. Ten wygląda na ok. 40 lat.

-Śmiecie obrażać moją siostrę?!-huknąłem moim przerażającym głosem na specjalne okazje. Smok zawarczał morderczo. Dwoje z nich uciekło gdzie pieprz rośnie, wypuszczając wyrywające się psy. Zwierzęta z zadziwiającą szybkością pobiegły w stronę Ragnara. Gdy były kilka metrów od niego, stworzenie rozwarło swoje potężne szczęki, ukazując dwa rzędy smolisto czarnych zębów. Psy nie zwróciły uwagi na smoka, co było wielkim błędem. Z gardła potwora wyleciał ogromny, ciemnoszary płomień.(MELA, JAK MOGŁAŚ?)Dwa owczarki zmieniły się w pył i kości. Gruby i wysoki krzyknęli z przerażenia. To był ostatni raz gdy się odezwali. Poczułem że coś dzieje się z moją ręką.Podniosłem i spojrzałem na nią. Ona...płonęła! Zacisnąłem ją w pięść. Napłynęła we mnie nowa fala gniewu. Chcieli skrzywdzić moją rodzinę! I kogoś dla mnie...ważnego. Z okrzykiem rzuciłem się na nich. Po kilku przyjemnych chwilach mordoru, zamknąłem ze zmęczenia oczy. Ragnar poruszył się po czym odwrócił do mnie plecami. Z zaciekawieniem podszedłem do smoka. Jane zemdlała a Ragnar bawił się jej włosami. Śmiesznie to wyglądało. Wziąłem ją na ręce. Smok patrzył się na mnie z uśmieszkiem.

-Co?-spytałem.

-Nic, nic-usłyszałem w głowie.

-Na pewno?-powiedziałem już w podświadomości. Ten tylko się zaśmiał i stanął na czterech łapach.

-Co z nią zrobimy? Nie możemy jej zabrać do willi bo dorwie Jeffa-powiedział kucając, bym mógł wsiąść na jego grzbiet.

-Mam już pomysł-powiedziałem uśmiechnięty. Wsiadłem na jego szorstki grzbiet. Rozpostarł skrzydła i wznieśliśmy się nad ziemię. Czeka nas długa droga...

-----------------------------------------

Dobry Milordy!

Piszę to na szybko bo rodzice wyszli do znajomych i mam wolną chatę i gdyby nie fakt że ich nie ma nie byłoby rozdziału...więc ryzykuje życiem dla was! Myślę że rozdziały będę dawała TYLKO w piątki i może na weekend bo muszę się uczyć...dodaję przeepiczną parodię xD

Więc pa miszcze i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro